Kulisy poszukiwań Grzegorza Borysa. Psy już na początku zgubiły trop

Podczas poszukiwań Grzegorza Borysa służby wykorzystywały wiele psów tropiących, które pracują różnymi metodami - wynika z informacji RMF FM. Od początku wskazywały one zbiornik, w którym ostatecznie znaleziono ciało mężczyzny, jako jedną z okolic do przeszukania. Dlaczego więc znaleziono Borysa dopiero po 17 dniach?

Kulisy poszukiwań Grzegorza Borysa. Psy już na początku zgubiły trop
Kulisy poszukiwań Grzegorza Borysa. Psy już na początku zgubiły trop
Źródło zdjęć: © PAP
Sara Bounaoui

09.11.2023 15:50

Z informacji, do których dotarło RMF FM, wynika, że już podczas pierwszego dnia poszukiwań Grzegorza Borysa psy zgubiły trop przy zbiorniku, w którym kilkanaście dni później znaleziono jego ciało.

W akcji używane były m. in. psy tropiące formą mantraillingu. Te psy potrafią zwęszyć ślady zapachowe pozostawione nawet kilka tygodni wcześniej. Na podstawie ich wskazań właśnie zdecydowano o poszukiwaniu w oddalonej od zbiornika części Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Jednak ślady, które wyczuły psy, poszukiwany mógł zostawić, ponieważ spędzał w tym parku wcześniej wiele czasu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Już we wstępnej fazie poszukiwań na miejsce sprowadzeni zostali nurkowanie z Marynarki Wojennej, którzy przeszukiwali zbiornik Lepusz" - informuje RMF FM. Jednak zbiornik został zbadany jedynie częściowo. Akcję przerwano ze względów bezpieczeństwa - panowały trudne warunki pogodowe, wiał silny wiatr, intensywnie padał deszcz.

Wtedy zdecydowano się na skoncentrowaniu poszukiwań w innych miejscach, które także wskazywały psy tropiące. Dopiero kiedy odnaleziono plecak Grzegorza Borysa w pobliżu zbiornika Lepusz, zawężono poszukiwania w tamtej okolicy. Poszukiwania przy zbiorniku powinny być równolegle kontynuowane - przyznaje informator RMF FM.

"Odebranie sobie życia sprawiło Grzegorzowi Borysowi trudność"

Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie - takie są wstępne wyniki sekcji zwłok. Zgodnie z obecnymi ustaleniami prokuratury, żołnierz zmarł około 2 tygodni temu.

Jak przekazała prokuratura, na przedramionach, udach i szyi Borysa znajdowały się rany cięte. Są one charakterystyczne dla osób próbujących popełnić samobójstwo.

Oprócz tego na skroni żołnierza ujawniono dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej. Śledczy podkreślają, że nie spowodowały one śmierci Borysa - mogły go jedynie otumanić.

- Spójrzmy na liczbę ran, które miał na ciele Grzegorz Borys. Mamy tutaj zarówno rany cięte, postrzałowe i ostatecznie utonięcie - wylicza. Wskazuje to na to, że odebranie sobie życia sprawiło Grzegorzowi Borysowi trudność. Chwytał się różnych metod. Miał pewne wahania, one mogły trwać dłuższy czas, zanim zdołał dokonać samobójstwa. Trudno dziś powiedzieć, ile czasu potrzebował - komentuje w rozmowie ze stacją Ewa Pachura, emerytowana policjantka pracująca w wydziałach dochodzeniowo-śledczych.

Źródło: RMF FM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (55)