Kolęda po nowemu i staremu [OPINIA]

Decentralizacja, odejście od jednolitych wzorców duszpasterskich, ale i uwspółcześnianie tradycyjnych środków religijnych - to kierunek, który wskazuje Franciszek współczesnym proboszczom. I nie ulega wątpliwości, że zaczynająca się w niektórych miejscach wizyta duszpasterska, jest świetnym przykładem tego, jak może się to dokonywać - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Wizyta duszpasterskaWizyta duszpasterska
Źródło zdjęć: © East News | Trip
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Wizyta kolędowa (ostatnio coraz częściej określana mianem wizyty duszpasterskiej) jest jednym z najbardziej znanych elementów polskiego duszpasterstwa. Każdy, lub niemal każdy katolik - niezależnie od tego, gdzie mieszka - zetknął się zapewne z tym doświadczeniem.

I choć w zależności od miejsca, gdzie mieszka, może ono wyglądać odmiennie, to właśnie ona pozostawała bardzo długo znakiem rozpoznawczym polskiej tradycji kościelnej. Pandemia i później przyspieszona laicyzacja zaczęła to jednak zmieniać i dzisiaj coraz częściej pojawia się pytanie (a czasem i odpowiedź na nie) o to, jak zreformować ten zwyczaj tak, by z jednej strony go zachować, a z drugiej nadać nowy, bardziej adekwatny do rzeczywistości kształt.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Lubnauer odpowiada kardynałowi. "Nie zgadzam się"

Nic w tym zresztą nowego, bo wiele - uważanych za niezmienne zwyczajów - ewoluowało w czasie i głęboko się zmieniało. Tak samo jest z kolędą, która - w dużych miastach - coraz częściej w ogóle nie jest związana z czasem Bożego Narodzenia.

Tradycje kolędowe

Jak wygląda tradycyjnie? Ksiądz, ministranci, rozmowa, wspólna modlitwa, czasem posiłek, czy chociaż herbata, a na koniec pobłogosławienie domu, uzupełnienie kartoteki i ofiara. Wszystko w okresie Bożego Narodzenia, niekiedy w ogóle między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem.

W większych miastach, nawet jeśli księdzu towarzyszyli jeszcze ministranci, to i tak wszystko wyglądało inaczej. Wizyta, gdy jeszcze większość ludzi księdza przyjmowała, trwała o wiele krócej (bo kiedy trzeba obejść blok, w którym jest trzysta mieszkań, to trzeba się spieszyć), i niekoniecznie odbywała się w okresie Bożego Narodzenia, a czasem wcale nie raz w roku, ale co trzy, czasem cztery lata.

I w mojej pierwszej, rodzinnej parafii i w kolejnych, próbowano zakończyć ją przed Wielkim Postem, ale znam miejsca, gdzie trwa ona cały rok. Model był jednak - i tam - analogiczny. Ksiądz przychodził, sprawdzał zeszyt do katechezy, odnotowywał coś w kartotece parafialnej, chwilę rozmawiał, błogosławił dom i biegł dalej.

Po latach, gdy przychodził już nie do moich rodziców, a do mnie i żony, czasem zostawał dłużej, albo przychodził na końcu i opowiadał, jak trudnym doświadczeniem może być kolęda, jak czasem jest nieprzychylnie traktowany, i jak to jest - a to także zmieniało się z czasem - być odsyłanym albo niewpuszczanym przez 80 procent mieszkańców.

Załamanie w pandemii

Młodsi księża, tu trzeba podkreślić w dużych miastach, opowiadali, że ten czas w roku jest dla nich najtrudniejszy, bo odbiera im cały czas wolny i wyciąga z nich wszelką energię. Znam jednak także księży - często z wiejskich parafii - którzy na kolędę spoglądają zupełnie inaczej, i dla których jest ona ważnym - nie tylko z przyczyn finansowych - czasem.

To wszystko, choć nie wszędzie, załamało się wraz z pandemią. Wielu, choć nie wszyscy, proboszczów odwołało wówczas wizyty duszpasterskie, w części diecezji nakazał to zresztą biskup. Inne parafie zdecydowały się je zmienić (czasem po rocznym odwołaniu) na organizowane w kolejnych dniach msze święte dla mieszkańców poszczególnych bloków (czy osiedli), po których następowało krótkie spotkanie, ale ten model w wielu miejscach nie wypalił, bo ludzi przychodziło na takie msze jeszcze mniej, niż wcześniej przyjmowało księdza po kolędzie.

Inni proboszczowie zaproponowali, by odwiedzać z wizytą tylko tych, którzy księdza zaproszą, a zaproszenia trzeba było składać w kancelarii. To, choć ułatwiało pracę, miało swoje inne wady, na które zwracają uwagę zwolennicy tradycyjnej kolędy. W tej wcześniejszej jej formie księżom zdarzało się trafiać do ludzi, którzy przez lata nie byli w kościele, nie rozmawiali z duchownym, a jednak coś ich natchnęło, księdza wpuścili i tak rozpoczęła się ich droga (niekiedy powrotna) do katolicyzmu. Zgłaszanie chęci przyjęcia księdza takiej możliwości już nie daje.

Warto tu dostrzegać też rozmaite perspektywy - ta nowa forma, którą często rozpoczynali księża na polskich placówkach zagranicą - ma swoje zalety. Ksiądz, który umawia się z wiernymi na wizytę duszpasterską, ma więcej czasu, często po prostu odwiedza ich w sobotę czy niedzielę, jedzą wspólnie posiłek, rozmawiają, on poznaje ich problemy, a nawet zaprzyjaźnia się (szczególnie w mniejszych wspólnotach). To ma ogromne znaczenie zarówno dla księdza, który staje się nieco mniej samotny, jak i dla wiernych. Kolęda w takiej formie staje się też o wiele bardziej osobistym doświadczeniem i pozwala zawiązać lepsze relacje. Tyle że, aby tak było, potrzebne jest nie tylko szukanie nowych metod, ale także nowego podejścia, które będzie o wiele bardziej relacyjne, a o wiele mniej administracyjne. Są miejsca, gdzie tak już jest, ale dalece nie wszędzie.

Zmiana w polskim Kościele

Warto mieć jednak świadomość, że zmiana, o której piszę, dokonuje się tylko w części Kościoła w Polsce. A powodem wcale nie jest to, że proboszczowie w innych miejscach jej nie chcą, ale także to, że wciąż mamy miejsca, gdzie praktykowana jest tradycyjna pobożność, gdzie kolęda wygląda jeszcze tak samo jak 30 czy 50 lat temu i nie ma żadnych powodów, by cokolwiek zmieniać.

Kościół w Polsce, o czym zbyt często się zapomina, jest różnorodny, odmienny w różnych diecezjach, ale nawet w różnych częściach tych diecezji i coraz lepiej to widać. Wnioskiem, jaki powinno się z tego wyciągać, jest głównie to, że decentralizacja, akcentowanie odmienności duszpasterskich powinno się dokonywać nie tylko na górze - w diecezjach czy konferencjach episkopatu - ale także na dole.

To proboszcz i parafianie powinni szukać takich metod (czasem nowych, a czasem nie), które będą skuteczniejsze. Oni znają swoje środowisko, znają parafie i mogą wspólnie podejmować decyzję. I choć nie wszędzie tak jest, to już pojawiają się miejsca, gdzie to nie sam proboszcz, ale on wraz z wiernymi podejmują wspólnie decyzję o zmianie, albo o powrocie do poprzedniej formy.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie
164 drony. Masowy atak Rosji na Ukrainę
164 drony. Masowy atak Rosji na Ukrainę
Zwrócili się z listem otwartym do Rady Ministrów. Zbierają podpisy
Zwrócili się z listem otwartym do Rady Ministrów. Zbierają podpisy
Samochód spadł na tory w Zabrzu. Pasażerowie uniknęli tragedii
Samochód spadł na tory w Zabrzu. Pasażerowie uniknęli tragedii
"Coś szczególnego". Naukowcy odkryli zmianę nad Atlantykiem
"Coś szczególnego". Naukowcy odkryli zmianę nad Atlantykiem
Wypadek na autostradzie A4. Trasa do Katowic zablokowana
Wypadek na autostradzie A4. Trasa do Katowic zablokowana
Niemiecka prasa: Orban to nie bezinteresowny mediator
Niemiecka prasa: Orban to nie bezinteresowny mediator
GOPR ostrzega turystów. W Beskidach panują trudne warunki
GOPR ostrzega turystów. W Beskidach panują trudne warunki
"Strategia długiego marszu". Taki plan na Arktykę ma Rosja
"Strategia długiego marszu". Taki plan na Arktykę ma Rosja
Nawrocki pomoże zbliżyć do siebie PiS i Konfederację? Nowy sondaż
Nawrocki pomoże zbliżyć do siebie PiS i Konfederację? Nowy sondaż
Zmiana czasu na zimowy. Tak wpłynie na pensje pracowników
Zmiana czasu na zimowy. Tak wpłynie na pensje pracowników
Groźny incydent przed biurem Platformy. Bosak: to prowokacja
Groźny incydent przed biurem Platformy. Bosak: to prowokacja
Media o Putinie: Znów kupuje czas w wojnie z Ukrainą
Media o Putinie: Znów kupuje czas w wojnie z Ukrainą