PolskaKryzys na granicy. Suski: Może się zdarzyć, że zwłoki zostaną podrzucone

Kryzys na granicy. Suski: Może się zdarzyć, że zwłoki zostaną podrzucone

- Łukaszenka będzie używał sposobów haniebnych. Znamy przykłady, kiedy np. podczas Powstania Warszawskiego gnano przed czołgami dzieci - powiedział poseł PiS Marek Suski, komentując kryzys na granicy polsko-białoruskiej.

Kryzys na granicy. Suski: Może się zdarzyć, że zwłoki zostaną podrzucone
Kryzys na granicy. Suski: Może się zdarzyć, że zwłoki zostaną podrzucone
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak
Radosław Opas

07.10.2021 13:48

Posła Marka Suskiego zapytano o próby nielegalnego przekroczenia granicy, jakie od wielu tygodni mają miejsce na wschodzie kraju. - Osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę muszą być traktowane zgodnie z prawem - tłumaczył na antenie Polsat News.

Polityk nie wykluczył, że w lasach przy granicy z Białorusią polskie służby zaczną wkrótce znajdować zwłoki. - W przypadku wojen, a mamy do czynienia z wojną hybrydową wobec Polski ze strony reżimu białoruskiego, to może się zdarzyć. Może się zdarzyć sytuacja, że zwłoki nawet zostaną podrzucone na granicę, ponieważ ja się spodziewam wszystkiego najgorszego po Łukaszence - tłumaczył Suski.

Podkreślił, że reżim Aleksandra Łukaszenki "nie przebiera w środkach". - Atakuje teraz Polskę w sposób bardzo brutalny. To, co robi strona białoruska, to są agresywne działania i trudno, żeby Polska ponosiła za nie odpowiedzialność - wyjaśnił, dodając, że "Łukaszenka będzie używał sposobów haniebnych".

- Znamy przykłady kiedy np. podczas Powstania Warszawskiego gnano przed czołgami dzieci, po to, aby zdobyć barykady i tak samo używanie dzisiaj dzieci jest haniebne - stwierdził polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz też: Spór Polski z UE. Leszek Miller punktuje rząd: "Dowód na pełzający polexit"

Kryzys na granicy. Migranci z Konga zatrzymani w Gródku

W środę w Gródku zatrzymano grupę jedenaściorga Kongijczyków. Jak mówili, uciekli z kraju, bo groziła im śmierć. Byli wyczerpani i przemoczeni. Dwie osoby musiało zabrać pogotowie.

"Straż Graniczna od momentu, gdy powiedziałem, że jestem dziennikarzem, zachowywała się agresywnie i starała się skłonić mnie do opuszczenia tego miejsca. (…) Gdy zacząłem z nimi rozmawiać, funkcjonariusze zaczęli sugerować, że jestem przemytnikiem ludzi, a jeden z nich stwierdził, że za opublikowanie tekstu bez zgody służb »poniosę konsekwencje" - relacjonował Marcin Terlik z Onetu.

Migranci mieli wielokrotnie krzyczeć, że proszą o azyl w Polsce. Mimo to mundurowi odmawiali przyjęcia wniosków. "Podkreślali, że uciekają z Konga przed wojną i powrót do tego kraju oznacza dla nich śmierć. Jedna z kobiet z odległości kilku metrów pokazywała blizny na twarzy, które mieli jej zrobić żołnierze w Kongu" - opisał dziennikarz Onetu.

Źródło: Polsat News

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (91)