Kierowca potrącił go i uciekł. Bliscy pożegnali 20‑letniego Damiana
Potrącił śmiertelnie 20-latka i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja zatrzymała kierowcę dopiero następnego dnia. Był po alkoholu. W czwartek bliscy pożegnali zmarłego Damiana. Jego mama po pogrzebie dziękowała wszystkim, którzy podczas ceremonii dzielili z nią smutek i żal.
19.05.2023 | aktual.: 19.05.2023 22:19
Do tragedii na ul. Andersa w Toruniu doszło w niedzielę 14 maja wieczorem. Kierujący citroenem wjechał w 20-letniego mężczyznę, który przechodził przez oznakowane przejście. Następnie sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Niestety, pieszy zginął na miejscu.
31-letniego sprawcę udało się zatrzymać w poniedziałek. Śledczy postawili mu zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Biegły będzie mógł wykazać, z jaką prędkością sprawca mógł jechać. Na tym etapie śledztwa trudno odpowiedzieć na to pytanie. Przejście dla pieszych w tym miejscu jest oznakowane, dobrze oświetlone, a odcinek drogi prosty - wyjaśnił st. sierż. Sebastian Pypczyński z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Toruń. Śmiertelne potrącenie pieszego
Jak podawał "Super Express", w chwili zatrzymania, po niespełna 12 godzinach, 31-letni Dariusz P. miał w organizmie 0,39 promila alkoholu. "Sprawca wyznał policjantom, że w niedzielę pił alkohol. Był przekonany, że uszkodził sobie samochód, bo potrącił psa" - podaje "SE".
Śledztwo ma wyjaśnić, czy zatrzymany mężczyzna prowadził pojazd pod wpływem alkoholu bądź innych substancji. Na tym etapie nie można tego potwierdzić ani wykluczyć, gdyż mężczyzna zbiegł z miejsca zdarzenia.
Pożegnali 20-letniego Damiana
W czwartek odbył się pogrzeb Damiana. Jak relacjonuje "Super Express", mama Damiana po pogrzebie "podziękowała wszystkim tym, którzy dzielili z nią smutek i żal". Na grobie 20-latka pojawiło się mnóstwo kwiatów. Zapalono też bardzo dużo zniczy. Uczestnicy pogrzebu przypominali, że chłopak za kilka skończyłby 21 lat.
Czytaj także:
Źródło: "Super Express", PAP