Lewica zaskakuje koalicjantów. Zasada Tuska została złamana
Hucznego świętowania półrocza rządu koalicji 15 października nie będzie. Wyzwaniem dla rządzących jest, by się nie pokłócić. Dlatego też zamieszanie wywołała deklaracja polityków Nowej Lewicy, że w tym tygodniu zostanie ogłoszona zgoda partii koalicyjnych na uchwalenie ustawy o związkach partnerskich. - Wyszli przed szereg, bo przegrali wybory - twierdzi polityk KO.
- Jesteśmy pół roku w rządzie, więc myślę, że za wcześnie, żeby oceniać wszystkie postulaty, które obiecywaliśmy i które są na finiszu. To np. związki partnerskie. Jeżeli chodzi o Lewicę, to po to jesteśmy w rządzie, żeby to dowieźć. Myślę, że w tym tygodniu będziemy mogli to już ogłosić - zadeklarowała w Radiu Zet szefowa klubu parlamentarnego Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska.
Stwierdziła, że rozmawiała o tym "z naszymi [czyli Lewicy – red.] przedstawicielami w rządzie". - W sobotę jest parada równości w Warszawie, więc myślę, że to będzie też dobra okazja, żeby o tym powiedzieć - przyznała Żukowska.
Co więcej - i to była kluczowa informacja - szefowa klubu Lewicy stwierdziła, że w całej koalicji rządzącej jest dla związków partnerskich "zielone światło".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co na to koalicjanci? - Nie było żadnego zielonego światła, bo nie było żadnych wiążących rozmów na ten temat. To, że Lewica sobie rozmawia we własnym gronie o światłach, nie znaczy, że może w mediach wyznaczać, co robimy, a co nie - mówi polityk PSL.
Rozmowy w koalicji utknęły, Lewica traci cierpliwość
Konserwatywni ludowcy nie chcą poprzeć projektu dotyczącego związków partnerskich firmowanego przez Nową Lewicę (wyjątkiem są posłanki tej partii).
Otwarta jest za to Polska 2050, która - co nieco komplikuje sytuację - jest częścią Trzeciej Drogi (czyli sojuszu z PSL). - Wiem, jakie jest stanowisko Polski 2050 i moje osobiste. Moje stanowisko jest takie, że jeżeli będzie ustawa o związkach partnerskich, będę głosował za ustawą o związkach partnerskich. Mówiłem to od pięciu lat tysiące razy, nic się w tej sprawie nie zmieniło - oświadczył w środę w Sejmie Szymon Hołownia.
Jak przyznał, "to jest jedna z tych kwestii, które nie są przedmiotem umowy koalicyjnej, więc każdy z nas zachowuje autonomię".
Politycy Lewicy w nieoficjalnych rozmowach przyznają: "mamy w Sejmie większość dla związków". - Czerwiec to jest dobry miesiąc na to, żeby pchnąć pewne sprawy do przodu - powiedziała w Sejmie rządowa pełnomocniczka ds. równości z ramienia Nowej Lewicy Katarzyna Kotula.
Jak dodała, "rozmowy na ten temat są dobre". - To kwestia tego, jak finalnie projekt ma wyglądać. Chcemy go w czerwcu wpisać do wykazu prac rządu - zaznaczyła Kotula.
Politycy KO i Trzeciej Drogi, z którymi rozmawialiśmy, nie są zadowoleni z tego, że politycy Lewicy "wyrywają się" z ogłaszaniem czegoś, co nie do końca jest "dogadane". - Jeśli projekt ma się pojawić w wykazie prac rządu, to się pojawi. Po co to zapowiadać, po co znów rozbudzać oczekiwania i wrzucać nieprzegadany do końca temat? - zastanawia się jeden z rozmówców z koalicji 15 października.
Jak słyszymy, Lewica "wychodzi przed szereg", bo "przejęła się wynikiem wyborów", dlatego "chce pokazać, że coś może".
Zaostrzanie polityki
Oficjalnie politycy koalicji starają się łagodzić nastroje, choć wychodzi to różnie. Dziennikarka Radia Zet Karolina Olszewska-Merk przekazała, że wicepremier i lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz nie potwierdził informacji szefowej klubu Lewicy, że jest zgoda na tę ustawę. - To nie jest prawda - powiedział, zapowiadając, że w przyszłym tygodniu mają się odbyć rozmowy w tej sprawie z ministrą ds. równości.
Co to oznacza? Że żadnych wiążących rozmów w tej sprawie dotąd nie było. Potwierdzają to i politycy PSL, i Polski 2050. Mówią, że politycy Lewicy "stawiają niektórych przed faktem dokonanym" i "mieszają".
- To nie jest potrzebne, byśmy toczyli teraz taką dyskusję na półrocze rządu. Dziś zajmujemy się bezpieczeństwem, ale rozumiem, że Lewica woli wrzucać swoje tematy - mówi polityk Trzeciej Drogi.
Jak pisał niedawno portal Money, z jednej strony w KO słychać, że Donald Tusk niebawem może uruchomić legislacyjny walec, który przepchnie nawet najbardziej kontrowersyjne ustawy, nie bacząc na opór koalicjantów. Z drugiej strony rządowi partnerzy, zwłaszcza z Lewicy, twierdzą, że mają dość realizowania głównie programu KO i zapowiadają zaostrzenie swojej polityki względem partii Tuska.
- Widać, że to się właśnie zaczyna - zauważa jeden z rozmówców z Trzeciej Drogi.
Negocjacje w toku
Temat związków partnerskich rozbija się o to, czy w ramach tej ustawy powinna być uregulowana także kwestia tzw. przysposobienia dzieci przez pary jednopłciowe, w których takie dzieci już się wychowują. Tu okoniem staje PSL, choć Lewica stara się ich przekonać, że dzięki temu udałoby się uregulować także niejasną sytuację prawną w heteroseksualnych rodzinach patchworkowych.
- Władysław Kosiniak-Kamysz nie zgadza się na przysposobienie wewnętrzne. To jest kwestia tego, jak uregulować sytuację dzieci, które wychowują się w tych rodzinach, ale chcemy też przede wszystkim rozmawiać wcześniej z organizacjami. Będziemy pewnie organizować jakąś telekonferencję, żeby uzgodnić też, jakie jest ich stanowisko. Ono jest dla nas ważne - powiedziała w Sejmie Katarzyna Kotula.
- Myślę, że minimum trzy rzeczy rządowe muszą się wydarzyć: mowa nienawiści, związki partnerskie i ustawa o uzgodnieniu płci. O takim pakiecie cały czas rozmawiamy - dodała ministra ds. równości.
Jak pisał ostatnio Money, po ostatnich publicznych dyskusjach wokół rządowych pomysłów premier przykazał, żeby ministrowie - zanim opowiedzą na zewnątrz o swoich pomysłach - uzgodnili je wewnątrz rządu. Ta zasada została właśnie złamana przez Lewicę - zwracają uwagę niektórzy koalicjanci.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl