Zabójstwo studentki z UJ. Ekspertyzy mogą sparaliżować polskie laboratoria
Prokuratorzy z Krakowa zlecili policyjnym ośrodkom specjalistyczne ekspertyzy dowodów ws. brutalnego zabójstwa studentki UJ sprzed lat. Analizy mogą trwać nawet dwa lata i pochłoną do kilku mln zł.
08.05.2018 | aktual.: 29.03.2022 14:50
- To działanie na chybił trafił, a nuż coś się znajdzie - powiedział w rozmowie z RMF FM jeden z funkcjonariuszy zaangażowanych w śledztwo. Prokuratura chce, by laboratoria w Polsce zajęły się analizą zebranych materiałów. A jest ich wiele.
Osiem ośrodków ma zająć się zbadaniem gruzu po skuciu mieszkania podejrzanego, kafelkami z łazienki czy ziemią z miejsc, w których mężczyzna mógł torturować studentkę. Ekspertyzy mogą trwać do dwóch lat.
I najprawdopodobniej pochłoną ogromne środki. Dziennikarze stacji twierdzą, że nawet kilka mln zł. Ich rozmówcy zauważają, że może to nie mieć sensu. - Być może to próba przedłużenia śledztwa i poszukiwania nowych dowodów, które obroniłyby w sądzie zarzuty wobec podejrzanego Roberta J. - stwierdził inny policjant.
Śledczy podkreślili, że prokuratura nie do końca wie, czego szuka, i nie potrafi tego sprecyzować.
Sadysta uszył strój z ciała kobiety
Podejrzanym o tortury i brutalne zabójstwo studentki Katarzyny Z. jest Robert J. Mężczyzna przebywa w areszcie. Kilkukrotnie próbował z niego wyjść Ale sąd za każdym razem uznawał, że J. jest niebezpieczny i musi zostać w areszcie. - Prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego czynu przez Roberta J. jest duże - powiedział w grudniu sędzia Rafał Lisak.
Śledczy twierdzą, że bezrobotny Robert J. namówił w listopadzie 1998 r. 23-letnią studentkę UJ na wyjazd do domku na obrzeżach Krakowa. Tam najpierw ją torturował, a potem zabił i obdarł ze skóry. Uszył z niej strój na kształt kobiecego body. Skórę ofiary odnaleziono w styczniu 1999 r. w Wiśle w rejonie Zabłocia. Pod koniec lat 90. policjanci znaleźli prawą nogę, która, jak się okazało, również należała do Katarzyny Z. Sprawie nadano kryptonim "Skóra".
Źródło: RMF FM, WP