Kulisy szczepień w Rzeszowie. Organizator w ostrych słowach o zachowaniu polityków opozycji
- Do szczepień na dużą skalę byliśmy gotowi od dawna. Wynik akcji szczepień w Rzeszowie jest całkowicie niezwiązany z bieżącą polityką. To jest chore, że muszę tłumaczyć się z dobrze wykonanej pracy, jaką są masowe szczepienia - mówi WP dr Stanisław Mazur, prezes centrum medycznego w Rzeszowie i główny organizator szczepień na Podkarpaciu.
W rozmowie z Wirtualną Polską dr Stanisław Mazur odpowiada na zarzuty, jakie pojawiły się w związku z doniesieniami o szczepieniach poza kolejnością w Rzeszowie. Tłumaczy, jak doszło do kolejki przed jednym z punktów szczepień. Zaprzecza też, że akcja miała związek z wyborami prezydenckimi w mieście.
- Trudno iść świętować, kiedy wokoło szaleje koronawirus. Dlatego podjąłem decyzję, aby jeszcze przed świętami wykorzystać wszystkie szczepionki, jakimi dysponowaliśmy. W Wielki Piątek dostaliśmy 2000 dawek Pfizera i również postanowiliśmy je zużyć. Dlatego byliśmy w stanie zaszczepić jednego dnia 4080 osób. Nie uważam, by stało się coś złego - mówi dr Stanisław Mazur, prezes Centrum Medycznego Medyk w Rzeszowie, główny organizator szczepień na Podkarpaciu. Przychodnie tej firmy tworzą sieć 105 punktów szczepień w województwie. Jednym z nich jest centrum handlowe "Full Market" w Rzeszowie.
- Proszę, aby politycy nie mieszali nas w kampanię wyborczą. Nie zgadzam się, aby mój personel był przeczołgiwany w chamskich słowach. Wykonaliśmy wielką społeczną pracę, a wielu moich pracowników rezygnowało z uczestniczenia w przygotowaniach do świąt we własnych domach, aby wziąć udział w szczepieniach - dodaje.
Szczepienia poza kolejnością w Rzeszowie? Organizator zaprzecza
Dr Mazur zaprzecza, że w ostatnich dniach w Rzeszowie szczepiono masowo młode osoby spoza kolejności ustalonej w narodowym harmonogramie. Według niego były to incydentalne przypadki dotyczące kilkudziesięciu osób. Wydarzyły się w sytuacji, w której szczepionki zmarnowałyby się, gdyby ich nie zużyto.
- Kolejka, jaka w ostatnich dniach utworzyła się przed punktem szczepień, składała się z policjantów, strażaków, strażników granicznych, pracowników więziennictwa, prokuratorów, sędziów i pracowników sądów, a więc grupy aktualnie uprawnionej do szczepień - zapewnia dr Stanisław Mazur.
Wylicza, że w kolejce byli także nauczyciele i medycy, którzy wcześniej nie otrzymali szczepień z braku dawek lub choroby. - Szczepiliśmy osoby z grupą inwalidzką, a także pacjentów, którzy oczekują na operacje i chcieli się zabezpieczyć przed możliwym zakażeniem w szpitalu. W sobotę wieczorem zostało nam 25 dawek, które otrzymały osoby czekające pod drzwiami punktu szczepień. Oczywiście, że w takiej sytuacji nie marnujemy szczepionek - mówi dalej dr Mazur.
Na to, że w Rzeszowie szczepiono "każdego chętnego", wskazywały relacje samych mieszkańców miasta, o których informowała WP. Jak pisali nasi czytelnicy, wieść rozeszła się w piątek 2 kwietnia. O szczepieniu bez wymaganych e-skierowań informował też m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
- Zdjęcia sprzed punktu szczepień dostałem od osób, które dowiedziały się o sytuacji z internetu i pobiegły szybko, by się zaszczepić - powiedział.
Dr Stanisław Mazur ripostuje: - Nikt mi nie będzie mówił, jak było. Sam stałem przy drzwiach i sprawdzałem, czy wchodzące osoby mają w telefonach SMS-y z potwierdzeniem szczepienia. Sprawdzałem także legitymacje służbowe czy blachy policjantów. Dowodem są rejestracje osób uprawnionych do szczepień. Zdarzyło się, że odprawiłem dwóch osiłków, którzy przyszli i domagali się szczepienia.
Szczepienia w Rzeszowie. Czy chodzi o kampanię wyborczą?
Część komentatorów wiąże akcję szczepień w Rzeszowie z nadchodzącymi wyborami na prezydenta miasta. Sugerowano, że dzięki szczepieniom w wyborach zapunktuje kandydat obozu rządzącego. - Bardzo zastanawiające jest, dlaczego jedno miasto w Polsce, o które PiS bardzo walczy, przoduje w szczepieniach. Ta sprawa absolutnie musi być wyjaśniona.(...) Jeśli się potwierdzi informacja, że szczepienia odbywają się ze względu na wybory (...), to by oznaczało, że szczepionki potraktowano jak obietnicę wyborczą, która jest realizowana i użyto szczepionek w kampanii wyborczej PiS-u - oświadczył poseł Dariusz Joński.
Dr Stanisław Mazur odniósł się także do tej kwestii oraz wyjaśnił, co oznacza podawana liczba 119 tys. wykonanych szczepień w Rzeszowie. - Bzdura, że chodzi o wybory. Jest to błędnie interpretowane jako zaszczepienie większości mieszkańców miasta. W rzeczywistości ta liczba dotyczy szczepień wykonanych na terenie miasta, a do Rzeszowa i naszego największego punktu przyjeżdżają osoby z terenu całego województwa - podkreśla rozmówca WP.
Według organizatora szczepień do wspomnianej liczby wliczone są też szczepienia zrealizowane przez kilka zespołów wyjazdowych, odwiedzających np. odległe miejscowości w Bieszczadach.
"Podkarpacie nie dostało więcej szczepionek"
Prezes CM Medyk zaprzecza, aby Podkarpacie było faworyzowane w dostawach szczepionek organizowanych przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych.
- Wręcz przeciwnie, mieliśmy ich mało i dlatego na początku programu szczepień zajmowaliśmy przedostatnie miejsce w kraju. Na przykład trzy tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że nie będziemy mieli 2 tys. szczepionek Moderny na drugą dawkę i przekładaliśmy terminy szczepień pacjentom - relacjonuje organizator szczepień.
- Nie otrzymaliśmy nic ponadto, co proporcjonalnie przypadało Podkarpaciu. Wyjątkiem były dostawy AstraZeneki. Stale ją zamawialiśmy, bo nie chciało jej wiele ośrodków w Polsce. Tymczasem my byliśmy w stanie przekonać pacjentów, że ta szczepionka jest bezpieczna i tutaj odnieśliśmy sukces. Ponadto z każdej dostarczonej fiolki uzyskujemy maksymalną możliwą liczbę dawek dodatkowych - wyjaśnia dalej dr Mazur.
Deklaruje też, że mimo politycznej burzy wokół szczepień w Rzeszowie zamierza szczepić tyle osób, ile się tylko da. - Po Wielkanocy otrzymamy 45 tys. dawek szczepionki Pfizer, co pozwoli nam na rozpoczęcie szczepień w 33 dużych zakładach pracy na Podkarpaciu, otwarcie masowego punktu szczepień w Hali Podpromie, a nawet uruchomienie punktu szczepień metodą drive thru. Będziemy robić swoje, a utwierdzają nas w tym statystyki epidemii na Śląsku - podsumowuje.