Aleksander Miszalski: Czuję się zwycięzcą, ale na razie nie zwycięzcą wyborów

- Czy wygrałem? Nie wiem, czekamy na oficjalne komunikaty, ale jestem zadowolony - tak na gorąco w rozmowie z mediami Aleksander Miszalski skomentował sondażowe wyniki wyborów prezydenckich w Krakowie. Miszalski dostał 51,1 proc. głosów - wynika z sondażu exit i late poll IPSOS (za tvn24.pl). Z kolei Łukasz Gibała otrzymał 48,9 proc. głosów.

II tura wyborów samorządowych w Krakowie. Kandydat na prezydenta Aleksander Miszalski z żoną Anną i senatorem KO Bogdanem Klichem
II tura wyborów samorządowych w Krakowie. Kandydat na prezydenta Aleksander Miszalski z żoną Anną i senatorem KO Bogdanem Klichem
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Łukasz Gągulski
Paweł Figurski

21.04.2024 | aktual.: 22.04.2024 00:39

Paweł Figurski, Wirtualna Polska: Stopniała pana przewaga. Z 11 pkt proc. po pierwszej turze do 2 pkt proc. teraz. To granica błędu statystycznego. Trudno wskazywać zwycięzcę na tym etapie.

Aleksander Miszalski, kandydat na prezydenta Krakowa: Mieliśmy świadomość, że skoro PiS poparł Łukasza Gibałę i Konfederacja również to zrobiła, to pewnie ich wyborcy wybiorą właśnie jego. To było do przewidzenia.

Czuje pan, że wygrał te wybory?

Myślę, że wygraliśmy w tym sensie, że nikt nie dawał nam szans, a sondaż wskazuje prowadzenie.

Czy wygrałem? Nie wiem, czekamy na oficjalne komunikaty, ale jestem zadowolony. Wraz z setkami, tysiącami osób, które mnie wspierały, zrobiliśmy kawał roboty programowej i merytorycznej. Czuję się zwycięzcą, ale na razie nie zwycięzcą wyborów.

To będzie noc pełna emocji.

Mamy sporo wolontariuszy, którzy ruszą w miasto i szybko poznamy wyniki.

Dużo krakowian zagłosowało na mnie. Na początku mało kto dawał nam szansę na wejście do drugiej tury. Ze spokojem czekamy na oficjalne wyniki. I już teraz dziękuję krakowianom - nie za głosy, ale za rozmowy o mieście. Za setki, tysiące godzin spędzonych na ulicach. I dziękuję też za spory. Jestem przekonany, że z tego, co się wydarzyło w tej kampanii, urodzi się coś lepszego.

Podziękował pan wielu środowiskom, ale dla Małgorzaty Wassermann, która w pewnym stopniu pana poparła, miejsca zabrakło.

Byłem zaskoczony i uważam, że wzniosła się ponad podziały polityczne. Myślę, że głównie z uwagi na Łukasza Gibałę, którego opisała w swoim oświadczeniu, niż ze względu na mnie. Tak czy siak, doceniam.

To chyba jedna z najciekawszych kampanii wyborczych, jaka rozegrała się w całej Polsce.

To prawda. Tym razem było bardzo ciekawe. Wiadomo, że z wewnątrz oka cyklonu inaczej się to wszystko postrzega, choć i zewnętrzni eksperci, i komentatorzy wskazywali, że to, co dzieje się w Krakowie, jest rzeczywiście bardzo ciekawe.

Zaskoczyła pana tak niska frekwencja?

Niestety, spodziewaliśmy się, że frekwencja nie będzie zbyt wysoka.

Część wyborców jasno mówiła, że w drugiej turze nie ma swojego kandydata i nie ma na kogo głosować. Pogoda też nie sprzyjała i część wyborców została po prostu w domu. Szkoda, że tak dużo osób.

To też wyzwanie na przyszłość dla nas, by z tym programem docierać dalej. Nie udało się utrzymać tego zrywu i entuzjazmu z października i przekuć tego we frekwencję teraz.

Współpraca, którą pan zapowiada, to tylko slogan? W radzie miasta Koalicja Obywatelska ma samodzielną większość.

Od samego początku mówiłem, że jeśli wygram te wybory, to będę współpracował ze wszystkimi, bez względu na poglądy polityczne. W tej kampanii było trochę kłamstw, manipulacji. Chyba wszyscy chcemy w Krakowie, by te emocje zakopać. Mam taki charakter. Lubię współpracę, dialog. Nie lubię atakować, nie lubię się kłócić. Bez względu na to, że mamy większość w radzie.

Czyli wiceprezydenci mogą być z różnych opcji politycznych?

Decyzji personalnych jeszcze nie podejmowaliśmy. Oprócz tej jednej, czyli rektor Uniwersytetu Ekonomicznego Stanisław Mazur na wiceprezydenta. Nie robiliśmy przymiarek, bo sprawy personalne są drugorzędne.

Jeśli wygramy, będziemy dyskutować, kto za którą część weźmie odpowiedzialność.

Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także
Komentarze (41)