Ktoś bardzo nie lubi Kornelii Wróblewskiej z Nowoczesnej. Jej biuro poselskie wysmarowano odchodami
Nie tylko politykom Prawa i Sprawiedliwości przeciwnicy niszczą biura poselskie. Teraz ofiarą wandali stała się posłanka Nowoczesnej Kornelia Wróblewska. Oburzenia nie kryje Katarzyna Lubnauer. - To czysta agresja - powiedziała w rozmowie z WP.
Okna biura poselskiego Kornelii Wróblewskiej przy ulicy Ormiańskiej w Zamościu wysmarowano fekaliami. Nie wiadomo, kto za tym stoi.
O sprawie donosi portal roztocze.net. Działacze Nowoczesnej o sprawie dowiedzieli się w sobotę rano. Zawiadomiono dzielnicowego, który sporządził notatkę.
Możliwe, że kogoś zdenerwował brak posłanki w Sejmie, kiedy odbywało się głosowanie nad projektem Ratujmy Kobiety. Co więcej Wróblewska zagłosowała przeciwko projektowi zaostrzającemu prawo aborcyjne.
Posłanka nie zgadza się z dwoma zapisami projektu Ratujmy Kobiety. - Pierwszym jest aborcja na żądanie do 12 tygodnia ciąży, czyli aborcja trzymiesięcznego dziecka. Bo dla mnie to jest już dziecko. Drugi zapis, z którym się nie zgadzam, dotyczy tego, że 15-latki mogą dokonywać aborcji bez wiedzy opiekuna prawnego - podkreśliła.
“Przepraszam wszystkich, których obraziłam i zawiodłam nie wzięciem udziału w głosowaniu w punkcie liberalizującym prawo aborcyjne w Polsce. NIE zagłosowałam przeciwko temu projektowi. Jednocześnie stanęłam w obronie praw kobiet stanowczo odrzucając projekt zaostrzający prawo aborcyjne. Rozumiem, że to za mało. Bardzo mi przykro z tego powodu” - napisała na Facebooku.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy przewodniczącą Nowoczesnej Katarzynę Lubnauer.
- Dla mnie to jest sytuacja oburzająca. Mam wrażenie, ze mamy do czynienia z brutalizacją życia publicznego. Ataki na biura poselskie, ale też wieszanie portretów polityków jako sprzeciw przeciwko nim – zdarzające się po obu stronach sceny politycznej – uważam za przesadę. Podobnie jak linczowanie przez lewicę tych, którzy zagłosowali inaczej w sprawie ustawy aborcyjnej – oceniła w rozmowie z WP.
- Te akty wykraczają poza wszelki dyskurs publiczny. To czysta agresja – dodała.
Nie chciała odnieść się do komentarza posła Tarczyńskiego. - On nie ma zdolności honorowej. Nie będę komentować jego słów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Czy biuro Posłanki Wróbleskiej zostało zniszczone przez jej brak podczas głosowania w Sejmie nad porojektem Ratujmy kobiety?
- Niezależnie jakie są powody polityczne, taki sposób prowadzenia dyskursu politycznego absolutnie nie powinien mieć miejsca. Wtedy nie ma miejsca na debatę czy jakikolwiek racjonalizm – powiedziała.
- Nawet jeśli nie zgadzam się z jakimś politykiem, reprezentującym zupełnie inną opcję polityczną, to potępiam i nie rozumiem działań, które mają na celu tego typu akty wandalizmu. To nieumiejętne odniesienie się do czyichś poglądów - tłumaczyła.
Lubnauer wspomniała przy tym o komentarzu Beaty Mazurek: „potępiam, ale rozumiem”, w kontekście ataku na działacza Komitetu Obrony Demokracji w Radomiu.
Jednocześnie przewodnicząca Nowoczesnej podkreśliła, że taki sam stosunek ma do ataków na biura PiS.
Opozycja zawiodła?
Podczas głosowania zabrakło 57 posłów, w tym wielu z Nowoczesnej. Klub powołał rzecznika dyscypliny klubowej. Posłowie, którzy nie głosowali nad projektem ustawy Ratujmy Kobiety, dostali kary w wysokości 1000 zł na cel charytatywny i nagany. Joanna Scheuring-Wielgus, Joanna Schmidt i Krzysztof Mieszkowski zawiesili członkostwo w partii.
Trzech posłów Platformy Obywatelskiej - Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak - się wyłamało i zagłosowało inaczej niż koledzy z ugrupowania. Zostali wyrzuceni.
Zobacz też: "Występujecie za mordowaniem, a nie za aborcją". Mocne słowa posłów w Sejmie
Nie pierwszy raz ktoś niszczy biuro poselskie
Przypomnijmy, że w grudniu ofiarami wandali padła trójka posłów PiS - Andrzej Melak, Ewa Tomaszewska i Jarosław Krajewski. Podpalono też drzwi do biura poselskiego Beaty Kempy w Sycowie.
W styczniu zdewastowano biura posłów PiS w Warszawie i Nakle nad Notecią. Zniszczone zostały drzwi biura poselskiego Łukasza Schreibera z PiS oraz europosła Kosmy Złotowskiego. Z kolei w biurze posła PiS Pawła Lisieckiego oraz europosła Zdzisława Krasnodębskiego w Warszawie zamki zaklejono nieznaną substancją.
Źródło: roztocze.net/WP