Kancelaria Premiera odpowiada sędziemu Łączewskiemu po prawie pół roku
Sędzia Wojciech Łączewski złożył skargę do sądu administracyjnego na przewlekłość działania szefa rządu. W środę dostał odpowiedź z Kancelarii Premiera na swoje pismo z... lipca tego roku - informuje Onet.
Przypomnijmy: w połowie lipca Joanna Kopcińska, rzeczniczka rządu, wyjaśniała w jednej z telewizji, jaki jest cel reformy sądownictwa, którą wdraża PiS. "Chcemy, aby już nigdy więcej nie było sędziów na telefon, żeby nie było sędziego Łączewskiego i innych, którzy mają pewne karty, których nie powinien mieć sędzia orzekający, wydający sprawiedliwe wyroki" - powiedziała wówczas.
Chodzi o wyrok skazujący Mariusza Kamińskiego i szefów CBA. Sędzia Wojciech Łączewski był w tym procesie przewodniczącym składu. Tygodnik "Sieci" opisał potem kontakty sędziego z Piotrem Niemczykiem, byłym wiceszefem UOP, sympatyzującym z KOD. Autorzy przekonywali, że sędzia konsultował z nim sprawę wyroku ws. kierownictwa CBA. Pisaliśmy o tym TUTAJ
Sędzia pisze do premiera
Po wypowiedzi Kopcińskiej sędzia Łączewski wysłał list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym pyta go, czy wypowiedź rzeczniczki jest stanowiskiem całego rządu, czy też "należy ją traktować jako eksces Joanny Kopcińskiej". Sędzia chciał też wiedzieć, czy skazani Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik jako członkowie Rady Ministrów "podejmowali lub zlecali podjęcie działań przeciwko mnie, które miałyby na celu wyeliminowanie mnie z zawodu sędziego, względnie czy Prezes Rady Ministrów zlecił podjęcie tego rodzaju działań w zakresie swoich kompetencji, w tym tych określonych niejawnymi aktami prawnymi".
Gdyby wypowiedź rzeczniczki nie oddawała stanowiska rządu, to sędzia prosi o informację, jakie konsekwencje służbowe podejmie premier wobec minister Kopcińskiej, "która w swoich słowach zamieściła groźbę co najmniej pozbawienia mnie urzędu. Równocześnie informuję, że zamierzam podjąć konieczne i zgodne z prawem działania, które doprowadzą do zniesienia stanu zagrożenia".
Morawiecki milczy
Ponieważ Mateusz Morawiecki przez prawie pół roku nie odpowiadał na pismo, 23 listopada sędzia Łączewski złożył w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym skargę na bezczynność szefa rządu. Sędzia domagał się ukarania premiera maksymalną, przewidzianą prawem grzywną, czyli ok. 43 tys. złotych oraz załatwienia jego sprawy. Zdaniem Łączewskiego premier "rażąco przekroczył terminy do załatwienia sprawy".
- Premier powinien odpowiedzieć mi w ciągu miesiąca. Maksymalnie dwóch, jeśli uznamy, że mój wniosek był szczególnie skomplikowany - powiedział Onetowi sędzia.
"To było wyrażenie ogólnej opinii"
W środę Wojciech Łączewski dostał pismo z Kancelarii Premiera, datowane na... 23 listopada, a więc dzień, w którym złożył skargę do WSA - informuje Onet. "Dalece niezasadne jest interpretowanie wypowiedzi Pani Minister inaczej, niż jako wyrażenie ogólnej opinii" - pisze Jacek Świderski, zastępca dyrektora Departamentu Spraw Obywatelskich. Dodaje, że wypowiedź rzeczniczki z 16 lipca "w żadnej mierze nie miała charakteru groźby pozbawienia urzędu oraz nie miała na celu stworzenia stanu zagrożenia".
Dyrektor przekonuje dalej, że Kopcińska chciała poinformować jedynie, że celem rządu jest "stworzenie sprawiedliwego i sprawnego systemu sądowniczego, gwarantującego niezależność sądów i niezawisłość sędziów". "Spór o reformę sądownictwa jest dla rządu oraz dla Prawa i Sprawiedliwości sporem o podstawy, a nie sporem personalnym" - dodaje.
- Odpowiedź doręczono mi dziś do sądu, tuż przed godziną 15.00 - powiedział w środę portalowi sędzia Łączewski. - Uderza istotna sprzeczność logiczna pomiędzy lipcowymi słowami rzeczniczki rządu, a tym co jest w piśmie. Aczkolwiek z zadowoleniem przyjmuję, że wolne media w końcu wymogły na premierze polskiego rządu postępowanie zgodne z prawem - podkreślił.
Dodał też, że odpowiedź po tylu miesiącach nie ma wpływu na skargę, która trafiła do WSA, bo datowana jest na 10 dni po ostatecznym terminie, jaki ma szef rządu na odpowiedź.
Źródło: Onet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl