PolitykaLech Wałęsa stworzy samoobronę? Prof. Wawrzyk: były prezydent oderwał się od rzeczywistości

Lech Wałęsa stworzy samoobronę? Prof. Wawrzyk: były prezydent oderwał się od rzeczywistości

• Jestem nagabywany, by powstała linia obronna przed napadami - przyznał w "Faktach po Faktach" Lech Wałęsa
• Albo prawo będzie chronione, albo trzeba będzie stworzyć samoobronę - dodał
• Lech Wałęsa oderwał się od rzeczywistość - mówi WP prof. Piotr Wawrzyk
• Metodą na bojówki nie są antybojówki. Żadna demokratyczna opozycja nie stosuje przemocy - komentuje w rozmowie z WP Henryk Wujec
• Sytuacja jest niepokojąca, ale o żadnym organizowaniu bojówek nie może być mowy - zapewnia WP Mateusz Kijowski

Lech Wałęsa stworzy samoobronę? Prof. Wawrzyk: były prezydent oderwał się od rzeczywistości
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Przemysław Dubiński

Wciąż nie milkną echa niedzielnych wydarzeń, które miały miejsce podczas uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny, ps. "Inka" i Feliksa Selmanowicza, ps. "Zagończyk" w Gdańsku. Podczas mszy na placu przed Bazyliką Mariacką zgromadził się tłum, który nie mieścił się w świątyni. Była tam m.in. grupa członków Komitetu Obrony Demokracji wraz z szefem Mateuszem Kijowskim. Wśród zgromadzonych byli także narodowcy z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. Z nagrań i z relacji działaczy Komitetu wynika, że KOD-owcy byli przez narodowców obrzucani wyzwiskami. Szefowie KOD zostali w asyście policjantów wyprowadzeni z tłumu.

Wiele emocji wywołała również obecność na obchodach Lecha Wałęsy. Część z osób stojących przed Bazyliką Mariacką wykrzykiwała pod adresem byłego prezydenta hasła: "zdrajca" oraz "śmierć wrogom ojczyzny".

Lech Wałęsa pytany w programie "Fakty po Faktach" o te wydarzenia nie krył swojego rozgoryczenia zachowaniem niektórych osób. Przyznał również, że jest nagabywany oraz naciskany, by stworzyć samoobronę, która chroniłaby ludzi o innych poglądach przed bojówkami.

- Nie pozwolimy sobie ubliżać, nie pozwolimy się bić. Jeżeli ktoś prowadzi do wojny domowej, to druga strona zorganizuje się podobnie. Ostrzegałem od samego początku, że grozi nam wojna domowa i jeżeli tacy ludzie będą tak nieodpowiedzialnie postępować, to zmierzamy w tym kierunku - grzmiał były prezydent i dodał - Jestem nagabywany, by powstała linia obronna przed napadami, szczególnie pod kościołami, z których wychodzą ludzie, by inni mogli się bronić w podobny sposób. Nie wiem, co zrobię, bo jest to bardzo odpowiedzialna sprawa, ale chyba nie będę miał wyboru, by przyzwolić na ochronne zorganizowanie, gdyż policja nie broni tych, którzy są napadani. Albo prawo będzie chronione, albo trzeba będzie stworzyć samoobronę.

O możliwość utworzenia samoobrony oraz komentarz do słów Lecha Wałęsy spytaliśmy lidera KOD Mateusza Kijowskiego.

- Trudno jest mi mówić, co Lech Wałęsa miał dokładnie na myśli mówiąc o tworzeniu samoobrony. Zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że jeżeli instytucje państwa polskiego nie będą broniły obywateli, to będą oni musieli sami się zorganizować. Jeżeli chodzi o wydarzenia w Gdańsku, to nie mam żadnych zastrzeżeń do policji. Mam natomiast do organizatorów, którzy przygotowali te uroczystości. Jeżeli prezydent, premier i arcybiskup, czyli ludzie, którzy organizowali te obchody nie są w stanie potępić działań przestępczych, a wręcz chwalą agresorów i atakują ofiary, to dzieje się coś niedobrego. W takiej sytuacji obywatele muszą się bronić. Żeby było jasne, nie mówię tu o jakimś tworzeniu bojówek, bo w nic takiego na pewno nie będę się angażował - komentuje w rozmowie z WP Kijowski.

Lider KOD zdystansował się również do słów Lecha Wałęsy, w których przestrzegał on przed wybuchem wojny domowej w Polsce. - Jestem daleki od takich prognoz. Uważam wręcz, że nie należy ich formułować, gdyż mogą się one później spełnić. Sytuacja w Polsce jest jednak bardzo poważna. Państwo w sposób instytucjonalny wspiera karygodne zachowania, które noszą znamiona przestępstwa, co widzieliśmy w Gdańsku. Ofiarom nie wolno przebywać w pewnych miejscach, wolno natomiast agresorom. Przypomina mi to trochę pomysły tworzenia "getta ławkowego" czy "stref dla prawdziwych Polaków" - dodaje.

Niebezpieczna tendencja czy emocjonalna wypowiedź?

Sceptycznie do słów Lecha Wałęsy o utworzeniu samoobrony podchodzi również były działacz opozycji PRL Henryk Wujec. Tłumaczy on jednak, że wypowiedź byłego prezydenta była raczej pewną formą metafory oraz ostrzeżenia.

- Tych słów nie należy brać dosłownie. Jest to pewien rodzaj przestrogi przed tym, co się w Polsce dzieje. Fakty są bowiem takie, że coraz częściej bojówki ONR napadają na różnych ludzi i są przy tym bezkarne, a policja nie interweniuje. Jest to nowe zjawisko. Przecież w Gdańsku wyprowadzono działaczy KOD, a agresorów nawet nie wylegitymowano i nie spisano. Chroniono więc atakujących, a nie atakowanych - zauważa w rozmowie z WP Wujec.

Były opozycjonista podkreśla przy tym, że obecna sytuacja zaczyna przypominać metody, z którymi zetknął się w czasach PRL.

- Wówczas dwukrotnie byłem pobity przez bojówki, które były pod parasolem ochronnym władz. Dlatego teraz patrzę z niepokojem na to, co się dzieje w Polsce i widzę, że historia zaczyna się powtarzać - przyznaje Wujec, który zaznacza jednak, że reakcją na działania bojówek nie może być tworzenie antybojówek. - W czasach KOR wyznawaliśmy zasadę nieużywania przemocy. Nawet, gdy zostałem pobity pod mieszkaniem Jacka Kuronia, broniąc się nie używałem przemocy. Zostałem znokautowany i przez dłuższy czas dochodziłem do siebie leżąc w śniegu. Dlatego jeszcze raz podkreślę - żadna demokratyczna opozycja nie stosuje przemocy. Powinniśmy jednak wymagać, by państwo zareagowało i broniło swoich obywateli - dodaje. Wujec zdystansował się również do słów Lecha Wałęsy odnośnie groźby wybuchu wojny domowej w Polsce. W jego opinii w naszym kraju nie ma obecnie takiego zagrożenia.

Bardzo krytycznie do słów byłego prezydenta odniósł się natomiast profesor Piotr Wawrzyk z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

- Wygląda na to, że Lech Wałęsa nawet nie tyle się zagalopował, co oderwał od rzeczywistości. Jeżeli mielibyśmy do czynienia z taką sytuacją, jak przekonuje Lech Wałęsa, to przypominałoby to klimat Niemiec sprzed wyborów w 1933 roku, a chyba każdy przyzna, że nic takiego obecnie nie ma miejsca. Te słowa wypowiedziała ponadto osoba, która ma bardzo jednoznaczne zdanie na temat sporów, które toczą się obecnie w przestrzeni publicznej i nie jest ona neutralna. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że Lech Wałęsa zawsze słynął z bardzo radykalnych wypowiedzi, a jego ostatnie słowa mogą świadczyć o tym, że nie zauważył, iż obecnie mamy demokrację, a komuna się skończyła - przekonuje nasz rozmówca.

Profesor Wawrzyk zwraca również uwagę, że wielokrotne mówienie o wojnie domowej w Polsce może mieć opłakane skutki.

- Boję się, że powtarzanie takich słów sprawi, że doczekamy się następcy Ryszarda Cyby (zabójca Marka Rosiaka - przyp. WP), a wszyscy, którzy posługują się tego typu retoryką będą mieli później kaca moralnego. Lech Wałęsa mówiąc o wojnie domowej czy wychodzeniu na barykady de facto zachęca do takich czynów - mówi politolog UW.

Nasz rozmówca odniósł się także do ostatnich wydarzeń w Gdańsku. - Z tego, co pamiętam, to ONR nie powstał rok temu, a za rządów PO również dochodziło do różnych incydentów, na które państwo specjalnie nie reagowało. W tym kontekście nie wydaje mi się, by sytuacja w ostatnim czasie jakoś radykalnie się zmieniła. Warto również zauważyć, że zarówno Mateusz Kijowski, jak i Henryk Wujec stoją po tej samej stronie barykady i to bynajmniej nie po stronie ekipy rządzącej - kończy profesor Wawrzyk.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (440)