"Lex TVN": Zero ustępstw i sojusz z Kukiz’15. PiS lekceważy ostrzeżenia Amerykanów [ANALIZA]
Prawo i Sprawiedliwość dolewa oliwy do ognia w sprawie "lex TVN". Podczas wtorkowego posiedzenia komisji kultury partia rządząca nie wykonała żadnego gestu, który świadczyłby o chęci złagodzenia konfliktu. Posłowie odrzucili poprawkę koalicyjnego Porozumienia, zlekceważyli propozycję szefa KRRiT, krytyczne uwagi Biura Analiz Sejmowych i przy okazji zyskali przychylność posłów Kukiz’15. Z naszych informacji wynika, że taka postawa PiS zaskoczyła nawet szefa KRRiT.
Niemal sześciogodzinne posiedzenie sejmowej komisji kultury zakończyło się przyjęciem kontrowersyjnego projektu ustawy z poprawkami autorstwa Marka Suskiego oraz Jarosława Sachajki. Obie nie łagodzą konfliktu. Pierwsza ma przede wszystkim charakter techniczny i zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami prowadzi do tego, że amerykański właściciel TVN musiałaby sprzedać większość udziałów podmiotowi z obszaru Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Druga zmiana zgłoszona przez posła Kukiz’15 w teorii wyklucza możliwość przejęcia większościowych udziałów przez spółki Skarbu Państwa, co według PiS-u ma świadczyć o "czystości intencji".
W rzeczywistości jednak zmiana może być tylko pozorna, bo prawnicy z Biura Legislacyjnego nie potrafili podczas posiedzenia odpowiedzieć na pytanie, czy poprawka blokuje również przejmowanie udziałów przez spółki zależne, czy spółki celowe. Opozycja twierdzi, że to tylko pozorna zmiana, która jest elementem politycznego dealu między PiS-em a Kukiz’15. Tym bardziej że Jarosław Sachajko stwierdził, że po przegłosowaniu zmiany posłowie Kukiz’15 poprą "lex TVN".
Wątpliwości konstytucyjne
Wtorkowa dyskusja pokazała, że już nie tylko opozycja i koalicyjne Porozumienie Jarosława Gowina uważają, że "lex TVN" nie da się pogodzić z konstytucją. W stonowany, ale jednoznaczny sposób wyraził to również przedstawiciel Biura Analiz Sejmowych, który mówił o wątpliwościach konstytucyjnych i możliwości naruszenia zasady demokratycznego państwa prawnego czy ochrony prawa własności. - Stoimy na stanowisku, że najpoważniejsze wątpliwości budzi przepis przejściowy, który nakłada obowiązek dostosowawczy podmiotów. W związku z tym przepisem trzeba zwrócić uwagę na art. 2 konstytucji - podkreślił przedstawiciel BAS.
Sprzeciw Porozumienia wobec Polskiego Ładu. Gowin straci posadę w rządzie?
Partia rządząca nie zwracała jednak uwagi na krytyczne głosy. Głosowania jasno pokazały, że choć nadal nie ma pewności, czy PiS znajdzie większość, by przeforsować ustawę, to nie rezygnuje z kolizyjnego kursu. Mimo ostrzeżeń wysyłanych przez amerykańską dyplomację Marek Suski utrzymuje, że nowelizacja nie prowadzi do konfrontacji i nazywa ją "aktem gospodarczym". - Jesteśmy partnerem USA. Chcemy, żeby USA traktowały nas jak partnerów. Nie sądzę, żeby ta ustawa mogła w jakikolwiek sposób zagrozić interesom. (…) Racją stanu jest bronienie interesu Polski, a nie korporacji z innych państw - podkreślał poseł PiS. Suski twierdził też, że projekt ma związek z "atakami hakerskimi" na członków polskiego rządu i nowe przepisy służą bezpieczeństwu wewnętrznemu.
Taką argumentację jednoznacznie odrzucili przedstawiciele organizacji pozarządowych. Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podkreślała, że podobne rozwiązania pod takim samym pretekstem wprowadziła Rosja w 2014 r. Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju zaznaczył, że autorzy projektu w żaden sposób nie potrafią uzasadnić związku między bezpieczeństwem wewnętrznym a przygotowanymi przepisami.
Posłowie opozycji nie mieli wątpliwości, że cel jest zupełnie inny. - To jest trochę jak w mafii. Chodzi dzisiaj o uciszenie kluczowego świadka. Chcecie uciszyć wolność słowa w Polsce, bo to jest kluczowy świadek tego, co robicie - stwierdził Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej. - To jest desperacja PiS-u, który już wie, że nie utrzyma władzy bez posiadania w swoich rękach mediów - dodała Beata Maciejewska z Lewicy. Posłowie podkreślali również, że projekt narusza też unijną zasadę swobodnego przepływu kapitału.
Rośnie frustracja szefa KRRiT
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że po wtorkowym posiedzeniu sejmowej komisji kultury rośnie napięcie między Prawem i Sprawiedliwością a przewodniczącym KRRiT. Według naszych źródeł Witold Kołodziejski liczył na to, że złożone przez niego propozycje zostaną oficjalnie przejęte i przegłosowane jako poprawki posłów PiS. Tak się jednak nie stało.
Witold Kołodziejski mimo wieloletnich związków z PiS-em i powtarzania partyjnej narracji o tym, że "TVN24 to kanał opozycji", jako jedyny członek KRRiT głosował za przedłużeniem koncesji tej stacji. Jedna z proponowanych przez niego zmian zakłada rezygnację z koncesji, na którą musi zgodzić się cała Rada, i zastąpienie jej zezwoleniem udzielanym wyłącznie przez przewodniczącego. Kolejny pomysł dotyczy opóźnienia wejścia w życie "lex TVN" o siedem miesięcy i automatyczne przedłużenie koncesji na ten czas. Szef KRRiT sugerował też, że kwestie właścicielskie można byłoby uregulować z Amerykanami na podstawie umowy międzyrządowej.
Choć propozycje nie rozwiązują problemów, są jedynymi, które zakładają choć częściowe ustępstwa. Jak wynika z naszych informacji, Witold Kołodziejski dostał sygnał od polityków PiS, że podczas posiedzenia komisji przyjmą jego propozycje. W trakcie posiedzenia jednak słowa nie dotrzymali.
Szef sejmowej komisji kultury Piotr Babinetz mówi w rozmowie z WP, że rozmowy na temat propozycji szefa KRRiT jeszcze trwają i nie jest wykluczone, że część z nich zostanie zgłoszona przez partię rządzącą dopiero w sierpniu na etapie drugiego czytania. Politycy partii rządzącej wysyłają jednak sygnał, że godzą się jedynie na to, by opóźnić wejście w życie "lex TVN". Wszelkie propozycje, które wychodzą naprzeciw Amerykanom, są na razie w PiS-ie odrzucane.