Zdjęcia zwłok Borysa wyciekły do sieci. Jest ruch śledczych
Prokuratura bada okoliczności wycieku do mediów szokujących zdjęć zwłok 44-letniego Grzegorza Borysa - ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska. Na zdjęciach widać dużo drastycznych detali. Ich publikacja wywołała burzę w mediach społecznościowych.
07.11.2023 | aktual.: 07.11.2023 11:56
Według ustaleń WP, sprawą zajmuje się wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. 44-letni Grzegorz Borys był żołnierzem, służył jako marynarz w Porcie Wojennym w Gdyni.
Zwłoki mężczyzny znaleziono w poniedziałek przed południem w zbiorniku wodnym Lepusz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Tożsamość denata potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Szokujące zdjęcia wyciekły do sieci
Ciało znaleźli saperzy z 43. batalionu z Rozewia, którzy sprawdzali teren w pobliżu zbiornika Lepusz. Funkcjonariusze rozcinali pływające wyspy, pod jedną z nich ujawniono ciało - wyjaśniła Karina Kamińska z KWP w Gdańsku.
Niedługo później na jednym z trójmiejskich serwisów, ale też w mediach społecznościowych (m.in. na platformie X - dawnym Twitterze) pojawiły się szokujące zdjęcia, na których widać moment wyciągania z wody ciała Grzegorza Borysa. Do internetu trafiło również zdjęcie twarzy denata. Na fotografiach nie brakuje drastycznych detali. Uwagę zwraca na nich strój mężczyzny - sportowe dresy i adidasy.
Według nieoficjalnych informacji WP, zdjęcia mógł wykonać i rozesłać do mediów członek ekipy poszukiwawczej, która odnalazła zwłoki poszukiwanego w zbiorniku wodnym Lepusz. W jaki sposób wyciekły do mediów? To ma teraz ustalić prokuratorskie postępowanie.
Grzegorz Borys miał ranę postrzałową głowy
Przypomnijmy, jak we wtorek nieoficjalnie ujawniła Wirtualna Polska, 44-letni Grzegorz Borys, którego zwłoki odnaleziono w zbiorniku Lepusz, miał ranę postrzałową głowy. Najbardziej prawdopodobną hipotezą śmierci, jaką obecnie przyjmują śledczy, jest samobójstwo przy użyciu broni "samoróbki".
- Wszystko wskazuje na samobójstwo - mówił nam jeden z funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej, znający kulisy sprawy. Służby nie informują, czy broń znaleziono, czy jest nadal poszukiwana.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski