Kolumbia: kandydat na prezydenta cudem uniknął śmierci
Alvaro Uribe (AFP)
Wiodący kandydat w wyborach prezydenckich w Kolumbii cudem uniknął w niedzielę zamachu
bombowego. Do eksplozji doszło, gdy wyborcza karawana Alvaro Uribe przejeżdżała przez centrum miasta Barranquilla.
W wyniku zamachu zginęły cztery znajdujące się w pobliżu osoby a trzech policjantów odniosło obrażenia. Ładunki wybuchowe umieszczono w autobusie zaparkowanym w centrum miasta. Zdetonowały, kiedy ostatnie pojazdy kolumny wyborczej kandydata mijały krytyczny rejon miasta.
Alvaro Uribe ubiega się o urząd prezydenta Kolumbii w wyborach wyznaczonych na 26 maja jako niezależny kandydat, sprzeciwiając się ruchom rebelianckim, które są plagą tego latynoamerykańskiego kraju.
Wkrótce po zamachu Uribe udzielił wypowiedzi lokalnej telewizji i stacji radiowej, aby potwierdzić, że wyszedł z zamachu bez szwanku. Musiała to być bardzo silna eksplozja, skoro podróżowałem najlepszym wozem pancernym, a pojazd został uszkodzony. Dzięki Bogu, teraz możemy rozmawiać - powiedział kolumbijski polityk. Potwierdził, że nikt z jego ekipy nie odniósł obrażeń.
49-letni prawnik zdobywa coraz większe poparcie w sondażach opinii publicznej dzięki nieprzejednanej postawie wobec lewicowych rebeliantów, którzy od 38 lat prowadzą wojnę domową w Kolumbii.
Gen. Armando Sandoval, szef policji w Atlantico powiedział, że ładunek był zdalnie sterowany. Jego zdaniem jest zbyt mało danych, aby określić, kto ponosi odpowiedzialność za zamach.
Niedzielny zamach bombowy poprzedziły w zeszłym tygodniu akcje rebeliantów w kilku największych miastach Kolumbii. W czwartek w Cali porwano 12 deputowanych lokalnej legislatury, a we wtorek na ulicach Bogoty wybuchły trzy bomby. (mag)