Kulisy "umizgów" PiS do PSL. Stanowcza odpowiedź i motywy Kaczyńskiego

Mateusz Morawiecki i związane z nim środowisko młodych polityków PiS ma doprowadzić do zbliżenia tej partii do PSL. - Chcemy odbudować zdolność koalicyjną - mówią posłowie PiS. Ludzie Władysława Kosiniaka-Kamysza wyśmiewają te pomysły. - Ich trzeba rozliczać, a nie z nimi współpracować - mówi WP rzecznik PSL, wiceminister Miłosz Motyka.

Mateusz Morawiecki i Władysław Kosiniak-Kamysz
Mateusz Morawiecki i Władysław Kosiniak-Kamysz
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

14.06.2024 | aktual.: 14.06.2024 10:54

Według informacji Wirtualnej Polski na wewnętrznych spotkaniach partyjnych od miesięcy przewija się temat braku zdolności koalicyjnych PiS i pytanie, co z tym można zrobić. - Nie da się ukryć, że sami tej zdolności pozbawiliśmy się wiele lat temu. Na własne życzenie - mówił nam niedawno jeden z polityków PiS młodszej generacji.

PiS bez zdolności koalicyjnych

Gdy PiS było hegemonem na scenie politycznej, odsądzało od czci i wiary niemal każde środowisko polityczne w Polsce: od lewicy po skrajną prawicę.

Formacja Jarosława Kaczyńskiego uderzała w PSL (a niektórzy wręcz wzywali do "likwidacji" tej partii), Nową Lewicę, a nawet - co według wielu było błędem - Konfederację.

Dość powiedzieć, że dzień przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2023 r. prorządowa TVP - za wiedzą kierownictwa PiS - postanowiła uderzyć w środowisko Konfederacji nagraniami z udziałem m.in. szefa NIK Mariana Banasia (którego syn kandydował z list tej partii).

- Pisowcy obrzydzali wszystkich, obrzucali g*** każdego, kto nie był z nimi. Przekupywali pojedynczych ludzi, dzielili środowiska, szantażowali kolejne ekipy. Na głowę ktoś musiałby upaść, żeby dziś myśleć o koalicji z nimi - mówi nam jeden z Konfederatów.

Podobne głosy słychać u innych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ich trzeba rozliczać, a nie z nimi współpracować - przekazuje nam rzecznik PSL Miłosz Motyka. Stwierdza przy tym, że dzisiejsze "umizgi" PiS do PSL i Konfederacji nie zasługują na dłuższy komentarz. Po prostu są na tyle "absurdalne", że nie ma się co nad nimi rozwodzić.

- PiS dezinformuje opinię publiczną w typowym dla siebie stylu. Żadne rozmowy z nimi się nie toczą - mówi nam Krzysztof Bosak.

Przypomnijmy: Konfederacja w listopadzie ubiegłego roku zagłosowała przeciwko rządowi mniejszościowemu Mateusza Morawieckiego. Sławomir Mentzen wielokrotnie powtarzał, że jego formacja nigdy nie zaakceptuje Morawieckiego jako szefa rządu.

W rozmowie z WP Bosak stwierdza, że "PiS zniszczyło dużą część środowiska patriotycznego w Polsce", m.in. dzieląc je, dotując wybrane przez siebie organizacje czy osoby. Tak PiS chciało podzielić choćby środowisko narodowców, co w dużej mierze mu się udało (przeciągnięcie na swoją stronę Roberta Bąkiewicza).

- Jeśli PiS starało się przyciągać różne organizacje, z którymi ja się ideowo zgadzam, to ciągnęło je na dno. Wciągnęli tych ludzi w nieetyczne, a być może i przestępcze działania, z niektórych z nich zrobili milionerów. W ten sposób niszczyli patriotyczno-społeczny sektor w Polsce. Wszyscy o tym pamiętamymówi wicemarszałek Sejmu.

O samym Morawieckim - który zgodnie z koncepcją władz PiS miały rozszerzać "zdolności koalicyjne" tej partii - politycy Konfederacji mówią jak najgorzej. - Morawiecki w 2019 roku akceptował Europejski Zielony Ład. Nie ma granicy hipokryzji, której by nie przekroczył - przekonuje Bosak.

Premier Kosiniak-Kamysz i bagaż Morawieckiego

Bagaż siedmioletnich rządów obciąża byłego premiera. Zdają sobie z tego sprawę w samym PiS. Dlatego politycy tej formacji mówią o innym scenariuszu: Morawiecki się wycofuje i zostaje ministrem w przyszłym rządzie… Władysława Kosiniaka-Kamysza.

- To jest jedna z propozycji (Mateusz Morawiecki wicepremierem od gospodarki w rządzie Kosiniaka-Kamysza - red.), która przy jakimś przesileniu rządowym byłaby do wzięcia. W tym sensie, że to musiałoby być jasne programowo, w kontekście też unijnych spraw i tak dalej. I taka propozycja otwierająca na środowisko PSL po to, żeby Donald Tusk, szkodnik w polskiej polityce, nie rządził, na jakieś kompromisy przejściowe, zaznaczam, można byłoby pójść - wyjaśniał w czwartek w Radiu Wnet były rzecznik rządu Morawieckiego, Piotr Müller.

Polityk PiS miał na myśli sytuację, gdyby rząd koalicji 15 października się rozpadł i byłaby szansa stworzyć nowy. To wciąż abstrakcyjna wizja - mimo widoczniejszych napięć między KO, Trzecią Drogą a Lewicą.

Warto przypomnieć, że wspólne rządy PiS, dawnego Porozumienia Jarosława Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry przetrwały osiem lat, mimo iż w każdym tygodniu media opisywały kolejne konflikty między tymi partiami i ich liderami. Czasem niezwykle ostre, sprowadzające się do otwartych kłótni liderów - zwłaszcza Ziobry i Morawieckiego.

Niemniej politycy PiS "spinują" dziś, że byliby gotowi oddać Kosiniakowi-Kamyszowi funkcję premiera w przyszłym rządzie. - Władysław Kosiniak-Kamysz mógł rzeczywiście rządzić Polską, a nie być przystawką Donalda Tuska. Była i jest koncepcja, żeby PSL rządziło z PiS - mówi WP poseł PiS Marcin Przydacz.

Dzień po wyborach do PE taką "ofertę" złożył jako pierwszy Jacek Sasin. - Myślę, że ta oferta, która została sformułowana przez nas, przez Prawo i Sprawiedliwość po wyborach parlamentarnych, czyli Kosiniak na premiera rządu tzw. koalicji polskich spraw, mogłaby być dalej aktualna - powiedział w Radiu Zet były wicepremier.

Należy podkreślić: nikt nigdy oficjalnie po wyborach do Sejmu takiej oferty ze strony PiS Kosiniakowi-Kamyszowi nie składał.

Dziś medialnych "ofert" przybywa. I to z dość nieoczekiwanych stron. - Gdyby dziś Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że chce zostać premierem we wspólnym rządzie z PiS, to ja osobiście zagłosowałbym za takim rozwiązaniem - zadeklarował Janusz Kowalski z Suwerennej Polski.

Jego zdaniem "istnieje wciąż szansa na to, że konserwatywna część tworzącego Trzecią Drogę PSL zredefiniuje rolę ludowców w obecnym Sejmie i że politycy w jej skład wchodzący będą chcieli opuścić obóz Donalda Tuska".

Mimo iż przez lata Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry ostro atakowała PSL, oskarżając tę formację m.in. o rzekomą prorosyjskość (Kowalski najmocniej uderzał w jednego z liderów PSL Waldemara Pawlaka), to dziś stara się stworzyć pozory "otwartej na współpracę".

- Myślę, że droga do współpracy pomiędzy PiS i PSL wciąż pozostaje otwarta i że jest to dobry koncept, który warto zrealizować. Dlatego staram się wewnątrz mojego obozu politycznego zachęcać do dialogu z PSL - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami Kowalski.

Szkopuł w tym, że - jak usłyszeliśmy w centrali PiS przy Nowogrodzkiej - sam Jarosław Kaczyński jest dość zdystansowany do tych wypowiedzi. Nie wierzy też w koalicję z Konfederacją. - Oni twierdzą, że PiS i PO to jedno zło - powtarza na zamkniętych spotkaniach prezes. Wyklucza też współpracę z takimi ludźmi jak Grzegorz Braun.

PiS kusi "doły"

Niemniej - wedle naszych informacji - część polityków PiS z przekonaniem dąży do odbudowy relacji z PSL (żeby przy okazji pozbyć się Suwerennej Polski). Część z nich rzecz jasna o ludowcach wypowiada się ciepło wyłącznie z cynicznych pobudek.

PiS chce nas podzielić, ale robią to w komiczny sposób - mówią nam współpracownicy Kosiniaka-Kamysza.

Jeden z przekazów PiS rozsiewanych w mediach: "doły" PSL (czyli lokalni działacze) mają dość obecnego kierownictwa partii (nieliczni przebąkują o powrocie na funkcję lidera Waldemara Pawlaka), a już na pewno współpracy z Polską 2050 Szymona Hołowni. Dlatego są w stanie dogadać się z formacją Kaczyńskiego.

Szkopuł w tym, że wybory samorządowe pokazały, iż PSL w zdecydowanej większości przypadków nie decydowało się na współpracę z PiS. Ludowcy wolą być przy władzy: i lokalnej, i wykonawczej.

To nie pierwsze "umizgi" PiS do PSL. Pisaliśmy o nich już wiosną 2019 roku.

Gdy kilka miesięcy wcześniej Polskę ogarnęła trauma po zabójstwie prezydenta Pawła Adamowicza, prezes PSL - po spotkaniu w Sejmie zainicjowanym przez premiera - wstawił wspólne zdjęcie z Morawieckim. "Po kampanii samorządowej wydawało mi się to niemożliwe. Od czegoś trzeba zacząć, a zaczyna się od siebie, od prostych gestów. #ZnakPokoju z premierem Mateuszem Morawieckim. Panie premierze, teraz kolej na pana" - napisał.

Morawiecki odpowiedział: "Wierzę, że to od nas, od liderów wszystkich formacji, wyjdzie ta realna zmiana na lepsze jutro w przestrzeni i debacie publicznej. Dlatego z nadzieją patrzę w przyszłość. A prezesowi Kosiniakowi-Kamyszowi dziękuję za wspólne spotkanie. Razem myślmy o przyszłości".

Sam ówczesny premier w jednym z wywiadów w 2019 r., pytany o ewentualny sojusz z PSL, mówił: "Ja myślę, że dla dobra Polski trzeba rozmawiać ze wszystkimi. Trzeba starać się porozumiewać ze wszystkimi. Chociaż będziemy walczyć o samodzielną większość. Ale jesteśmy gotowi do rozmowy".

A w grudniu 2018 r. nieoczekiwanie przyznał: "Skłamałbym, że nie widziałem siebie w przyszłym rządzie PiS. Sądziłem jednak, że to prędzej będzie koalicja z PSL, ba, może nawet z SLD. Byłem gotów także w takim przypadku pracować. Kłóciłem się o to z kolegami z dawnego podziemia".

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (348)