"Lubelska gościnność ich przerosła". Wiemy, dlaczego sędziowie zostali zatrzymani
Zamiast przygotowywać się do meczu eliminacji Ligi Mistrzów między Dynamem Kijów a Rangers FC znani polscy sędziowie piłkarscy we wtorek odpoczywali w izbie wytrzeźwień w Lublinie. W nocy zostali zatrzymani przez policję po tym, jak po pijanemu nieśli znak drogowy w centrum miasta.
- Dostaliśmy zgłoszenie około godziny 1.40 z monitoringu miejskiego, że trzech mężczyzn idących aleją Tysiąclecia w kierunku centrum handlowego Vivo niesie znak drogowy. Na miejscu interweniowali wywiadowcy z Komendy Miejskiej Policji. Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn do wytrzeźwienia, byli pod znacznym działaniem alkoholu - informuje WP kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Policjanci nie podają, kim są zatrzymani mężczyźni. Ale jak poinformował serwis TVP Sport, dwóch z nich to sędziowie piłkarscy Bartosz F. i Tomasz M. Obaj mieli pracować przy spotkaniu 3. rundy kwalifikacji Champions League.
Drużyna Dynama Kijów, która z powodu rosyjskiej agresji nie może grać na swoim stadionie, mecze w charakterze gospodarza rozgrywa właśnie w Lublinie. W drugiej rundzie eliminacji Ukraińcy pokonali tu Partizana Belgrad aż 6:2. A we wtorek o godz. 20 na Arenie Lublin podejmą szkocki Rangers FC.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bartosz F. i Tomasz M. mieli po 1,8 i 1,7 promila alkoholu. Trzeci z mężczyzn miał około 1,5 promila. Policjanci sporządzili notatkę ze zdarzenia, która posłuży do ich ukarania za niszczenie infrastruktury drogowej.
Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, mężczyźni zabrali znak drogowy z ul. Wodopojnej. Daleko jednak nie zaszli, bo patrol zatrzymał ich już kilkaset metrów dalej, w okolicach dworca PKS.
Mężczyźni podczas zatrzymania nie awanturowali się. Dlaczego zatem zostali zatrzymani i trafili do izby wytrzeźwień? Lubelski funkcjonariusz znający kulisy interwencji mówi WP, że chodziło o ich własne bezpieczeństwo. Alkohol znacząco wpłynął na ich zachowanie, a mężczyźni byli poza swoim miejscem zamieszkania. - Lubelska gościnność widocznie ich przerosła - komentuje policjant.
W podobnych sytuacjach policyjna interwencja często kończy się na przekazaniu osoby pod wpływem alkoholu np. żonie albo innej osobie trzeźwej w miejscu zamieszkania, która przejmuje nad nią opiekę. W tej sytuacji policjanci, widząc silne upojenie alkoholowe trzech mężczyzn, nie mogli ich zostawić na ulicy.
I właśnie dlatego we wtorek dwójka sędziów zamiast przygotowywać się do meczu musiała dochodzić do siebie w Centrum Interwencji Kryzysowej, jak brzmi właściwa nazwa lubelskiej izby wytrzeźwień. O opuszczeniu pomieszczeń w ich przypadku decyduje lekarz. Kiedy stwierdzi, że pacjent już jest trzeźwy, może wyjść.
Wychodząc, dostaną także rachunek, jak za bardzo dobry hotel. Pobyt w tamtejszej izbie wytrzeźwień kosztuje obecnie 437,81 zł. To jednak nie koniec ich lubelskich przygód. Mężczyźni będą jeszcze przesłuchiwani i policjanci wyjaśnią udział każdego z nich w zniszczeniu znaku.
To nie koniec problemów sędziów
Redakcja WP Sportowe Fakty zapytała o zdarzenie PZPN. W przypadku potwierdzenia się tej informacji - podał piłkarski związek - Kolegium Sędziów zawnioskuje do sekretarza generalnego federacji "o rozwiązanie kontraktów z sędziami". "Sprawa zostanie również przekazana do Komisji Dyscyplinarnej PZPN, która może zdecydować o nałożeniu kolejnych konsekwencji dyscyplinarnych" - napisano w oświadczeniu.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: