Kierwiński pojechał do szpitala. Mówi o "badaniu"
- Był problem z nagłośnieniem i straszny pogłos - mówił o sobotnim wystąpieniu Marcin Kierwiński. Szef MSWiA zwrócił uwagę, że kolejni przemawiający dostali zatyczki do uszu. Minister zapewnił, że "nie wypił ani kropli alkoholu", co potwierdził również badaniem krwi w szpitalu.
06.05.2024 | aktual.: 06.05.2024 09:59
- Nie wiem, co się stało, moim zdaniem był to problem z nagłośnieniem. Odgłos tego, co się dzieje, spowolniony głos, który wracał do mnie, uniemożliwiał normalne mówienie - powiedział Kierwiński o swoim sobotnim wystąpieniu.
- Ani kropli alkoholu. Jestem człowiekiem poważnym - zadeklarował gość Bogdana Rymanowskiego. Marcin Kierwiński zaznaczył, że nigdy nie brał udziału w uroczystościach pod wpływem alkoholu.
- 20 minut później rozmawiałem z dziennikarzami, potem byłem na pikniku strażackim z generałami. Rozmawiałem z Szymonem Hołownią, rozmawiałem z prezydentem Andrzejem Dudą, nikt nie zwrócił uwagi, żebym zachowywał się w sposób nielicujący z powagą uroczystości - mówił minister na antenie Radia ZET.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie wiem, co się stało z nagłośnieniem. Wiem, że dochowałem wszelkiej transparentności, żeby, zaraz jak pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości, tę sprawę uciąć i przeciąć spekulacje - podkreślił. Marcin Kierwiński dodał, że oprócz badania przeprowadzonego alkomatem, poddał się również badaniu krwi w szpitalu. - Wynik jest 0,0. Mam epikryzę wypisową - podkreślił.
Minister dodał, że badanie krwi zrobił dla ewentualnego wykorzystania na sali sądowej i nie będzie go publikował w mediach społecznościowych.
Minister zapowiada pozwy cywilne
- Mam dwóch polityków wytypowanych do tego i byłych pracowników pisowskiej szczujni na Woronicza - mówił Kierwiński o ewentualnych pozwach cywilnych. Poprosił jednak, żeby dać czas jego prawnikom na przygotowanie dokumentacji. Szef MSWiA dodał, że pozwów mogą spodziewać się "te osoby, które w swoich wpisach posługiwały się ewidentnym kłamstwem, insynuacjami". - W trybie cywilnym. Pan Protasiewicz zdaje się sugerować, że będę wykorzystywał do tego resort… Nie, to moja sprawa - podkreślił Kierwiński.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita" wśród osób, które mogą spodziewać się pozwu, są Stanisław Tyszka z Konfederacji, Samuel Pereira były pracownik TVP oraz prawdopodobnie Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski, a także niedawno odwołany wojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.
Kierwiński w Radiu ZET stwierdził, że pozwy otrzyma około pięciu osób.
Kierwiński o reakcji Tuska: "niezręczna sytuacja"
Gość Radia ZET został zapytany o to, czy rozmawiał o swojej wpadce z premierem Donaldem Tuskiem. - Smsowałem z premierem Donaldem Tuskiem, dzisiaj będziemy rozmawiać. Sytuacja jest niezręczna, szczególnie dla mnie. Oczywiście, że nie jest to rzecz, która jest miła i przyjemna, natomiast nie jestem w stanie ocenić po SMS-ach stanu emocjonalnego pana premiera - przyznał kandydat PO do Parlamentu Europejskiego.
Marcin Kierwiński zaznaczył, że generalnie spożywa bardzo mało alkoholu i jest wyjątkowo ostrożny w tych kwestiach.
Minister kilkakrotnie powtórzył też, że nie tylko on miał kłopoty z nagłośnieniem podczas sobotnich uroczystości. - Waldemar Pawlak zatykał ucho, kolejni mówcy dostali zatyczkę do ucha, żeby zmniejszyć ten pogłos - mówił Kierwiński.
Burza wokół wystąpienia Kierwińskiego
W sobotę na placu Piłsudskiego w Warszawie odbyły się Centralne Obchody Dnia Strażaka. W uroczystościach wzięli udział m.in. prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz właśnie szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Wystąpienie ministra spraw wewnętrznych i administracji wywołało niemałe poruszenie w sieci. Politycy opozycji sugerowali, że Kierwiński mógł być pod wpływem alkoholu. Do pojawiających się komentarzy szybko odniósł się sam zainteresowany.
- Na placu, gdzie odbywały się uroczystości, był straszny pogłos od mikrofonu i nagłośnienia, które tu stoi. Pewnie był jakiś błąd sprzętowy i to wywołało taki nienajlepszy efekt. Za ten efekt przepraszam - powiedział Kierwiński w rozmowie z TVN24.