Koronawirus w Polsce. Dramatyczny apel lekarzy do rządu
Koronawirus w Polsce. Naczelna Izba Lekarska apeluje do premiera w sprawie zmagań z epidemią. Lekarze domagają się m.in. pomocy finansowej dla rodzin pracowników medycznych walczących z koronawirusem w przypadku ich śmierci lub ciężkiej choroby.
Koronawirus w Polsce najbardziej zagraża lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym, którzy mają ciągły kontakt z zarażonymi. Przez braki procedur, maseczek i strojów ochronnych, a także przez lekkomyślność pacjentów, którzy nie przestrzegają zasad kwarantanny, są oni narażeni na śmiertelne niebezpieczeństwo.
W czwartek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej wystosowało dramatyczny apel do premiera Mateusza Morawieckiego. Lekarze domagają się w nim m.in. pomocy finansowej dla rodzin pracowników medycznych walczących z koronawirusem w przypadku ich śmierci lub ciężkiej choroby.
"Mając na względzie wielką ofiarność i zaangażowanie osób biorących udział w niesieniu bezpośredniej pomocy związanej z obecną epidemią, a także możliwość narastania zagrożenia w najbliższych dniach, a w konsekwencji wzrostu ryzyka dla tych osób, wnosimy o zabezpieczenie niezbędnych środków finansowych na pomoc dla rodzin w przypadku śmierci osoby z tego grona" - czytamy w apelu skierowanym do szefa rządu.
Koronawirus w Polsce. Dramatyczny apel lekarzy do rządu. "Tu nie chodzi o prywatę"
- To jest może przedwczesny apel, ale musimy być świadomi niepowodzeń, że zagrożenie narasta. I w poczuciu odpowiedzialności zawodowej, zgodnie z naszą etyką, musimy mieć zabezpieczenie dla naszych rodzin w przypadku nieszczęścia - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Andrzej Matyja. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej podkreśla, że w apelu mowa tu nie tylko o lekarzach, ale i personelu medycznym, ale i wszystkich, którzy angażują się w walkę z koronawirusem: o strażakach, żołnierzach, policjantach.
- To nie chodzi o prywatę - żebym ja był zdrowy. Zapewniając środki bezpieczeństwa osobistego lekarzom, diagnostom, fizjoterapeutom. Nie ma bezpiecznego pacjenta bez bezpiecznego lekarza - dodaje prof. Matyja.
"Zabezpieczenie tych środków będzie dowodem szczególnego szacunku jakim powinniśmy otaczać tych spośród nas, którzy narażając własne zdrowie i życie nie szczędzą wysiłków ani czasu na pomoc dla całego społeczeństwa" - głosi apel.
Naczelna Izba Lekarska przyjęła też stanowisko ws. planowanych zmian w ustawach dotyczących walki z koronawirusem. W skrócie - lekarze podkreślają, że założenia projektu "tarczy antykryzysowej" są niewystarczające dla ochrony szeroko pojętej służby zdrowia. "Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, po wsłuchaniu się w głosy środowiska lekarskiego dobiegające z całego kraju wskazuje, że większość podmiotów wykonujących działalność leczniczą w kraju jest zupełnie nieprzygotowana do walki z epidemią w zakresie wyposażenia w niezbędne środki ochrony osobistej" - czytamy w stanowisku opublikowanym na stronie NIL.
Koronawirus w Polsce. Dramatyczny apel lekarzy do rządu. "Jesteśmy po to, żeby mówić prawdę"
- Apel zrodził się z odpowiedzialności zawodowej i etyki lekarza, który powinien mówić, co może się zdarzyć. Mając doświadczenie z innych krajów, które dłużej zmagają się z epidemią, musimy mówić o tych brakach głośno - przekonuje prof. Matyja.
Wirtualna Polska wysłała do KPRM pytania, czy z apel dotarł do adresata, czyli Mateusza Morawieckiego, a także czy zamierza podjąć działania mające na celu uwzględnienie uwag środowiska lekarskiego w walce z koronawirusem. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Odpowiedź od rządzących otrzymał za to w piątek prezes NRL, który proponował zespołom zarządzania kryzysowego głos doradczy.
- Otrzymałem odpowiedź, że obrady są tajne i nie ma możliwości włączenia przedstawicieli środowisk lekarskich. Uważaliśmy, że ten głos, płynący bezpośrednio z frontu walki, jest niezbędny, by wydawać właściwe zarządzenia, skutecznie rozwiązywać problemy. Ale nasz głos i tym razem został lekceważony - mówi prezes NRL.
Prof. Matyja dodaje, że już w lutym alarmował rządzących, że nie jesteśmy przygotowani na koronawirusa. - Spotkałem się z masą przykrych komentarzy, również z ich strony. Mówili, że nie mam prawa się wypowiadać, bo nie jestem wirusologiem, tylko prostym chirurgiem. Tak, jestem prostym chirurgiem. Ale wypowiadam się nie jako chirurg czy prezes NRL, tylko w imieniu całego środowiska. Dlatego proszę: nie lekceważcie głosu profesjonalistów. My jesteśmy po to, żeby mówić prawdę, to jest naszym etycznym obowiązkiem. To my, lekarze, dużo wcześniej rozeznaliśmy to zagrożenie i nie myliliśmy się - podkreśla.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl