Świat"Łukaszenka się boi". Kolejne zatrzymania na Białorusi

"Łukaszenka się boi". Kolejne zatrzymania na Białorusi

Ostatnie zatrzymania na Białorusi to dowód na to, że Łukaszenka się boi utraty władzy - wskazuje Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, obecnie opozycjonista. - Zwiększył ochronę o 30 proc., bardzo się obawia, że jego helikopter może być zestrzelony - wylicza w rozmowie z Wirtualną Polską.

Alaksandr Łukaszenka
Alaksandr Łukaszenka
Źródło zdjęć: © East News | Laski Diffusion

Od pewnego czasu świat obiegają informacje o nerwowych ruchach, jakie wykonuje Alaksandr Łukaszenka. Pojawiają się coraz nowsze informacje o zatrzymaniach, jakich się dopuszczają jego służby.

Białoruska dziennikarka Hanna Liubakova napisała na Twitterze m.in. o aresztowaniu lekarza dyktatora czy o areszcie dla prezesa zarządu Priorbanku Siergieja Kostiuczenko. Został zatrzymany przez białoruskie KGB tuż przed tym, jak Unia Europejska zadecydowała, że trzy białoruskie banki zostaną odłączone od systemu SWIFT, a na kraj nałożone zostaną dodatkowe restrykcje.

Kostiuczenko jest prezesem Priorbanku, białoruskiej filii austriackiego banku Raiffeisen Bank International (RBI), od 1990 roku. Informację o jego zatrzymaniu potwierdziło agencji Interfax biuro prasowe banku, ale nie podało jego powodów.

1135 więźniów politycznych na Białorusi

O te działania zapytaliśmy Pawła Łatuszkę, byłego ambasadora Białorusi w Polsce, obecnie opozycjonistę. - Te zatrzymania nie są ze sobą powiązane - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.

Odniósł się m.in. do zatrzymania prezesa banku. - To czołowy bank z kapitałem zagranicznym - austriackim. Może to być sygnał dla Austrii, która w ostatnim czasie zajmuje ostrzejsze stanowiska wobec reżimu Łukaszenki. Prezes ma swój punkt widzenia na różne procesy gospodarcze, które obecnie w Białorusi mogą stanowić problem - mówi Łatuszka, wskazując możliwy powód zatrzymania.

Osobisty lekarz Łukaszenki miał zostać zatrzymany w związku z korupcją, co jednak nie przekonuje międzynarodowych komentatorów. - To nie jest pierwsza sytuacja, kiedy wywoływana jest presja na lekarzy na Białorusi - przyznaje Łatuszka. - Wielu lekarzy musiało uciekać z kraju, część pracuje w Polsce. Takie działania mają nieformalną nazwę "sprawa lekarzy" - mówi.

I dodaje, że sytuacja lekarzy w Białorusi jest katastrofalna. - Z jednej strony pandemia - część ludzi umierała, część odchodziła z zawodu. Sporo osób musiało wyjeżdżać w związku z represjami, sporo musiało zostać zwolnionych - byli to czołowi lekarze, nawet profesorowie - mówi białoruski opozycjonista. W jego ocenie na Białorusi jest obecnie zdecydowanie mniej chętnych na studia lekarskie.

Wspomniane zatrzymania to nie są odosobnione sprawy. - W ostatnich dniach odnotowujemy renesans represji na środowiska białoruskie - mówi Łatuszka. - Trwa wojna w Ukrainie, a Łukaszenka wykorzystuje sytuację, żeby zwiększyć represje. W środę zostało zatrzymanych aż 17 działaczy. Łącznie na Białorusi mamy już 1135 więźniów politycznych - dodaje.

"Łukaszenka się boi. Zwiększył ochronę o 30 proc."

- Łukaszenka się boi, że niektórzy generałowie mogą myśleć o jego obaleniu. Podpisał w zeszłym roku dekret, kto - na wypadek jego śmierci - ma rządzić krajem. Wówczas Rada Bezpieczeństwa ma przejąć władzę - mówi były ambasador.

Wśród osób, które mogą obalić Łukaszenkę, jest gen. Aleksandr Wolfowicz oraz Paweł Murawiejko, przyjaciel Wolfowicza.

- Aleksandr Wolfowicz, sekretarz Rady Bezpieczeństwa, nieformalnie generał rosyjski, może być agentem wpływu Kremla. Podobnie jak jego zastępca, który podjął walkę z białoruską opozycją demokratyczną. Mogą być współpracownikami - uważa Łatuszka.

Wolfowicz urodził się w Związku Sowieckim w miejscowości Kaługa i ukończył Moskiewską Wojskową Wyższą Szkołę Dowódczą, tzw. kremlówkę. Tę szkołę skończył również Murawiejko.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa ostrzegał ostatnio Polskę i Litwę przed "atakowaniem" Białorusi. - Dostosowują swoją infrastrukturę do czegoś, co jest niezrozumiałe, prawdopodobnie do rozpętania, przygotowania agresji – powiedział Wolfowicz. Groził też, że "agresja na Białoruś" skończy się przeniesieniem działań wojennych na sąsiednie kraje.

Łatuszka zwraca także uwagę, że Łukaszenka zwiększył swoją ochronę osobistą o 30 proc. - Bardzo się boi, że jego helikopter może być zestrzelony. Dał polecenie, żeby podczas jego lotów towarzyszyły mu nawet dwa samoloty wojskowe. Mają być dla niego żywą tarczą, gdyby rakieta została wystrzelona z ziemi. Służby Bezpieczeństwa dostała polecenie, by oczyszczać terytorium, kiedy on leci - muszą zrobić wszystko, by na ziemi nie było ludzi - dodaje.

Białoruś w ścisłej współpracy z Rosją

Białoruś okazała się 100-procentowym zapleczem frontu w wojnie Rosji z Ukrainą. Alaksandr Łukaszenka zrobił - jak już pisaliśmy w Wirtualnej Polsce - prawie wszystko, czego mógł oczekiwać od niego Władimir Putin. Nie zrobił tylko jednego: nie wprowadził swoich wojsk do Ukrainy. Jak pisał Jakub Biernat, gdyby od wysłania wojsk zależało utrzymanie się przy władzy, Łukaszenka na pewno by to zrobił.

Od początku wojny Rosji z Ukrainą odbyło się kilka spotkań Łukaszenki z Putinem. W tym to na budowie kosmodromu Wostocznyj. Wówczas rosyjski przywódca mówił, że "starcia z Ukrainą nie dało się uniknąć. To była kwestia czasu". Putin powtórzył też kłamliwe hasła o "neonazistach" rządzących w Kijowie.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie