PublicystykaKulisy "targów" o rządowe posady. Awanse dla ludzi Porozumienia Jarosława Gowina. "Niektóre nominacje były wstrzymywane"

Kulisy "targów" o rządowe posady. Awanse dla ludzi Porozumienia Jarosława Gowina. "Niektóre nominacje były wstrzymywane"

Obóz władzy pobił ustanowiony przez siebie rekord liczby ministrów i wiceministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Nie ma dnia, by któryś z partyjnych nominatów nie awansował w kolejnych resortach. Rząd "rozrósł" się na skalę dotąd w III RP niespotykaną. Ale wiele awansów jest naturalnych, a stanowiska obejmują ludzie, którzy wnoszą do rządu świeżość i kompetencje.

Kulisy "targów" o rządowe posady. Awanse dla ludzi Porozumienia Jarosława Gowina. "Niektóre nominacje były wstrzymywane"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

10.01.2020 | aktual.: 10.01.2020 11:37

Ostatnie rządowe roszady to efekt wynegocjowanej pod koniec listopada umowy koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy. Najbardziej korzystają na tym coraz bardziej wpływowi politycy Porozumienia Jarosława Gowina. Ale też ci, którzy nie dostali się do Sejmu w październikowych wyborach.

Młodzi liderzy idą do góry

19 grudnia, koniec ubiegłego roku. W Sejmie trwa awantura o forsowaną przez PiS ustawę dyscyplinującą sędziów, nazywaną w niektórych mediach "kagańcową" lub "represyjną".

Po burzliwych obradach i protestach opozycji większość sejmowa przegłosowuje kontrowersyjną ustawę, wobec której swoje wątpliwości zgłaszali nawet koalicjanci PiS spod szyldu Porozumienia wicepremiera Jarosława Gowina. Uznawali ją za zbyt daleko idącą.

To nie spodobało się części polityków PiS, którzy walkę z sędziami wypisaną mają na sztandarach. Ani tym bardziej w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie ustawa dyscyplinująca sędziów – w tej najradykalniejszej formie – była przygotowywana.

Ostatecznie jednak – po wprowadzeniu poprawek, proponowanych przez rzecznika Porozumienia Kamila Bortniczuka – ustawa zostaje przyjęta. Akceptują ją wszyscy koalicjanci – w tym Jarosław Gowin, którego Bortniczuk jest jednym z najbliższych współpracowników. To on właśnie najaktywniej wspierał projekt ustawy PiS na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która zajmowała się – obradując do 5. rano – przepisami, jak twierdzi opozycja, godzącymi w sędziów sprzeciwiających się władzy.

Dzień później, 20 grudnia. Partia Porozumienie informuje na Twitterze, że poseł Kamil Bortniczuk został właśnie powołany na wiceministra Funduszy i Polityki Regionalnej w randze sekretarza stanu. Nieco wcześniej ugrupowanie Gowina podaje informację o kolejnym awansie: posła Marcina Ociepy, który zostaje z kolei wiceministrem obrony narodowej (również w randze sekretarza stanu).

Lider Porozumienia, który dwa lata temu zapewniał, że "liczba wiceministrów zostanie ograniczona, bo nie chcielibyśmy należeć do rekordzistów w Europie", jest zadowolony. Awansami swoich ludzi w rządzie chwali się na Twitterze: "Kolejny zasłużony awans. Za pośrednictwem Porozumienia na środek sceny politycznej wchodzi plejada znakomitych, młodych liderów, którzy w niedalekiej przyszłości będą nadawać ton polskiej centroprawicy" – przekonuje Jarosław Gowin.

Opozycja i związani z nią komentatorzy grzmią: "ludzie Gowina dali się przekupić Kaczyńskiemu stołkami w rządzie". Za co? Rzekomo – jak twierdzą przeciwnicy PiS – "w zamian za poparcie ustawy demolującej niezależność sądownictwa w Polsce".

Polityk bliski Jarosławowi Gowinowi w rozmowie z WP stanowczo zaprzecza: – To bzdura. Awanse polityków Porozumienia i Solidarnej Polski w rządzie były wynegocjowane kilka tygodni wcześniej w umowie koalicyjnej. I były pewne. Śmiać mi się chce, jak czytam te spiskowe teorie spod brudnych palców.

Informator WP potwierdza jednak, że gdyby nie praca nad projektem ustawy dyscyplinującej sędziów, nominacje w ministerstwach byłyby ogłoszone wcześniej. – Ale to nie od poparcia tego projektu zależały awanse Kamila i Marcina czy innych ludzi Porozumienia w rządowych strukturach – zaznacza wyraźnie nasz rozmówca.

Nie tylko kompetencje. Dziwne nominacje na zapleczu rządu

Sam Kamil Bortniczuk potwierdza. Tłumaczył sprawę w Gazecie: – Pojawiały się informacje, absolutnie nieprawdziwe i krzywdzące, również osobiście dla mnie i premiera Gowina, jakoby kwestia poparcia dla ustawy dyscyplinującej sędziów była uzależniona od powołania naszych polityków na stanowiska ministerialne. One zostały wynegocjowane w umowie koalicyjnej, kilka tygodni przed procedowaniem ustawy. Moja nominacja również. Ona została wręcz opóźniona ze względu na moją pracę w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Tak, bym jako poseł, mógł zgłosić odpowiednie poprawki [do projektu ustawy o sędziach], o których wielokrotnie mówiliśmy. Moja nominacja nastąpiła dzień później, miała być kilka dni wcześniej.

"Wstrzymanie" awansu posła Bortniczuka wynikało zatem wyłącznie z przyczyn "technicznych", w kontekście jego pracy w komisji.

Nominacje dla Kamila Bortniczuka i Marcina Ociepy – jednych z najbardziej dynamicznych i kompetentnych ludzi (wystarczy sprawdzić ich życiorysy) już nie na zapleczu, a w pierwszym szeregu ekipy wicepremiera Gowina – były spodziewane i naturalne (sam Ociepa wcześniej pełnił funkcję wiceministra rozwoju, o czym informowaliśmy w Wirtualnej Polsce).

Ale już niektóre awanse, w których uczestniczy jedna z liderek Porozumienia, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, bliska współpracownica Jarosława Gowina, do końca zrozumiałe nie są.

Emilewicz wzięła właśnie "pod skrzydła" warszawską radną PiS Olgę Semeniuk, która nie dostała się do Sejmu w ostatnich w wyborach. Winę za to zrzuciła na mieszkańców Warszawy, których obrażała w mediach społecznościowych: "Wybraliście Jachirę do Sejmu. Wyborcy PO lubią syf w Warszawie. Ile macie podwyżki za wodę już? Poczekajcie, będzie więcej!". Potem oburzona dodawała: "Warszawa przegrała autentyczność! Zrobię wszystko, byście nie mogli oderwać ode mnie wzroku i słuchu!".

Wcześniej Semeniuk dała się poznać z głoszenia kontrowersyjnych poglądów. W kwietniu 2017 roku "Fakt" opublikował artykuł "Doradca z MON z poglądami Putina", w których cytowano wpisy Semeniuk z Facebooka: "Mało kto dzisiaj potrafi głośno powiedzieć, że UE powinna być całkowicie rozwiązana (…) Jestem zdecydowanym przeciwnikiem UE. Mówienie o przeobrażeniu UE, a tym samym zmiękczanie tematu, to dla mnie bzdura” – pisała w dniu wyborów prezydenckich we Francji. Twierdziła też, że "wygrana Marine Le Pen byłaby po Brexicie i wygranej Trumpa trzecim, słusznym i większym pójściem pod prąd w polityce międzynarodowej". Potem skasowała te oburzające wpisy stojące w sprzeczności z polską racją stanu, a resort obrony się od niej odciął.

O poglądach i kontrowersyjnych wypowiedziach Semeniuk minister Emilewicz już nie pamięta.

W resorcie rozwoju odnaleźli się inni politycy związani z Jarosławem Gowinem. Jak na przykład Andrzej Gut-Mostowy, nazywany "królem Zakopanego" (tutaj przeczytasz, dlaczego)
, który opuścił szeregi Platformy Obywatelskiej i związał się z partią Porozumienie. Albo Krzysztof Mazur (jemu kompetencji, wiedzy i pasji odmówić nie sposób), były prezes Klubu Jagiellońskiego, który w październikowych wyborach startował (bezskutecznie) z Krakowa w wyborach do Senatu.

Tak jak nominacja Mazura kontrowersji nie wzbudziła, tak po awansie Guta-Mostowego w mediach społecznościowych zawrzalo. Wojciech Wybranowski z sympatyzującego z PiS tygodnika "Do Rzeczy" napisał: "Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jedyne, co się rozwija za sprawą minister rozwoju, to nie przedsiębiorczość, ale liczba ludzi Gowina ulokowanych na państwowych posadkach. Dynamicznie się rozwija".

Inne awanse?

Posłanka Iwona Michałek z Porozumienia Gowina została w tym tygodniu powołana na stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Ekonomii Społecznej i Solidarnej, w randze sekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Są też inni, mniej cenieni (mówiąc delikatnie) przez dziennikarzy i awansowani politycy. Przykład? Po przegranych przez siebie wyborach parlamentarnych były już poseł Zbigniew Gryglas, najsłynniejszy sejmowy neofita ostatnich lat (wcześniej Nowoczesna Ryszarda Petru, potem klub PiS i wreszcie Porozumienie Gowina) znalazł swoją bezpieczną przystań w... Ministerstwie Aktywów Państwowych.

Obraz
© map | MAP

Skrzydła rosną

"Ziobryści" – czyli politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro – także dostąpili awansów. Ale to Porozumienie Jarosława Gowina – w porównaniu z poprzednią kadencją – zyskało w nowym rządowym rozdaniu najwięcej. Powód? Dużo większa liczba posłów Porozumienia i SP, którzy dostali się w ostatnich wyborach do Sejmu. Gdyby nie koalicjanci, Jarosław Kaczyński dziś by nie rządził.

Koalicjanci PiS są w tej kadencji znacznie mocniejsi. Widać to i w parlamencie (zablokowanie 30-krotności składek ZUS przez Porozumienie, przeforsowanie ustawy dyscyplinującej, popieranej przez cały obóz rządzący i prezydenta, przez Solidarną Polskę), i w rządzie.

Ci bez kompetencji i zasług szybko w polityce przepadną. Ale dla takich polityków jak Bortniczuk czy Ociepa rządowe awanse są naturalną ścieżką politycznego awansu.

Michał Wróblewski
Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (466)