Kliczko o pierwszych dniach wojny. "Powiedzieli: z kałasznikowami na czołgi nie pójdziemy"

Polska stanowi dla Ukraińców przykład, jak rozwijać kraj - powiedział specjalny gość Campusu Polska Przyszłości mer Kijowa Witalij Kliczko. Wspominał także początek wojny, jak na peryferiach stolicy Ukrainy zobaczył młodych, niedoświadczonych w bojach ludzi. Usłyszał pytanie o trudną historię polsko-ukraińską oraz TVP.

Witalij Kliczko
Witalij Kliczko
Źródło zdjęć: © Twitter | Campus Polska Przyszłości
Adam Zygiel

Witalij Kliczko był specjalnym gościem Campusu Polska Przyszłości. Rozmowę z merem Kijowa i byłym bokserskim mistrzem świata prowadził Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy przywitał Kliczkę po Ukraiński i przypomniał, że znają się "wiele, wiele lat".

Kliczko na samym początku stwierdził, że najważniejszym jest, by mieć marzenie. Wspomniał historię, kiedy jako dziecko razem z bratem i kolegami oglądali na kuchennym telewizorze walkę Mike'a Tysona, który został wtedy najmłodszym mistrzem wagi ciężkiej w historii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Był rok 1986 i po raz pierwszy widzieliśmy walkę zawodową w telewizji. Oglądaliśmy walkę Mike'a Tysona. Siedziałem ze znajomymi w kuchni, oglądaliśmy telewizję i Mike Tyson po prostu znokautował swojego przeciwnika i został najmłodszym czempionem na świecie. Po raz pierwszy widziałem profesjonalną walkę bokserską i powiedziałem moim przyjaciołom: pewnego dnia przyjdzie taki dzień, że będę walczył z Mike'em Tysonem i go pokonam i będę mistrzem wagi ciężkiej - wspominał Kliczko. Ta deklaracja rozbawiła jednak jego kolegów.

- Moi przyjaciele patrzyli na Mike'a Tysona, tę maszynę do zabijania i mnie, chudego chłopaka i pytali: "ty, ty chcesz pokonać Mike'a Tysona?". Zaczęli się ze mnie nabijać, śmiać się ze mnie - mówił.

Podkreślił jednak, że ma "dobrą pamięć". - Po 15 latach odezwałem do wszystkich, z którymi oglądałem tamtą walkę, ponieważ ten sam pas, który trzymał Mike Tyson, był moim pasem. Położyłem ten pas na stole i powiedziałem: "kto się ze mnie nabijał, pamiętacie?" - powiedział.

Podkreślił jednak, że mieć marzenie to za mało - trzeba na nie pracować. Ukraińcy o to marzenie walczą. - Mamy marzenie, by być częścią europejskiej rodziny. Chcemy budować demokratyczny kraj, gdzie prawa człowieka to priorytet. A o marzenia trzeba walczyć - mówił.

Kliczko podziękował także za wszelkie wsparcie kierowane dla Ukrainy i Ukraińców.

"Z kałasznikowami na czołgi nie pójdziemy"

Były bokserski mistrz świata i obecny mer Kijowa wspomniał także, jak on pamięta początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę. - Drugiego dnia byliśmy zszokowani. Rosjanie byli właściwie już na rogatkach Kijowa. Słyszeliśmy odgłosy walki, 10 kilometrów od nas. Utworzyła się długa kolejka samochodów, ludzie uciekali, a ja jestem odpowiedzialny za obronę cywilną - mówił.

Kliczko opowiadał, że zdecydował się rozdać broń obywatelom miasta. - Było strasznie zimno, 2 w nocy. Zimno, ciemno. I kilometrowe kolejki dziewcząt, chłopców, którzy czekali na broń. Popatrzyłem w ich oczy i zobaczyłem, że oni postanowili zostać i bronić miasta - mówił.

Pojechał także na miejscowości na peryferiach Kijowa. Zobaczył tam kilku młodych mężczyzn, którzy mieli za duże mundury i widać, że niedawno wzięli broń po raz pierwszy do rąk. W każdej chwili mogły przejechać tamtędy rosyjskie czołgi. - A oni proszą: "panie merze, czy możecie nam pomóc?". Oni mogli być zabici jako pierwsi. Oni nie poprosili o to, by ich ratować. Oni poprosili o ciężką broń. Postanowili zostać i walczyć. Powiedzieli jednak, że "z kałasznikowami na czołgi nie pójdziemy". Byli dumni. I ja też byłem dumny, że jestem członkiem takiego narodu - mówił Kliczko.

Trzaskowski o tym, jak nikt nie ośmieli się ukraść czegoś od Kliczki

Trzaskowski z kolei wspomniał, jak podczas rozmowy z Kliczką na początku wojny usłyszał, że Kijów najbardziej potrzebuje żywności. Problem był jednak z dostawami: nie było procedur i nikt nie wiedział, jak pracować.

- Zaczęliśmy działać z pracownikami ukraińskich kolei. Zaczęliśmy ładować paczki do pociągów towarowych, a także do pasażerskich, chowaliśmy je pod ławkami. Pisaliśmy na nich trzy linijki: "Kijów, główny budynek administracji miasta, Witalij Kliczko" - mówił.

Wszystkie paczki dotarły do Kijowa we właściwe miejsce. Wszyscy byli zdziwieni, jak to możliwe, nikt ich nie ukradł, nie zniknęły.

- Zapytałem się dokładnie o to jednego z pracowników ukraińskiej kolei. Jeden spojrzał na mnie i powiedział: "sądzisz, że ktokolwiek ośmieliłby się ukraść coś od Witalija Kliczki?" - mówił prezydent Warszawy.

Bycie mistrzem łatwiejsze, niż bycie merem Kijowa w trakcie wojny

Rafał Trzaskowski zapytał Kliczkę, jak w ogóle można zarządzać państwem w trakcie wojny. - To trudne. Nigdy nie spodziewałem się tak wielu wyzwań. Odpowiadamy za bezpieczeństwo, za ciągłość usług, za opiekę zdrowotną, za jedzenie. Ostatnia zima była dla nas okropnie trudna. Rosjanie dopuszczali się ludobójstwa. Zniszczyli infrastrukturę, chcieli nas wziąć mrozem. Bez prądu, wody i ogrzewania - mówił Kliczko.

Mer Kijowa stwierdził jednak, że zarządzanie jest łatwiejsze, gdy ma się wokół siebie "dobrych ludzi".

- Bycie mistrzem wagi ciężkiej w boksie jest znacznie łatwiejsze, niż bycie merem Kijowa, zwłaszcza w trakcie wojny - zaśmiał się.

"Jest wiele fake newsów"

Jeden z uczestników panelu przypomniał, że Telewizja Polska, atakując Donalda Tuska, nazwała Europejską Partię Ludową (na czele której stał były premier) "Europejską Partią Putina". Formacja, której przewodniczy Witalij Kliczko także należy do EPL.

- Jest wiele fake newsów - powiedział Kliczko. Podkreślił, że zawsze będzie wielu przeciwników, którzy będą chcieli w ciebie uderzyć.

- Churchill powiedział, że gdybyś zwracał uwagę na każdego psa, który cię obszczeka, to nigdy nie dotrzesz do miejsca, w którym chcesz być, do swojego celu. Trzeba ufać sobie, trzeba mieć zaufanie do tego, co się robi i codziennie zbliżać się krok po kroku do swojego celu - mówił mer Kijowa.

Co z przeszłością Polski i Ukrainy?

Kliczko został również zapytany o przypominanie historii polsko-ukraińskiej, zwłaszcza w kontekście np. rzezi wołyńskiej. - Jesteśmy na tej samej stronie, łączą nas wartości, mamy wspólną historię, mamy podobny język - mówił Kliczko. Nie odniósł się jednak wprost do tematu, jak rozwiązać problem. Wspominał za to o swoich wizytach w Warszawie.

W temacie więcej powiedział za to Rafał Trzaskowski.

- Jestem przekonany, że to co wydarzyło się między Polską a Ukrainą ma moc transformacji. Nawet jak ktoś chce wykorzystać naszą przeszłość w kampanii wyborczej, to myślę, że suma summarum to nie będzie istotne, bo to co dzieje się teraz ma moc przeobrażania. Jestem przekonany, że teraz Ukraińcy chcą być Europejczykami, są tacy jak my. Mam ogromny szacunek do Ukraińców, myślę, że możemy żyć razem - powiedział z kolei Rafał Trzaskowski.

Główne zadanie: pokój

Obecna na sali Ukrainka z Odessy z kolei zapytała, jaką Kliczko widzi przyszłość dla kraju, a dokładniej - jak chce sprowadzić z powrotem miliony rodaków, którzy będą konieczni m.in. do odbudowy państwa po wojnie.

- Czas gra przeciwko nam. Młodzi ludzie szybko adaptują się w nowych społeczeństwach, poznają języki, budują tam rodziny. Musimy szybko odbudować kraj. Głównym zadaniem jest pokój. Wszyscy potrzebują pracy i usług publicznych, europejskich usług publicznych - mówił Kliczko.

Mer Kijowa podkreślił, że Polska stanowi dla Ukraińców "fantastyczny przykład, jak rozwijać kraj". - PKB Ukrainy było wyższe, niż Polski. Pamiętam, jak przyjeżdżałem na AWF w Warszawie na początku lat 90. Polska była wtedy krajem ubogim, wszędzie były prowizoryczne bazarki, gospodarka nie działała. Od tamtego czasu Polska wykonała ogromny krok naprzód, powstała infrastruktura, autostrady. Wielu Ukraińców pracowało w Polsce i postrzegało ją, jako kraj, który chce być częścią europejskiej rodziny. I udało się to. I my też chcemy takich zmian - mówił.

Z Olsztyna Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie