Klamka zapadła. Wiadomo, kiedy "lex Tusk" wejdzie w życie
Ustawa o komisji ds. badania wpływów rosyjskich została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Oznacza to, że kontrowersyjne przepisy wejdą w życie w środę.
W poniedziałek Andrzej Duda poinformował, że podpisał ustawę dotyczącą powołania komisji ws. badań rosyjskich wpływów w Polsce. Prezydent jednocześnie podkreślił, że skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym.
"Lex Tusk" w Dzienniku Ustaw. Kontrowersyjne przepisy wejdą w życie
Ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw we wtorek po południu. Oznacza to, że zgodnie z brzmieniem art. 52 ustawy "lex Tusk" zacznie obowiązywać od środy.
Kolejne posiedzenie Sejmu zaplanowane jest na 13-16 czerwca. To na nim posłowie najprawdopodobniej wskażą przedstawicieli do powołanej komisji. Władze klubów opozycyjnych solidarnie zapowiedziały, że nie zaproponują swoich członków do składu.
Jeśli na kolejnych obradach Sejmu parlamentarzyści wybiorą skład komisji, jeszcze w lipcu będzie mogła zacząć pracę. Pierwszy raport, zgodnie z ustawą, musi powstać do 17 września.
Nowe przepisy od początku budzą wiele kontrowersji. W ostatnim czasie krytyczne głosy popłynęły ze strony Departamentu Stanu USA, a także Komisji Europejskiej. Rzecznik amerykańskiej dyplomacji Matthew Miller poinformował, że rząd USA jest zaniepokojony, gdyż komisja może być użyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce.
"Ta nowa ustawa budzi obawy, że może zostać wykorzystana do wpływania, bez sprawiedliwego procesu, na możliwość ubiegania się o urząd publiczny. Komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders poruszył dziś tę kwestię z ministrami podczas Rady do Spraw Ogólnych. Komisja Europejska analizuje obecnie to nowe prawo i w razie potrzeby nie zawaha się podjąć natychmiastowych działań" - napisano w komunikacie KE.
- Ta ustawa będzie po prostu niszczyć ludziom życie - nie tylko politykom, ale i dziennikarzom. Jarosław Kaczyński już rozpoczął wskazywanie winnych. Będzie wzywanie ludzi przed komisję, odbieranie im godności, oskarżanie o różne rzeczy i to wszystko przez organ, przed którym nie mogą się bronić, bo nie jest on sądem - mówił w rozmowie z WP prof. Marcin Matczak, prawnik z UW.