Atak psów pod Zieloną Górą. Właściciel nie przyznał się do winy
53-letni właściciel trzech owczarków, które zagryzły 46-letniego mężczyznę pod Zieloną Górą, usłyszał w piątek zarzuty. Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz, mężczyzna nie przyznał się do winy. Na trzy miesiące trafił do aresztu, grozi mu nawet dożywocie.
- Mężczyzna nie przyznał się do winy. Ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy szczegółów jego zeznań - mówiła podczas konferencji prasowej prok. Antonowicz. Rzeczniczka prokuratury podkreśliła, że przesłuchanie właściciela psów rozpoczęło się w czwartek w godzinach popołudniowych i trwało wiele godzin.
Mężczyzna usłyszał zarzuty o konstrukcji umyślne-nieumyślne. Umyślne było przetrzymywanie agresywnych zwierząt na źle zabezpieczonym terenie, nieumyślne było doprowadzenie do śmierci 46-letniego kierowcy.
- Mężczyzna, w ocenie prokuratury, godził się na to, że zwierzęta, które były agresywne i wielokrotnie uciekały ze źle zabezpieczonego terenu, mogą spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu osób postronnych. Nieumyślny jest skutek, w postaci śmierci poszkodowanego - wyjaśniła prokurator.
Brejza chce konfrontacji z Ziobrą. “Wyjdź z kryjówki”
Prok. Antonowicz dodała, że obecnie nie ma zgłoszeń od innych osób poszkodowanych przez psy, które dopuściły się śmiertelnego ataku. Równocześnie zaapelowała, że ewentualni poszkodowani powinni skontaktować się z Prokuraturą Okręgową w Zielonej Górze.
Przeczytaj także: Atak psów pod Zieloną Górą. Zarzuty dla właściciela
Wielogodzinna sekcja zwłok
Prok. Antonowicz przyznała, że sekcja zwłok zagryzionego 46-latka trwała wiele godzin. - Czynności przedłużały się przez ilość obrażeń. Były niezwykle wymagające - przyznała rzeczniczka prokuratury.
Zabezpieczone zwierzęta są obecnie poddawane obserwacji behawioralnej, która pozwoli ocenić, jak bardzo są agresywne.
- Postępowanie dotyczy śmiertelnego pogryzienia 46-latka i agresywnego zachowania psów. Co do strzelnicy prokuratura wdrożyła działania pozakarne - podkreśliła Antonowicz. Jak dodała, do zielonogórskiego magistratu wpływały zastrzeżenia dotyczące działalności strzelnicy, nigdy jednak nie trafiły one do prokuratury.
Przeczytaj także: Walka ze strzelnicą trwała od lat. "Szukaliśmy pomocy"
Psy zaatakowały kierowcę ciężarówki
Pochodzący z Puław (woj. lubelskie) 46-latek, pracujący jako kierowca ciężarówki, zatrzymał się w niedzielę (12 października) około południa na MOP-ie Racula przy trasie S3 w Zielonej Górze, na przepisową przerwę. Korzystając z wolnego czasu wybrał się do pobliskiego lasu na grzyby. Tam został zaatakowany przez trzy duże psy.
Z ustaleń śledczych wynika, że zwierzęta wydostały się poza teren ogrodzenia strzelnicy i zaatakowały przechodzącego 46-latka. Zadały mu co najmniej 53 ran szarpanych i gryzionych. Pomimo podjętych działań ratunkowych i operacji po niespełna trzech dobach mężczyzna zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Prokurator zlecił biegłym specjalistyczne badania mające na celu ustalenie stanu fizycznego i psychicznego zwierząt oraz warunków, w jakich były utrzymywane. Psy zostały umieszczone w domu tymczasowym.
Śledztwo w opisywanej realizują obecnie funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp., pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Równolegle, prokuratura podjęła z urzędu działania administracyjne zmierzające do zbadania zasad funkcjonowania strzelnicy, na której przebywały psy.