PolskaLekarze w Radomiu nie przyszli do pracy

Lekarze w Radomiu nie przyszli do pracy

Do pracy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu stawiło się zaledwie 25 lekarzy. Szefowa placówki Luiza Staszewska rozkłada ręce: Nie jestem w stanie przyjmować nowych pacjentów - mówi. Właśnie minął okres lekarskich wypowiedzeń z pracy. Pozostali medycy, którzy nie złożyli wypowiedzeń dziś "zachorowali" i poszli na zwolnienia. Podobna sytuacja jest w innych placówkach w mieście. W innych rejonach kraju również jest groźnie.

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-gloduja-oddzialy-pustoszeja-6038636797112961g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-gloduja-oddzialy-pustoszeja-6038636797112961g )
Lekarze głodują, oddziały pustoszeją

Radom: może samorząd pomoże

W negocjacje z radomskimi lekarzami, którym minął okres złożonych wcześniej wypowiedzeń włączył się samorząd lekarski. Z międzyzakładowym Komitetem Strajkowym rozmawia sekretarz radomskiej delegatury Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Mieczysław Szatanek. Staram się przekonać lekarzy, by powrócili do pracy - powiedział.

Według rzecznika ministerstwa zdrowia Pawła Trzcińskiego, udział samorządu lekarskiego w rozmowach z lekarzami daje szanse na osiągnięcie porozumienia.

O północy z niedzieli na poniedziałek minął termin wypowiedzeń ponad 130 lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Dyrektorka lecznicy liczyła na to, że w poniedziałek będzie mieć w szpitalu pozostałych 105 osób, które nie złożyły wypowiedzeń. Jednak do pracy przyszło tylko 25 lekarzy, głównie - ordynatorów. Pozostali przedstawili zwolnienia lekarskie, dwie lekarki poszły na urlopy wychowawcze.

W niedzielę o północy minął termin wypowiedzeń ponad 250 lekarzy z trzech radomskich lecznic. Obecnie w WSzS przebywa około 530 pacjentów, w RSS jest 400 chorych. W szpitalu psychiatrycznym opiekę nad prawie 600 pacjentami ma zapewnić 13 lekarzy.

Szef Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł powiedział w poniedziałek w programie I Polskiego Radia, że lekarze powinni zarabiać nie mniej niż 2 średnie krajowe, czyli ok. 5,5 tys. brutto. Według niego, politycy decydując o tym, co znajduje się w publicznej, bezpłatnej służbie zdrowia, muszą przewidywać, ile to będzie kosztować.

Mielec: połowa pacjentów wyjedzie do innych szpitali

W szpitalu w Mielcu na Podkarpaciu trwają z kolei przygotowania do ewakuacji pacjentów. Do pracy nie przyszło blisko 80 lekarzy, których wypowiedzenia upłynęły z końcem września. W tej chwili trwają konsultacje z innymi szpitalami, ilu pacjentów mogą przyjąć. Zamówiliśmy też wszystkie możliwe karetki z Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego. Na chwilę obecną, nie wiemy jeszcze ilu pacjentów będzie ewakuowanych i ile karetek do nas dojedzie - mówił starosta mielecki Andrzej Chrabąszcz. Zaznaczył, że w szpitalu obecnie jest około 300 pacjentów, z których prawdopodobnie połowa będzie ewakuowana.

Starosta dodał, że od rana trwały jeszcze ostatnie rozmowy, które jednak nie przyniosły porozumienia.

Lubaczów: nie ma lekarzy, pacjentów nie przyjmujemy

Także w szpitalu powiatowym w Lubaczowie nie przyszło 18 lekarzy, którzy złożyli wypowiedzenia z terminem upływającym z końcem września - poinformował dyrektor placówki Witold Gimlewicz. Wypowiedzenia z pracy w tym szpitalu złożyło 19 z 38 lekarzy, ale jeden wycofał wypowiedzenie.

Od środy nie przyjmowano tam pacjentów na oddziały: noworodków, ginekologiczno-położniczy i pediatrię. Oddziały te obecnie są już zawieszone. Nie ma jednak ewakuacji, ponieważ na tych oddziałach nie ma już pacjentów.

Zadbaliśmy wcześniej o to, aby nie narażać pacjentów na przenoszenie do innych placówek i aby nie generować kosztów. Wszyscy pacjenci, którzy byli na tych oddziałach zostali już wypisani do domów - powiedział Gimlewicz.

Stalowa Wola: mieli cofnąć, nie cofnęli

Nowe kłopoty pojawiły się natomiast w szpitalu w Stalowej Woli. Tam do porozumienia lekarzy z dyrekcją doszło w czwartek wieczorem. Lekarze zgodzili się na 1500 zł podwyżki płacy zasadniczej. W zamian mieli wycofać wypowiedzenia. Jednak 15 z ok. 80 lekarzy nie wycofało ich.

Szef związkowców Marek Niemiec powiedział, że zgodnie z porozumieniem lekarze do północy w czwartek mieli czas na wycofanie wypowiedzeń. Kiedy przychodzili po godzinie 15, gabinety dyrekcji były zamknięte. Jest to jednostronne złamanie umowy. Mogliśmy przychodzić do północy, ale nie było gdzie, bo już wszystko pozamykane - mówił.

Dodał, że pisemnie zwrócili się do dyrektora, żądając realizacji porozumienia i wydania nowych angaży. Czekamy do południa we wtorek. W przeciwnym wypadku na znak poparcia dla tych lekarzy rozważymy powrót do strajku - zapowiedział Niemiec.

Tymczasem zastępca dyrektora ds. finansowych Roman Ryznar powiedział, że w porozumieniu zastrzeżono, że do północy w czwartek gotowe będę nowe angaże, a lekarze mogli wycofywać wypowiedzenia jeszcze w piątek. Rozumiem, że nie wszyscy zdążyli wycofać wypowiedzenia w czwartek, ale wielu z nich widziałem na korytarzu w piątek, dlaczego zatem nie przyszli, nie wycofali wypowiedzeń i nie odebrali nowych angaży. To jest totalny brak zainteresowania - mówił Ryznar.

Zapewnił, że spóźnialscy mogą napisać podanie o przyjęcie do pracy. Skonsultujemy się z ordynatorami oddziałów odnośnie potrzeb obsadowych na oddziałach. Angaże podpiszemy tam, gdzie ci lekarze będą potrzebni - wyjaśnił i dodał, że trzech lekarzy już podpisało nowe angaże, na warunkach wynegocjowanych w ubiegłym tygodniu.

Częstochowa:

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, z którego w sobotę i niedzielę ewakuowano 34 pacjentów w najcięższym stanie, w poniedziałek rozpoczęto przenoszenie pozostałych chorych z oddziałów przeznaczonych do czasowego zamknięcia.

Zastępca dyrektora szpitala ds. lecznictwa Kazimierz Pankiewicz poinformował, że od rana chorzy przenoszeni są na oddziały, gdzie obsada lekarska jest wystarczająca. Oprócz tamtejszych lekarzy będą się nimi zajmować specjaliści z zamykanych oddziałów, którzy nie złożyli wypowiedzeń. Wewnętrzna ewakuacja z czasowo zamykanych oddziałów ma odbywać się stopniowo.

Brak kilkudziesięciu lekarzy, m.in. anestezjologów z oddziału intensywnej opieki medycznej, ogranicza możliwości funkcjonowania placówki. Wyłączenie z działania OIOM-ów dla dorosłych i noworodków powoduje bowiem, że szpital może nie być w stanie zaopiekować się, np. pacjentami po poważniejszych operacjach.

Według dr. Piotra Przecha z komitetu negocjacyjnego lekarzy, w poniedziałek do pracy nie stawili się wszyscy 84 specjaliści, których termin wypowiedzeń upłynął z końcem września. Lekarze podkreślają, że są gotowi do dalszych rozmów, jednak nie mogą one opierać się tylko na ostatniej propozycji dyrekcji, że mogą wrócić do pracy na dotychczasowych warunkach.

Chcemy wrócić do pracy w tym szpitalu, jeśli jednak do tego nie dojdzie - jakoś sobie poradzimy. Sytuacja tak ważnej dla regionu placówki musi zostać przez władze potraktowana poważnie. Nas chyba do piątku nikt w ten sposób nie traktował, mimo że sygnalizowaliśmy problem najmocniej jak się da, już trzy miesiące temu - powiedział Przech.

Powodem decyzji o ewakuacji, podjętej w sobotę po południu przez dyrekcję szpitala, był brak porozumienia z 84 lekarzami, którym z końcem września upływa termin złożonych wypowiedzeń umów o pracę. Lekarze warunkowali swój powrót do pracy otrzymaniem podwyżek, których dyrekcja - powołując się na stan finansów placówki - odmówiła im.

Źródło artykułu:PAP
lekarzezdrowieszpital
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)