Kto pcha Kaczyńskiego na równię pochyłą?
Anna Fotyga powraca - tym razem w roli żarliwej obrończyni Jarosława Kaczyńskiego. "Pana miejsce Panie Premierze, w Smoleńsku po katastrofie, było w pozycji na baczność, w błocie i ciemności przy ciele Prezydenta, a nie w uścisku Putina. Z tego uścisku już się Pan nie wywinie" - grozi była minister spraw zagranicznych w artykule zamieszczonym na stronie internetowej Prawa i Sprawiedliwości. - Słowa pani Fotygi są absurdalne! Fotyga i jej podobni pchają Jarosława Kaczyńskiego na równię pochyłą - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Przeczytaj też artykuł: "Niepokojące zapędy Jarosława Kaczyńskiego"
Była minister spraw zagranicznych i szefowa kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego w publikacji pt. "Premier Tusk oszukuje Polaków" broni tez postawionych przez Jarosława Kaczyńskiego w opublikowanym w środę artykule "Sojusznicy i wartości". Prezes PiS w piśmie skierowanym do polityków i środowisk opiniotwórczych na świecie pisał o "neoimperialnej polityce zagranicznej Rosji" i ocenił, że UE i USA powinny twardo grać z Rosją - przeciwstawiać się jej działaniom i wesprzeć państwa, które chcą się wydostać z rosyjskiej strefy wpływów.
Zdaniem dr. Witolda Sokały tego typu wypowiedzi ewidentnie adresowane są do tzw. twardego elektoratu PiS. Służą jego konsolidacji i podtrzymują rytuał atakowania przeciwnika. - Im mniej merytoryczne, a bardziej emocjonalne, tym lepiej - zauważa ekspert. Czy Jarosław Kaczyński potrzebuje wsparcia Anny Fotygi? Zdaniem politologa, prezesowi PiS, bardziej niż obrona byłej minister, przydaliby się kompetentni doradcy i przyjaciele, którzy zdołaliby zawrócić go z obranej ostatnio drogi. - Radykalizacja i budowanie swoistego "okopu św. Trójcy" wokół emocji smoleńskich to dla partii i jej szefa równia pochyła. Anna Fotyga i jej podobni pchają na nią Jarosława Kaczyńskiego z powodów, których mogę się tylko domyślać - komentuje. Sokała uważa, że w grę wchodzi tu zapewne kombinacja trzech czynników: ich osobistej i politycznej frustracji (strach przed marginalizacją oraz prywatne emocje), głębokiej niekompetencji i niezrozumienia istoty współczesnej polityki międzynarodowej, a także cyniczna, taktyczna kalkulacja.
Przed wyborami samorządowymi, z uwagi na ich specyfikę, PiS zamierza przede wszystkim skonsolidować żelazny elektorat, nawet na stosunkowo niskim poziomie, a potem "jakoś to będzie".
Zła wola czy amatorszczyzna byłej minister?
W swoim artykule Fotyga działania polskiego rządu wobec Rosji nazywa "wyprzedzającą służalczością". Zdaniem eksperta to wypowiedź świadcząca o złej woli, albo o amatorszczyźnie byłej minister i niezrozumieniu przez nią istoty relacji międzynarodowych. - Skuteczna dyplomacja nie polega na publicznym strojeniu fochów, jak to czyniła niegdyś pani Fotyga i jej polityczni mocodawcy, lecz na używaniu szerokiej gamy instrumentów, także zakulisowych. Czasem tworzy się pozory miękkości na zewnątrz, także jako "teatr" dla stron trzecich, dla wytrącenia argumentów przeciwnikowi - a jednocześnie ostro gra się za kulisami - wyjaśnia dr Sokała. Obecny rząd, jak twierdzi, potrafi się tak zachowywać, choć jego polityka zagraniczna nie jest doskonała.
Fotyga ostro krytykuje także ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, pisząc, że: "Mamy ministra spraw zagranicznych, który raz mówi, że Gazociąg Północny można porównać z paktem Ribbentrop-Mołotow, za chwilę, że będziemy współpracować z Rosją taką, jaka jest. (...) To duża amplituda nastrojów, jak na ministra spraw zagranicznych. Ten styl podoba się jednak premierowi". Warto zauważyć, że Radosław Sikorski porównywał Gazociąg Północny do Paktu Ribbentrop-Mołotow jeszcze będąc senatorem PiS i ministrem w rządzie PiS. Jak przypomina Sokała, Sikorski występował wtedy w roli "jastrzębia", która to postawa była premiowana łaskawością prezesa. Później w jego buty weszła Fotyga. - Minister Sikorski zapewne nie jest dziś szczególnie dumny z tamtej wypowiedzi. Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli Anna Fotyga kiedyś odejdzie z PiS, także będzie mówiła o polityce zagranicznej rozsądniej, niż czyni to obecnie. Szczerze jej tego życzę - mówi politolog.
"Kaczyński i Fotyga postrzegają świat w kategoriach czarno-białych"
Czy Rosja realizuje neoimperialną politykę, jak twierdzi Jarosław Kaczyński? Sokała tłumaczy, że jedynie usiłuje prowadzić taką politykę, jej asertywne zachowania są jednak przede wszystkim grą o przetrwanie.
- Trzeba pamiętać, że jest to w gruncie rzeczy kraj bardzo słaby, że niektóre jego dawne atuty we współczesnych warunkach stają się wręcz obciążeniem (np. rozległość terytorialna, konwencjonalna potęga militarna), że ma fatalną sytuację demograficzną, itd. - wyjaśnia politolog. Dlatego Rosja postrzega jako fundament swego bezpieczeństwa zachowanie wpływów w krajach "buforowych" (centralna Azja, Zakaukazie, Białoruś i Ukraina), a także zachowanie rozsądnego poziomu suwerenności ekonomicznej, szczególnie, jeśli chodzi o warunki eksploatacji i eksportu rosyjskich surowców.
- Oczywistym jest, że interesy Polski i szeroko rozumianego "Zachodu" są w wielu punktach sprzeczne z rosyjskimi, ale są też obszary interesów wspólnych - nie tylko w handlu, ale również np. w zakresie zwalczania islamskiego fundamentalizmu czy przestępczości zorganizowanej. W tej sytuacji, nikt poważny w krajach NATO nie postrzega Rosji jako głównego wroga, a raczej jako trudnego partnera, z którym trzeba prowadzić finezyjną politykę łączącą elementy "kija" i "marchewki" - tłumaczy politolog. Dostrzeżenie złożoności, "finezyjności" świata i polityki, może być jednak, jak mówi Sokała, trudne dla Jarosława Kaczyńskiego i Anny Fotygi, którzy najwyraźniej postrzegają wszystko w kategoriach czarno-białych.
Żarliwa obrona Jarosława Kaczyńskiego to nie pierwszy przejaw aktywności minister Fotygi. Była szefowa MSZ ostatnio często zabiera głos na łamach partyjnego serwisu Prawa i Sprawiedliwości. 20 września napisała m.in. o "potwornej grze, którą od końca sierpnia 2009 roku prowadzili Władimir Władimirowicz Putin i Donald Tusk", a która, jej zdaniem, miała na celu wyeliminowanie z polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Nikt tego nawet nie usiłował ukrywać. Nie chodziło o polityczne zwycięstwo. Celem było ostateczne usunięcie ze sceny politycznej. Dla większości doświadczonych polityków w kraju i za granicą ta gra była oczywista i czytelna" - dowodziła w artykule Fotyga. Radosław Sikorski ironicznie skomentował te wpisy mówiąc, że minister Fotyga "traci swoją tradycyjną błyskotliwość".
W sierpniu o byłej minister było głośno po tym, jak złożyła dymisję z funkcji szefowej misji Międzynarodowej Organizacji Pracy w Gruzji. Był to jej wyraz protestu na słowa prezydenta Komorowskiego na temat sposobu prowadzenia przez Fotygę polityki wobec Gruzji.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska