Kreml już wie. Taka armia nie gwarantuje bezpieczeństwa

Minister obrony Federacji Rosyjskiej, Siergiej Szojgu, poinformował, że planuje utworzenie dwóch armii ogólnowojskowych, w tym 14 dywizji i 16 brygad. Jest to kolejny etap zmian w rosyjskiej armii. Czy Rosja jest w stanie udźwignąć tak poważną reformę?

Siergiej Szojgu
Siergiej Szojgu
Źródło zdjęć: © Telegram

31.03.2024 | aktual.: 31.03.2024 14:28

Rosjanie zauważają, że nie wszystko idzie zgodnie z planem, postanowili więc przeprowadzić zmiany, które są wynikiem wojennych doświadczeń. Pierwszą reformę rozpoczęto jesienią 2022 r. Wówczas postanowiono zwiększyć stany osobowe armii i rozpocząć regularne szkolenia rezerwy.

Władze zdecydowały się zmobilizować dodatkowe 500 tys. poborowych, a także podnieść górną granicę wieku powołania do wojska o 3 lata, z obecnych 27 do 30. Poprawiło to jedynie stan osobowy armii.

Okazało się jednak, że rosnące straty powodują, że liczebność armii nadal jest niewystarczająca. Rosjanie przygotowali kolejną reformę. Znów ma się zwiększyć stan osobowy. Armia ma docelowo liczyć 1,5 mln żołnierzy. Podniesiony ma zostać jednak minimalny wiek poboru z 18. do 21. roku życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kreml doszedł do całkiem słusznego wniosku, że obecna wielkość armii nie gwarantuje bezpieczeństwa rozległego kraju. Zaangażowanie w Ukrainie pół miliona żołnierzy, spowodowało, że do ochrony państwa pozostało nieco ponad 600 tys. Niemal całkowicie z wojska zostały ogołocone garnizony na Kaukazie i Dalekim Wschodzie, gdzie regularnie dochodzi do incydentów granicznych z Chinami. Rosjanom nie pozostało nic innego, jak rozbudować armię.

Wielka rozbudowa rosyjskiej armii

Zapowiedzi Szojgu są kolejnym etapem wielkiej rozbudowy Sił Zbrojnych. Niestety Szojgu nie poinformował skąd resort zamierza wysupłać pieniądze na budowę kolejnych brygad i sprzęt dla nich. Samo wyposażenie osobiste żołnierza, zgodnie z rozdzielnikiem, kosztuje około 30 tys. dol. A to dopiero czubek góry lodowej. Najgorzej zapowiada się wyposażenie jednostek w pojazdy.

W kolejnych majowych defiladach pomijano komponent zmechanizowany. Nawet w na Placu Czerwonym nie pojawiły się czołgi. Za to pojazdy z wymalowaną na burtach wstążką gieorgijewską, używaną na pojazdach defiladowych, można było zauważyć na froncie.

Do dziś Rosjanie stracili ok. 30 proc. całkowitych zapasów czołgów, jakie posiadali w chwili wybuchu wojny, do tego ok. 50 proc. pojazdów pierwszoliniowych. Produkcja, mimo jej zwiększenia ledwie wystarcza, aby wyrównać straty frontowe.

Według dokumentów ministerstwa w ciągu roku "Wojskom Lądowym w sumie dostarczono 1530 nowych i zmodernizowanych czołgów". Do tego ponad 2200 bojowych wozów piechoty i kołowych transporterów. W ciągu dwóch lat wojny Rosjanie stracili z kolei od 4,5 do 8 tys. pojazdów tego typu. Przemysł dostarczył także ponad 12 tys. innych pojazdów – ciężarówek, sprzętu inżynieryjnego i samochodów terenowych. Z czego 1400 sztuk to pojazdy opancerzone, jak Tigr.

Pojazdy określone jako "zmodernizowane" to wozy, które wyciągnięto z głębokiej rezerwy i remontowane po frontowych uszkodzeniach. W obu przypadkach są to pojazdy w bardzo złym stanie technicznym, a po modernizacji i tak wyjeżdżają z fabryk z ograniczonymi możliwościami bojowymi. Przede wszystkim brakuje im wyposażenia elektronicznego i systemów kierowania ogniem na odpowiednim poziomie, które Rosjanie dotychczas sprowadzali z Niemiec i Francji. Obecnie kupują je na Białorusi.

Kolejne miliardy rubli płyną na przemysł i armię

Produkcja jest niewystarczająca, choć jak poinformowała agencja prasowa TASS, konglomerat zbrojeniowy Rostec w ciągu ostatniego roku zwiększył produkcję czołgów aż siedmiokrotnie, a bojowych wozów piechoty i kołowych transporterów 4,5-krotnie. Te ilości jeszcze się zwiększą, ponieważ przemysł już niemal kończy przechodzenie na tryb wojenny.

Na przemysł i armię płyną kolejne miliardy rubli. W 2023 r. wydatki na zbrojenia wzrosły o 36 proc. w porównaniu z 2022 r. Rosja przeznaczyła na zbrojenia ponad 6 proc. PKB. Jest to ponad 32 proc. wydatków z państwowego budżetu. Ostatnim razem Kreml tak szastał pieniędzmi podczas wyścigu zbrojeń w latach 70. XX w.

W przyszłym roku na modernizację armii, budowę nowych fabryk zbrojeniowych i produkcję broni Kreml ma zamiar wydać 127 mld dol. Dla porównania Polska w tym roku przeznaczyła na cały budżet MON 29,5 mld dol. Nadal jednak te wydatki nie pokryją w całości potrzeb armii. Szojgu zapowiedział, że finansowanie obronności państwa na podstawie zamówień w 2023 r. wzrośnie prawie półtorakrotnie, co pozwoli na pokrycie 97 proc. potrzeb sprzętowych armii rosyjskiej.

Proces odbudowy i przebudowy armii, biorąc pod uwagę obecne straty w Ukrainie, może zająć Rosji kilka lat. Zapowiedzi Szojgu o budowie dwóch armii ogólnowojskowych mogą i powinny wzbudzić obawy. Na razie jednak będą wyposażone w pojazdy z demobilu. Co nie zmienia faktu, że nie można czekać z rozbudową własnych sił. Zwłaszcza, że na Kremlu nie kryją się z mocarstwowymi planami i groźbami wobec państw bałtyckich czy Polski.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie