Licytacja Ziobry, frustracja premiera i brak sprawczości PiS. Kulisy rozgrywki w Zjednoczonej Prawicy
Zachowanie Zbigniewa Ziobry coraz mocniej frustruje Mateusza Morawieckiego i jego otoczenie. Sam premier oficjalnie robi dobrą minę do złej gry i mówi, że "każdy ma prawo prezentować swoje poglądy". Minister sprawiedliwości, podbijając stawkę w walce o wewnętrzną pozycję, coraz ostrzej wypowiada się w sprawie sporu o praworządność czy polityki energetycznej. - W koalicji rośnie rola mniejszego, kiedy słabnie większy – wyjaśnia w rozmowie z WP politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Pomysł Zbigniewa Ziobry, by Polska zawiesiła wpłaty do unijnego budżetu w przypadku blokowania europejskich środków za łamanie praworządności, wyartykułowany w rozmowie z "Financial Times", nie zaskoczył ministrów w Kancelarii Premiera. Taką propozycję politycy Solidarnej Polski forsują już od czasu nałożenia dziennych kar na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej za brak likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jednak już wtedy otoczenie szefa rządu wysłało jasny sygnał, że nie jest to propozycja rozważana przez rząd, bo Polska jest płatnikiem netto. To oznacza, że od Unii więcej dostajemy, niż do niej wpłacamy, więc takie groźby mają wyłącznie wymiar propagandowy.
Powrót do pomysłu zaostrzającego spór z Brukselą na łamach prestiżowego tytułu jest odczytywany w Kancelarii Premiera jako podbijanie stawki przez Solidarną Polskę i kolejne wypowiadanie posłuszeństwa Mateuszowi Morawieckiemu – wynika z naszych ustaleń. - Zamrożenie polskiej składki członkowskiej nieszczególnie pomaga w rozwiązywaniu sporu z Komisją Europejską – odpowiedział Ziobrze rzecznik rządu Piotr Muller w Polsat News, tłumacząc, że słowa ministra sprawiedliwości "to jego prywatna opinia".
Na odcięcie się od Zbigniewa Ziobry nie zdecydował się jednak premier. Na wtorkowej konferencji prasowej wprost został on zapytany o to, czy postawa koalicjanta bardziej pomaga, czy przeszkadza w negocjacjach z Komisją Europejską. Szef rządu, klucząc, nie odpowiedział wprost na pytanie.
- Każdy ma prawo prezentować swoje poglądy, a ja tylko mogę powiedzieć, że z bardzo wielu głosów, które w przestrzeni publicznej się pojawiają i tych, które są bardziej zachowawcze, oraz tych, które są bardziej ofensywne, czerpię zawsze jakieś doświadczenie i na nikogo tutaj nie ma co się obrażać. Po prostu sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Jesteśmy obiektem bezprecedensowego i nieuczciwego potraktowania ze strony KE i takie są fakty – stwierdził szef rządu.
Coraz dłuższa lista rozbieżności
Konflikt o praworządność to nie jedyny temat, na którym Solidarna Polska próbuje się budować. Otoczenie Zbigniewa Ziobry najostrzej w całym obozie władzy wypowiada się o unijnym systemie handlu emisjami i domaga się jego natychmiastowego zawieszenia. Jego celem jest wprowadzenie opłaty za zanieczyszczanie atmosfery - tak, by nie było to opłacalne. Politycy Solidarnej Polski przekonują, że opłata to istotny czynnik wzrostu cen energii. W tej sprawie Zbigniewa Ziobrę wspiera też znacząca grupa polityków Prawa i Sprawiedliwości, w tym była premier Beata Szydło. Sam Mateusz Morawiecki zapowiedział, że na zbliżającym się posiedzeniu Rady Europejskiej zwróci się z wnioskiem o przebudowę systemu opłat.
Politycy Solidarnej Polski w nieoficjalnych rozmowach przypominają, że przed wzrostem cen ostrzegali już rok temu, kiedy Mateusz Morawiecki akceptował postanowienia szczytu i przekonywał, że to sukces. Teraz politycy z otoczenia Zbigniewa Ziobry powtarzają: "a nie mówiliśmy" i twierdzą, że również "Jarosław Kaczyński widzi, kto w tym sporze ma rację". Według naszych rozmówców z PiS takie przeświadczenie ośmiela Solidarną Polskę, by negocjować wysoko również w innych tematach m.in. w sprawie ustaw sądowych. – Przez to osiągnięcie porozumienia jest trudniejsze i każdą ze spraw trzeba odrębnie negocjować, a proces decyzyjny trwa dłużej – mówi nasz rozmówca.
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w rozmowie z WP nie chce wprost odpowiedzieć na pytanie, czy postawa Solidarnej Polski jest frustrująca dla PiS. – Rząd działa kolegialnie, a wypowiedzi poszczególnych ministrów mogą być różnorodne. Nasz próg odporności na frustrację jest wysoki. Najważniejsze, żebyśmy działali tak, jak chcą ludzie, którzy na nas głosowali. Poseł przyznaje jednak, że druga kadencja dla PiS jest trudniejsza.
Kontrowersyjny pomysł Ziobry. Jest reakcja z PiS
"Wiadro pełne łez na Nowogrodzkiej"
Politolog profesor Rafał Chwedoruk nie ma wątpliwości, że Solidarna Polska "wykorzystuje swoje pięć minut" w walce o polityczny byt. - Zbigniew Ziobro ma w rękach mocniejsze polityczne karty, niż wynika to z potencjału jego ugrupowania. One nie wynikają z tego, że w sondażach Solidarna Polska ma wynik pozwalający na samodzielne wejście do Sejmu, a z problemów Prawa i Sprawiedliwości. W koalicji rośnie rola mniejszego, kiedy słabnie większy, a PiS ma problemy na wielu odcinkach, m.in. w polityce zagranicznej rząd stąpa po cienkim lodzie - mówi Chwedoruk.
- Ktoś, kto z wnętrza radykalizuje tę politykę, kupuje sobie większy zakres wpływu, ponieważ każda radykalna wypowiedź, jak ta dotycząca zawieszenia wpłat składek do unijnego budżetu, osłabia PiS i tak ledwo stojący na nogach w polityce zagranicznej. W ten sposób Ziobro wzmacnia perspektywę otrzymania miejsc na listach PiS-u - wyjaśnia ekspert.
- Polityk, który radykalizuje przekaz wewnątrz obozu wysyła sygnał: przestanę, jeśli dostanę odpowiednie gwarancje. Polski system partyjny – jeden ze stabilniejszych w Europie – zawiera pole minowe: to absurdalne koalicje, w których wielka partia na swoich barkach podtrzymuje przy życiu małe ugrupowanie niezdolne do samodzielności, finansuje je, bo potrzebuje dodatkowych głosów, a później taki mały podmiot, szachuje większego partnera - dodaje Rafał Chwedoruk.
Profesor nie ma wątpliwości, że postawa Solidarnej Polski musi być frustrująca dla Jarosława Kaczyńskiego. - Na Nowogrodzkiej stoi zapewne jedno wiadro pełne łez po niefortunnej koalicji z Jarosławem Gowinem, ale myślę, że drugie wiaderko z napisem Solidarna Polska też zaczyna się nimi wypełniać. W sytuacji kiedy PiS zaczęło mieć problemy z filarami politycznej potęgi: stabilnością ekonomiczną, sondażami powyżej 40 proc., bliskością z USA, teraz może dopisać do listy problemów kwestię swojego koalicjanta, który osłabia sprawczość partii - mówi Chwedoruk.