Lokalna wojna w PiS. Ludzie Szydło i Adamczyka grillują Wassermann
Centrala PiS nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji wobec Małgorzaty Wassermann – dowiaduje się Wirtualna Polska. Małopolskie struktury zarzucają posłance z Krakowa, że "sprzedała partię za swoje partykularne interesy". Według źródeł WP za grillowaniem Małgorzaty Wassermann stoją ludzie Beaty Szydło i Andrzeja Adamczyka, ale Nowogrodzka tonuje emocje.
W małopolskim PiS zaostrza się lokalna wojna pomiędzy Małgorzatą Wassermann a Beatą Szydło i Andrzejem Adamczykiem. Grupa polityków z Krakowa, którzy od lat znają Wassermann, przyznają nieoficjalnie, że są zaskoczeni tym, jak lokalne struktury partii zarzucają jej "sprzedanie partii za swoje partykularne interesy".
To słowa cytowane przez Onet, który opisał wyrzuty lokalnych działaczy pod adresem posłanki, po tym jak odradzała głosowanie na Łukasza Gibałę w drugiej turze wyborów samorządowych.
Szydło niepocieszona ws. Wassermann
To stanowisko sprzeczne z apelem Szydło i Adamczyka, dlatego według źródeł WP Wassermann popadła w ich niełaskę. Była premier wcześniej sugerowała wyborcom PiS zupełnie inną decyzję, przyznając, że "nie miałaby problemu, by zagłosować na Łukasza Gibałę".
Zaapelowała do krakowian o głosowanie "zgodnie z własnym osądem", byle nie na Aleksandra Miszalskiego z Platformy Obywatelskiej. Na podobny ruch zdecydował się były minister infrastruktury i przewodniczący zarządu województwa PiS w Małopolsce Andrzej Adamczyk
Sama Małgorzata Wassermann po wystosowaniu apelu nie zabrała głosu i nie komentowała kierowanych pod jej adresem zarzutów. Jednak jak w rozmowie z WP nieoficjalnie przyznają osoby z jej otoczenia i mieszkańcy Krakowa, którzy znają ją od dawna, "nie było żadnej umowy, żadnego dealu i żadnego sprzedania partii".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nikt nie zapytał Wassermann o zdanie"
Źródła WP twierdzą, że nikt z władz PiS nie zapytał Wassermann o jej stanowisko przed samorządową dogrywką. Mimo że to ona jest posłanką z Krakowa. - Ten apel był wskazaniem, kto jej zdaniem będzie mniejszym złem. Część konserwatywnego środowiska prawniczego czy lekarskiego obawiała się populizmu. Nie wiem, kto mógł odebrać te słowa jako pochwałę PO – mówi jeden z naszych rozmówców.
– Tu nie chodzi o wystąpienie przeciwko PiS. Stanowisko przed wyborami czytam jako opinię mieszkanki Krakowa, która musi brać pod uwagę więcej argumentów niż tylko "byleby nie kandydat z PO". Uznała, że Miszalski bardziej zasługuje na kredyt zaufania – wskazuje nasz inny rozmówca. – A może to radni PiS bliscy Szydło i Adamczyka mieli plan współpracy z Gibałą? – spekuluje nasz rozmówca.
Część polityków PiS patrzy na spór jako lokalną wojnę. Nasi rozmówcy nie przewidują żadnych konsekwencji wobec Małgorzaty Wassermann. – Zawsze wspiera partię, karanie jej za to, że wyraziła swoje zdanie, byłoby strzałem w kolano. Spodziewam się, że pewnie chciałaby się zachować honorowo i np. oddałaby mandat – wskazuje jeden z rozmówców.
Źródła WP spodziewają się pogorszenia klimatu w małopolskim PiS, ale liczą na wyciszenie emocji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski