Łukasz Warzecha: Marsz św. Huberta, czyli protest w granicach lojalności

Marsz św. Huberta, o którym mniej głośno niż o organizowanym przez opozycję Marszu Wolności, jest zjawiskiem znacznie ciekawszym. Co będzie na marszu opozycji – wiadomo: hasła o złym PiS-ie i kaczystowskiej dyktaturze. Tymczasem Marsz św. Huberta także organizuje opozycja, tyle że wewnętrzna w obozie rządzącym. I jest to chyba pierwszy taki przypadek w historii III RP.

Manifestacje odbywają się zwykle przeciwko ojcu Rydzykowi i decyzjom Jana Szyszko. Jutro duchowny i były minister pomaszerują przeciwko PiS
Źródło zdjęć: © Forum | Marek Lapis
Łukasz Warzecha

Gdy pojawiły się pierwsze informacje o marszu, organizowanym przez środowisko byłego ministra środowiska Jana Szyszki, Radia Maryja oraz leśników, rolników, hodowców zwierząt futerkowych i myśliwych, komentatorzy postawili natychmiast całkiem logiczną tezę, że to bunt w obozie władzy.

Tezie tej błyskawicznie zaprzeczył sam Szyszko, a także media o. Tadeusza Rydzyka. Radio Maryja odniosło się bezpośrednio do tekstu, który ukazał się w Wirtualnej Polsce, pisząc:

"Pragniemy poinformować, że artykuł pt. »Z Rydzykiem i Szyszko na czele. Wielki marsz niezadowolonych z rządu PiS«, opublikowany przez portal Wirtualna Polska i powielany przez inne media zawiera kłamliwe informacje. Misją Radia Maryja od prawie 27 lat jest służba Kościołowi i Polsce. Tego typu publikacje to tematy zastępcze, które służą tylko i wyłącznie dzieleniu Polaków. Nie dajmy się zwariować! Pracujmy wspólnie dla dobra Kościoła i Ojczyzny! Żeby Bogiem była silna!”.

Oświadczenie to bardzo charakterystyczne, bo choć mowa w nim ogólnie o informacjach "kłamliwych”, to przecież żadne nie są wymienione. Bo też nie chodzi tu o fakty, ale o ich interpretację, która dla inicjatorów marszu jest zwyczajnie kłopotliwa.

Odwracanie kota ogonem

Z kolei sam Szyszko wywodził: "Mniej więcej rok temu padła propozycja na forum członków Lasów Państwowych i leśników, żeby z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości został zorganizowany Marsz św. Huberta (patrona leśników i myśliwych). Ten marsz, związany z kierunkami prawicowymi, czyli marsz w kierunku wspierania działalności prowadzającej do racjonalnego użytkowania zasobów przyrodniczych dla dobra człowieka i tworzenia miejsc pracy. Z tego, co wiem, to jest raczej marsz poparcia dla rządu, który sprawuje władzę, gdyż właśnie ten rząd ma taki program, a nie środowiska lewicowo-liberalne”.

Trudno się dziwić, że patroni marszu na wszelkie sposoby odżegnują się od określania ich inicjatywy jako buntu wobec linii Prawa i Sprawiedliwości. Bo też nie o to im chodzi, żeby taki sprzeciw ostro wyrazić, ale o to, żeby pokazać siłę swojej frakcji, stojącej w opozycji do lewicowych tendencji wewnątrz PiS, zwłaszcza tych dotyczących ochrony zwierząt czy, ogólniej, podejścia do środowiska. Najlepszą metodą jest tu odwrócenie kota ogonem i przekonywanie, że to nie protest, ale przeciwnie – wręcz wyraz poparcia dla rządzących. W ten sposób choćby częściowo wytrąca się z ręki argument tym, którzy chcieliby oskarżać organizatorów marszu o buntownicze plany. A takich wewnątrz samej Zjednoczonej Prawicy z pewnością nie brakuje.

Długa lista powodów do wściekłości

Oczywiście tłumaczenie Radia Maryja i byłego ministra środowiska to teatr. Prawda jest taka, że wszyscy, którzy na marsz się zapowiedzieli, są z jakiegoś powodu PiS-em rozczarowani. Szef toruńskiego imperium medialnego ma do nich żal, że nie stanęli jednoznacznie po stronie obrońców życia, faktycznie torpedując i topiąc projekt, zakazujący aborcji eugenicznej. Niewykluczone, że w grę wchodzą i inne, bardziej wymierne powody. Myśliwi są na PiS wściekli za fatalną, nieprzemyślaną ustawę Prawo łowieckie, wskutek której hodowcy i właściciele psów myśliwskich stracili możliwość szkolenia ich w realnych warunkach. Kynolodzy alarmują, że rezultatem może być wygaśnięcie unikatowej rasy – ogara polskiego. Myśliwym zabroniono też zabierać na polowania dzieci – co jest mocno anty wolnościową regulacją, krytykowaną dość powszechnie na prawicy.

Rolników nie zachwyciło uchwalone już na początku rządów PiS prawo o ziemi, które miało zapobiec wykupowi gruntów przez obcokrajowców, a w istocie bardzo ograniczyło możliwość dysponowania przez chłopów swoją własnością czy brania kredytów pod zastaw ziemi.

Punktem zapalnym jest paraliż w szacowaniu szkód łowieckich, który zafundowało prawo łowieckie. Szkody łowieckie to między innymi szkody w uprawach, wyrządzane przez zwierzynę łowną, w polskich warunkach głównie dziki. Nowa ustawa zakłada udział sołtysów w komisjach szacujących te straty, ale ci tego robić nie umieją ani nie dostają za to pieniędzy, więc odmawiają. Zaś bez wyceny szkód łowieckich rolnicy nie dostaną odszkodowań.

W sprawach ekologii wieś wierzy Szyszce

Dodajmy do tego niewesołą sytuację hodowców zwierząt futerkowych i właścicieli ubojni, przeprowadzających ubój rytualny, z którego mięso jest cenionym towarem eksportowym przede wszystkim – co ciekawe – we wspólnotach muzułmańskich w Europie. Obie branże mogą zostać skasowane przez nową ustawę o ochronie zwierząt, zawierającą w dodatku inne mocno kontrowersyjne regulacje – na przykład prawo wchodzenia bez nakazu na cudzą nieruchomość przez organizacje społeczne, zajmujące się ochroną zwierząt. Nad hodowcami i właścicielami ubojni wisi miecz Damoklesa w postaci zakazu i choć klamka jeszcze nie zapadła, już dziś wiele firm ma problemy z kredytującymi je bankami.

Wieś coraz powszechniej odbiera pisowskie pomysły z dziedziny ochrony przyrody jako absurdalny rezultat tkliwych bajań miejskich pięknoduchów, którzy nie mają zielonego pojęcia o wiejskich realiach. Tymczasem profesor Szyszko jest przez mieszkańców wsi traktowany jako znawca tematu. I faktycznie wydaje się rozumieć z tych spraw znacznie więcej niż żoliborski inteligent Kaczyński, nagrywający przesłanie wideo dla lewicowych organizacji ekologicznych.

To Kaczyński wyznaczył im piaskownicę? Raczej nie

Uczestnicy demonstracji mają zatem bardzo realne problemy i powody do niezadowolenia, przekładające się często na konkretne pieniądze. Dlatego mylą się zwolennicy teorii, że mamy do czynienia z kolejnym makiawelicznym pomysłem Jarosława Kaczyńskiego, aby stworzyć sobie – a przynajmniej z zadowoleniem tolerować – w pełni kontrolowaną wewnętrzną opozycję.

To oczywiście nie jest teoria wyssana z palca – prawdziwi polityczni macherzy posługują się czasem tą metodą, lepiej bowiem mieć opozycję w zasięgu i na oku. Tak właśnie zrobił swego czasu Donald Tusk z Grzegorzem Schetyną, odwołując go ze wszystkich istotnych funkcji, ale nie wyrzucając z partii, tylko lokując na kompletnie dla Schetyny nieatrakcyjnym stanowisku przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Gdyby sięgnąć dalej – była to stara metoda służb, w tym zwłaszcza carskiej Ochrany, która sama tworzyła anarchistyczne organizacje, przyciągające przeciwników caratu, żeby mieć ich pod nadzorem. Można by założyć, że Kaczyński działa podobnie: pozwala Szyszce "protestować”, żeby móc kontrolować dysydentów, a przy okazji pokazać, że w PiS jest różnorodność opinii.

Tyle że stronnicy Szyszki mają, jako się rzekło, konkretne powody do niezadowolenia, lecz z drugiej strony – większość nie za bardzo ma alternatywę. Dlatego ich celem jest pokazanie swojej siły i wpłynięcie na przyjmowane w Sejmie rozwiązania, lecz nie zerwanie z Kaczyńskim. Realną groźbą nie jest odejście frakcji konserwatywnej, tylko choćby jej słabsze wsparcie dla niektórych kandydatów PiS w obliczu wyborów samorządowych. To szczególnie ważne, bo za sprawą lewicowego ekologicznego odchyłu PiS punkty zyskać może PSL, wciąż silny na poziomie lokalnym.

Kolejny argument przeciwko tezie o koncesjonowanej wewnętrznej opozycji to coraz wyraźniej widoczna słabość samego Kaczyńskiego i niespójność obozu władzy. Wybuchające tu i tam ogniska niezadowolenia albo tlące się spory (kto wierzy, że zbędne, jak się wydaje, zatrzymanie prof. Królikowskiego nie jest kolejnym rozdziałem konfliktu na linii Zbigniew Ziobro – prezydent Andrzej Duda?) dowodzą, że równowaga w Zjednoczonej Prawicy jest raczej chwiejna. W tej sytuacji makiaweliczny plan tworzenia wewnętrznej opozycji byłby obarczony zbyt dużym ryzykiem wymknięcia się spod kontroli.

Zobaczymy, co się stanie po marszu

Marsz nie przerodzi się zatem w żadną alternatywę dla PiS, ale też nie jest ruchem zawiadywanym z Nowogrodzkiej. Jest całkiem realnym wyrazem niezadowolenia sporej grupy wyborców tej partii (w niektórych przypadkach może już nawet byłych wyborców) z ważnego wątku jej polityki. I realnym powodem do niepokoju dla Kaczyńskiego.

Warto zatem po sobocie obserwować, co się będzie działo wokół ustawy o ochronie zwierząt czy prawa łowieckiego.

Łukasz Warzecha dla WP Opinie

Źródło artykułu: WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Obrażali Tuska na stadionie. Polacy zabrali głos w sondażu
Obrażali Tuska na stadionie. Polacy zabrali głos w sondażu
Szokujący internetowy trend. Toksykolog ostrzega
Szokujący internetowy trend. Toksykolog ostrzega
Izrael odpowie na ataki Hamasu. Zapowiedź Netanjahu
Izrael odpowie na ataki Hamasu. Zapowiedź Netanjahu
Kim jest Ukrainiec oskarżany o wysadzenie Nord Stream? Udzielił wywiadu w TVP
Kim jest Ukrainiec oskarżany o wysadzenie Nord Stream? Udzielił wywiadu w TVP
Putin gotowy na układ ws. Ukrainy? Chodorkowski nie ma wątpliwości
Putin gotowy na układ ws. Ukrainy? Chodorkowski nie ma wątpliwości
Poplecznik Putina odsunięty. Jest nowa prezydent Republiki Serbskiej
Poplecznik Putina odsunięty. Jest nowa prezydent Republiki Serbskiej
Nawrocki stawia rządowi warunek. "Musi to zostać wzięte pod uwagę"
Nawrocki stawia rządowi warunek. "Musi to zostać wzięte pod uwagę"
Izrael wznowi działania wojenne? Minister apeluje do Netanjahu
Izrael wznowi działania wojenne? Minister apeluje do Netanjahu
Napad rabunkowy w Luwrze. "Rozpoczęła się ewakuacja"
Napad rabunkowy w Luwrze. "Rozpoczęła się ewakuacja"
Hołownia ambasadorem w USA? "Bardzo zabiega o tę posadę"
Hołownia ambasadorem w USA? "Bardzo zabiega o tę posadę"
Brytyjskie media piszą o Polakach. Szykują się i zbroją na Rosję
Brytyjskie media piszą o Polakach. Szykują się i zbroją na Rosję
Mężczyzna ukrywał się przed rodziną. Wpadł podczas włamania
Mężczyzna ukrywał się przed rodziną. Wpadł podczas włamania