Krwawy atak na Izrael. Liderzy Hamasu wcześniej byli w Moskwie
Rosja chce odwrócenia uwagi od Ukrainy - ocenił w sobotę Marko Mihkelson, przewodniczący komisji ds. zagranicznych parlamentu Estonii. Zauważył, że przywódcy Hamasu dwukrotnie w ciągu ostatniego roku udawali się do Moskwy na konsultacje.
07.10.2023 20:31
- Moment i przyczyny ataku Hamasu są powiązane z interesami Rosji i Iranu. Wiadomo, że Hamas jest silnie wspierany przez oba kraje. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przywódcy Hamasu dwukrotnie odbywali konsultacje w Moskwie i jest całkiem oczywiste, że Rosja jest zainteresowana zarówno odwróceniem uwagi od Ukrainy, jak i skomplikowaniem zbliżenia Izraela z Arabią Saudyjską poprzez wywołanie napięcia w regionie - powiedział podczas rozmowy z telewizją ERR Mihkelson.
- Aktywności wojenne będą kontynuowane przez dłuższy okres - ocenił polityk. Przypomniał, że Rosja już wielokrotnie wykorzystywała Palestyńczyków do destabilizacji bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowego.
- W szerszym kontekście to bezprecedensowe wydarzenie przyczyni się do dezintegracji istniejącego porządku międzynarodowego - oświadczył estoński poseł.
W sobotę nad ranem ze Strefy Gazy wystrzelono w kierunku Izraela dziesiątki rakiet. Odpowiedzialność za atak wziął radykalny Hamas, ugrupowanie kontrolujące Strefę Gazy.
Co najmniej 200 Izraelczyków i 232 Palestyńczyków zginęło w walkach - podaje Reuters przed godz. 21 czasu polskiego.
Zobacz także
Jak Hamas wtargnął do Izraela?
Izraelska porażka wywiadowcza i operacyjna jest niewyobrażalna. Nawet kilka godzin po infiltracji na granicy nadal nie było wystarczającej liczby żołnierzy, których prawdopodobnie odesłano do domu na święto Sukot, podobnie jak przed wojną Jom Kipur 50 lat temu - pisze w sobotę Awi Issacharof, dziennikarz i twórca serialu "Fauda".
Połączone siły Egiptu i Syrii najechały Izrael w 1973 r. w dniu żydowskiego święta Jom Kipur, kiedy zakładano, że większość żołnierzy izraelskich będzie na przepustkach.
W sobotę "rozmieszczenie sił na granicy nie zapobiegło infiltracji kilkudziesięciu bojowników Hamasu z kilku obszarów jednocześnie, ponieważ na tym obszarze prawie nie ma izraelskiej obecności wojskowej" - pisze autor komentarza na portalu Ynet.