Kazimierz Kutz: Polska przestała być krajem demokratycznym
Najwyższa pora - i tak się właśnie dzieje - żeby nie partie, tylko społeczeństwo się obudziło. My nie chcemy takiego państwa. My nie chcemy się bać - mówi Kazimierz Kutz w rozmowie z Ewą Koszowską.
15.02.2017 | aktual.: 15.02.2017 18:06
Ewa Koszowska: Znowu o Polsce? Nie ma innych tematów? To pańskie słowa.
Dlaczego?
Dla higieny społecznej i zdrowia Polaków powinno się przestać ględzić o Polsce. Nasz kraj jest strasznie wyniszczony przez rządy marnych ludzi z PiS-u. Ciągłe gadanie o Polsce jest dla nich wsparciem. A już czas jest, żeby się sprzeciwić, a nie wspierać.
Polacy się sprzeciwiają. Wychodzą na ulice i manifestują w całym kraju.
PiS uważa, że w tych demonstracjach biorą udział starzy ludzie - biedni emeryci i renciści, jak to powiedział obrzydliwie prezes: "ludzie specjalnej troski". To straszne słowa. Czysty faszyzm. Dlatego tak mnie cieszy, że po raz pierwszy po wejściu w nowy ustrój - w ramach tego przeciwrządowego narastającego buntu społecznego - na ulice wyszli studenci w 11 miastach. To jest bardzo ważny dzień dla mnie i dla całej Polski. Ku mojemu szczęściu, po raz pierwszy ruszyła także młodzież na Śląsku.
Miał być wielki protest, ale studenci nie przyszli. W niektórych miastach pojawiło się zaledwie kilkadziesiąt osób. Tak PiS-u wystraszyć się nie da...
Następnym razem przyjdą już tysiące.
Uważa pan, że demonstrantów może być więcej?
Nadzieją są kobiety.
Kobiety obalą rząd Szydło?
Myślę, że jak dojdzie do buntów społecznych, to kobiety na pewno się dołączą.
Pokazały już, że są solidarne i nie warto z nimi zadzierać.
One myślą inaczej. Patrzą na świat kobiecy i traktują mężczyzn jako przygłupów. Mówią: „mamy prawo decydować o swoim ciele, odpierd…e się od nas”. Każdy jest własnością siebie. Ani łapy kleru, ani PiS-u nie mają prawa wciskać się między uda kobiet. Następnym razem, jak kobiety się wkur..., to możemy być pewni, że się to wszystko rozleci. Ujawnią ukrytą gdzieś energię, która już raz buchnęła, i dopną swego. Dla mnie kobiety są taką cichą gwarancją, że będzie dobrze.
A przy tym może obudzi się mój Śląsk - teraz taki obły i niechętny. Bo jako Ślązak jestem nie tylko gorszego sortu, ale gorszy w ogóle. Ślązacy w Polsce nie mają nic do powiedzenia. Polska, i ta przedwojenna i powojenna, dostała Śląsk ze Ślązakami. I Śląsk wzięli, ale go nie uznali. Ślązacy nie mają prawa do swojej inności. A są absolutnie czystą, bardzo dużą grupą etniczną. Co stoi na przeszkodzie, żeby Ślązacy byli uznawani za mniejszość etniczną?
Niech pan mi to powie.
To rozbuchana nienawiść, która bierze się z braku empatii do wszystkiego co inne. Są dwa narody w Polsce. Musi dojść do przesilenia. Wygląda na to, że coś się kończy. Żałosne jest to, że we wszystkich krajach cywilizacyjnych w Europie istnieje etniczność. W Niemczech, to jest powód do dumy i nie ma tam żadnych sprzeczności między poczuciem narodowym a etnicznym. Wręcz przeciwnie. To jakby wzbogaca. A u nas zorganizowani Ślązacy są uważani za grupę przestępczą - antypolską, bo niemiecką.
Ślązacy są przytłumieni, mają relatywnie słabe poczucie tożsamości śląskiej. Bardzo wiele z nich źle na Śląsku się czuje. To jest taki martwy teren, przez to, że ma w sobie stare zakwasy urzędniczego i politycznego negatywnego stosunku do Ślązaków, którzy ani nie są Niemcami, ani nie są Polakami. I to jest główny problem, może nawet nie Śląska i Ślązaków, ale właśnie Polski. Tej przyszłej Polski, która będzie musiała wrócić do Europy.
Pana hasło życiowe brzmi: "wszystko, co antyśląskie, jest antypolskie".
Tak jest. A Jarosław Kaczyński w swoim raporcie nazwał mnie "anty-Polakiem", co według jego logiki oznacza, że jestem zakapturzonym Niemcem. Tymczasem to jego obsesyjna antyśląskość jest dowodem na to, że jest odwrotnie.
Ja mam nieco inne oko na Polskę, zawsze tak było, czego dowodzi moja działalność artystyczna i publicystyczna. Za chwilę ukaże się moja nowa książka "Fizymatenta" - wybór felietonów, które piszę od 12 lat w katowickiej Gazecie Wyborczej. To są teksty skierowane do mieszkańców województwa śląskiego, zwłaszcza do Górnoślązaków, czyli moich ziomków, żeby im objaśniać świat, Polskę i podtrzymać ich na duchu.
Co się zmieniło w Polsce od 2004 roku, od kiedy zaczął pan pisać felietony?
Wszystko się zmieniło. Polska jest w żałosnym stanie. Cały dorobek wieków, od przejęcia władzy przez PiS, jest systematycznie, brutalnie niszczony.
W jednym z felietonów stwierdził pan, że "dziś polski diabeł ma twarz Kaczyńskiego, który obudził się w nim wraz ze śmiercią brata". Ale zgodzi się pan chyba, że jest także sprawnym politykiem i dobrym przywódcą?
On jest demonem politycznym. Wyhodowany razem z bratem z przeznaczeniem na człowieka, który będzie rządzić tym krajem. Jest żądny władzy i dlatego sytuacja w Polsce tak się zaostrzyła. Moje felietony są kroniką czasu. Od samego początku rozgryzłem Kaczyńskiego i przewidziałem, co się stanie. Prezes wychował się w rodzinie arcypolskiej w guście wschodnim. Matka Kaczyńskiego miała misję supermatki - robiła wszystko, by wychować synów-patriotów. Przejęła męską rolę, była im matką i ojcem. A oni, jak wiemy, nigdy nie umieli nawiązać kontaktu z rówieśnikami. Zawsze byli z kimś skonfliktowani. Ich nacjonalizm jest autentyczny. To jest nacjonalizm, który wyrósł na glebie rosyjskiej. I to, co Kaczyński dzisiaj robi, to jest konstrukcja bolszewizmu, bo on się wychował w bolszewizmie. I z bratem tworzyli tandem, który w odpowiednim momencie się ujawnił.
Ale skuteczny tandem. W polityce osiagneli bardzo dużo...
Śmierć brata jest w tej chwili najważniejszą sprawą. On stracił kogoś, bez kogo nie może żyć, bo oni byli tak bardzo sprzęgnięci ze sobą. Byli inteligentni i mieli swój świat. Jednocześnie byli słabo ulokowani w rzeczywistości. Prezes PiS nie ma konta w banku, nie wie, ile kosztuje kartofel. Z takiej pedagogiki wyrastają ludzie, którzy bardzo często mają zwichniętą psychikę.
Prezes PiS żyje z potrzeby zemsty brata. Czyni z tego kult religijny, program polityczny. I czuje się misjonarzem tej Polski, w której go wyhodowano. To jest bardzo silna motywacja. On to realizuje. Jest do tego dobrze przygotowany, bo nie marnował życia. Jest skupiony na jednym i tym się bawi.
W jaki sposób?
Wystarczy sobie przypomnieć grudniową awanturę w Sejmie. On jest wtedy szczęśliwy i klaszcze. Jak dziecko, które dostało nową zabawkę. A jak wyjeżdżał samochodem z Sejmu... Widziała pani?
Widziałam.
Wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Wokół niego ludzie się przepychali, krzyczeli, a on siedział szczęśliwy z uśmiechem na ustach. On się bawi państwem, nami się bawi, bo nic innego nie jest w stanie go rozweselić. To nie jest człowiek, który konsumuje kulturę. To nie jest człowiek, który się upija, który się łajdaczy.
To akurat dobrze...
Kazimierz Wielki miał słabość do kobiet, był wrażliwy na ich wdzięki, mimo tego, że miał kilka żon. Pozwolił osiąść w Polsce Żydom. Sprowadził ich, bo byli inteligentni. Chciał poznać sposoby nowoczesnej ekonomii, interesowały go banki, pieniądze itd.
W tle była miłość do Esterki.
Miał do niej słabość. Nawiązał z nią romans i sprawa wymknęła się spod kontroli. Doszło do skandalu. Król jak się zakochał, to się kochał do zatracenia. Zamiast zajmować się rządzeniem, oddawał się uciechom fizycznym. Nikt nie był w stanie go powstrzymać. W efekcie postanowiono go publicznie upomnieć i wynajęto kaznodzieję, który na mszy królewskiej oskarżył go o zdradę państwa. W Krakowie wybuchł taki bunt przeciwko królowi, że wydał on zarządzenie godziny policyjnej. On sam był jedynym, który ją łamał. Kiedy wszyscy siedzieli w domach, on wymykał się do Esterki (śmiech).
I jaki z tego morał?
Chodzi mi oto, że współczesny władca musi być człowiekiem pełnym życia itd. Dlaczego Angela Merkel, brzydulka z NRD, gdy została przyjęta do biura zaczęła od parzenia kawy…
...co zresztą robi do dzisiaj. Podobno w swoim gabinecie sama parzy kawę sobie i swoim gościom.
No właśnie. Została jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata. Ma niesamowite doświadczenie, jest otwarta, także w stosunkach z Polską. Przyjeżdżała tutaj w czasie studiów, widziała, co się dzieje. Jest wspaniała, nie brzydzi się innymi, nie udaje. A Kaczyński - mówiąc w przenośni - jest niejadalny. I to jest straszna tragedia Polski. Mamy przywódcę, który jest wyalienowany i odcedzony od życia społecznego. Ten człowiek nigdzie nie chodzi, nigdzie się nie pokazuje. To jest nieszczęście Polski. Już nie mówiąc o jego tragedii...
Mówi pan, że Kaczyński jest wyalienowany. Tymczasem przyjeżdża do Polski Merkel i z kim chce rozmawiać? Właśnie z nim.
Merkel była tu w bardzo ważnej sprawie. Polskę ona może mieć w dupie, skoro ma swoje problemy. Ale rozpada się Europa i ona musi wiedzieć, po której stronie będzie stał Kaczyński. Dlatego, że Europa musi się od nowa zorganizować. Ona się nie rozpadnie, tylko wróci do starej grupy pierwszej i wypruje Polskę.
Unia Europejska to najlepszy wynalazek w historii ludzkości. To, że możemy do niej należeć, jest tak ważne dla Polski, jak przyjęcie chrześcijaństwa. I Kaczyński to niszczy. On pisze dokładny scenariusz Putina, jakby był jego agentem i spycha nas na Wschód. Już nas nie ma. Nigdzie nas nie zapraszają, nie pytają o zdanie itd. A on w tej swojej jakieś chorobliwej manii robi państwo narodowe w oparciu o grupy powstań. Na to już nie można patrzeć. Grzebią w więzieniach, w UB, przebierają się, biegają, rekonstruują bitwy. To nie jest normalne.
Mówią, że to patriotyzm.
No właśnie, przecież oni żyją w przeszłości. Ja tego nie rozumiem. Trzeba myśleć do przodu. Zamiast dbać oto, żeby ludzie się kształcili, żeby mieli lepiej – tak jak jest na zachodzie Europy - to oni robią wyspę staroci, opartą na odwiecznym, ludowym Kościele. Całej tej wielkiej magmie nieszczęść powstańczo-wojennych. To jest nasza specjalność, wielkie nieszczęście. To są ludzie o zacofanych poglądach, którzy decyzje podejmują na poziomie wiary. Marnujemy wszystkie nasze wysiłki. Za chwilę coraz więcej młodych ludzi, których tu kształcimy, będą opuszczać Polskę.
Boom emigracyjny sprzed kilku lat wyraźnie się skończył. W tej chwili coraz więcej Polaków wraca chociażby z Wysp.
Bo nie zdają sobie sprawy, co tu się dzieje. Nikt nie będzie tu chciał żyć, w takim zaduchu. Mamy otwarte granice. Prawie każdy zna język angielski. Co drugi ma już krewnych za granicą. Po wojnie 2 miliony Ślązaków emigrowało. Ślązacy mają wszędzie krewnych. To nie będzie wyjazd biednych krewnych do brudnej roboty. Będą uciekać ludzie wykwalifikowani, z doświadczeniem, ze świadomością tego, co trzeba mieć, by coś w życiu osiągnąć.
Nie można żyć w kraju, w którym śmierdzi stalinizmem. Ludzie chcą oddychać powietrzem wolności, bo to jest nam najbardziej potrzebne. Człowiek nie chce się dusić. Dusiliśmy się przez całe lata. I pamięć o tym głęboko w nas tkwi.
Jednocześnie rząd prymitywnie pojmuje politykę demograficzną. Dają najbiedniejszym, co w konsekwencji prowadzi do tego, że w biednych rodzinach rodzi się dużo dzieci, które nie będą miały zagwarantowanego pełnego rozwoju edukacji. Ci z bogatszych rodzin będą wysyłać dzieci za granicę, by żyły w lepszym świecie. Tu w Polsce powinno się stwarzać lepsze warunki do nauki. Korzystać z potencjału umysłowego Polaków. A my bronimy religii w szkołach. Najlepiej, gdyby wszyscy uczestniczyli w pielgrzymkach, przebierali się w mundurki i odgrywali na podwórku powstanie styczniowe. Infantylizm w Polsce. Polska władza jest na poziomie infantylizmu. A jeśli ten infantylizm tyczy się ludzi dorosłych, to jest idiocenie.
500 zł na dziecko pomaga wyjść z biedy. Dzięki tym pieniądzom rodzice inwestują w przyszłość dzieci.
To nie jest zła rzecz. Ale mówi się przecież o tym, że w budżecie może zabraknąć pieniędzy. Dobrze, że dzieci w końcu lepiej chodzą lepiej ubrane, lepiej jedzą, mają sprzęt, z którego korzystają. Ale moim zdaniem, to powinno iść w zupełnie innym kierunku. Upłyną całe lata, zanim rodzicom wbije się do głowy, że powinni zabezpieczyć przyszłość dzieci. Ich edukację. Bez pobudzenia osobowości, spełniania potrzeb intelektualnych młodych ludzi i podwyższenia jakości ich myślenia, to są źli rodzice.
Może trochę więcej dzieci dzięki 500+ się urodzi, ale co z tego, jak to będą dzieci z biednych rodzin. Powinno się kombinować, co zrobić, żeby bogate rodziny miały więcej dzieci, bo to one gwarantują warstwę średnią. W takich rodzinach od początku do końca w dziecko się inwestuje. A tam na dole pojęcie inwestycji nie istnieje.
To jak, według pana, powinno się inwestować w dzieci?
Na przykład wyłuskiwać talenty. Ktoś powinien przyjść i powiedzieć: proszę pani, to dziecko musi iść do lepszej szkoły. Za tym powinny iść stypendia. Tak stworzony system to ja rozumiem! A to, co mamy teraz, to urawniłowka w duchu populistycznym. To rodzaj przekupstwa. Rzucimy im 500 zł, to będą na nas głosować. Jeśli polityk tak myśli, to on się do polityki nie nadaje. Polityk powinien się zajmować rozwojem społeczeństwa, a nie władzą swojej partii.
Społeczeństwu to nie przeszkadza. W sondażach PiS jest ciągle na prowadzeniu.
Niech pani temu nie wierzy.
Jak to?
Ludzie nie chcą się wdawać w polityczne spory. Stoją z boku, domagają się swoich praw, nie mają szacunku do tej partii. I unikają sondaży. Bo przecież PiS ma swoich ludzi wszędzie. Wszystko mogą sfałszować. Mają swoją stacje telewizyjne, swoją prawicową prasę, robią z prezesa wielkiego polityka, a z jego brata - świętego.
Może byłoby inaczej, gdybyśmy mieli inną opozycję.
Nie sądzę. Opozycja robi, co do niej należy. Jeśli chodzi o ludzi z KOD - to są dopiero nowalijki, które muszą nabyć doświadczenia.
To doświadczenie nie powinno polegać na wystawianiu lewych faktur...
To propaganda. Znęcają się nad Kijowskim, bo jest groźny. W związku z tym próbują go jakoś wyeliminować. Zaczekajmy i nie stawiajmy krzyżyka na KOD-zie, tym bardziej, że to jest ruch społeczny, a nie partia.
Rządząca partia będzie próbowała stworzyć takie warunki, żeby nie pozwolić KOD-owi na rozwój. Musimy walczyć z tym rządem. Dlatego że są to rządy egoistyczne, które chcą nam narzucić swój świat. Świat obrzydliwy, który już dawno nie powinien istnieć w naszych głowach. Nie ma dzisiaj takiej możliwości, żeby można było w skali państwowej uszczęśliwiać ludzi na siłę. A Kaczyński tak myśli. Chce z nas zrobić dobrych katolików, patriotów i chce się cieszyć szacunkiem. Być ojcem narodu, żeby mu dzieci co roku kwiatki przynosiły, śpiewały piosenki itd. Umiłowany przywódca Korei Północnej Kim-Ir-Sen był taki.
Jarosław Kaczyński niedawno odebrał tytuł "człowieka wolności" tygodnika "wSieci".
Najlepsi satyrycy by na coś takiego nie wpadli. To teatr, który tworzy rząd PiS-u. Wynajmują scenę, on siedzi na honorowym miejscu, i udają wielkości polityczne na własną miarę. To jest żałosne. Oni mają społeczeństwo za durniów
Z drugiej strony jego minister obrony narodowej jedzie kawalkadą, rozwala samochody. Nawet nie popatrzy, czy ktoś zginął. Moim zdaniem to są symptomy agonalne. Zmietli całą strukturę prawną w Polsce. Teraz szykują wielki skok na samorządy. Kaczyński nie uznaje konstytucji. On ją tylko obchodzi zarządzeniami itd. Właściwie Polska przestała być krajem demokratycznym. To rozwija się w niesamowitym tempie i dlatego najwyższa pora - i tak się właśnie dzieje - żeby nie partie, tylko społeczeństwo się obudziło. My nie chcemy takiego państwa. My nie chcemy się bać!
W powietrzu wisi już sytuacja, w której będziemy mieć do czynienia z pierwszymi więźniami politycznymi. Ta prowokacja jest w toku. Ufam, że te ćwierć wieku wolności spowodowało, że Polacy zasmakowali najpiękniejszego daru, czyli daru wolności. I nie pozwolą sobie go odebrać. Najważniejsze, że młodzież też o to walczy. Nie o jakąś partię, nie o program. O życie człowieka-Polaka na swojej ziemi.
Rozmawiała Ewa Koszowska, WP Opinie
_Kazimierz Kutz - urodzony 16 lutego 1929 roku w Szopienicach. Człowiek wszechstronny: wybitny reżyser filmowy, teatralny i telewizyjny, scenarzysta, polityk, działacz społeczny, publicysta i pisarz. Całe życie związany ze Śląskiem. W czasie wojny wywieziony na roboty do Niemiec, po wyzwoleniu kończy gimnazjum w Mysłowicach, następnie Państwową Wyższą Szkolę Filmową w Łodzi. Zostaje asystentem Andrzeja Wajdy przy "Pokoleniu". Debiutuje w 1959 roku „Krzyżem Walecznych”. Wyreżyserował ponad dwadzieścia filmów fabularnych, z czego sześć o Górnym Śląsku, oraz wiele sztuk teatralnych, w tym dla Teatru Telewizji. W latach 1997–2015 senator IV, V, VI i VIII kadencji, wicemarszałek Senatu V kadencji, oraz poseł na Sejm VI kadencji. Jest autorem książki „Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko”. W 2010 zadebiutował jako powieściopisarz książką "Piata strona świata". Wielokrotnie nagradzany za swój dorobek artystyczny. W 2005 otrzymał Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" za wybitne osiągnięcia kulturalne rangi międzynarodowej, a w 2010 roku tytuł honorowego obywatela Katowic. _
Książka Kazmierza Kutza "Fizymatenta" (wyd. Agora) będzie miała swoja premierę 16 lutego.
_Fizymatenta - słowo to narodziło się dzięki wojnie francusko-pruskiej (1870-71), w której po raz pierwszy Ślązacy musieli służyć w armii niemieckiej. Kiedy Niemcy podbili Paryż i chłopcy zaczepiali panienki w wiadomych celach, często z ich ust padało zdanie: "Faisez ma tante!", czyli "Weź się za moją ciotkę" (w gwarze: "Podupcz se mojom ciotke!"; w znaczeniu: staruszkę). Zaadoptowane w gwarze dobrze przylega do spraw małych i większych, na przykład do losów Śląska. _