Kamiński i Wąsik nie są więźniami politycznymi [OPINIA]

Politycy zostali skazani za przestępstwa urzędnicze. Nawet przy założeniu ich najlepszej woli pomylili czasy antykomunistycznego zrywu i bibuły z czasami, gdy podlegali ograniczeniom dla władzy publicznej wynikającymi z konstytucyjnej zasady legalizmu.

Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Patryk Słowik

Prezydent Andrzej Duda oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są więźniami politycznymi.

Swoje stanowisko w tej sprawie wydał już zarząd Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która od niedawna (a dokładniej od czasu wydania krytycznej dla rządu opinii o działaniach wokół mediów publicznych) jest szanowana przez PiS.

"Określanie osadzonych Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego mianem więźniów politycznych stanowi głęboko niesprawiedliwe przekłamanie, godzące wprost w pamięć o osobach faktycznie osadzonych z powodu ich przekonań, postaw, walki o demokrację i prawa człowieka" - czytamy w stanowisku Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sąd bez zastrzeżeń

Aby ocenić, czy Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są więźniami politycznymi, powinniśmy przyjrzeć się tak naprawdę jednemu wyrokowi - prawomocnemu wyrokowi skazującemu ich na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.

Spory dotyczące ułaskawienia, możliwości zatrzymania w pałacu prezydenckim, uznawania bądź nieuznawania poszczególnych sądów i trybunałów - nie są tu kluczowe.

Najważniejsze jest to, czy możemy uznać, że wyrok skazujący jest "lewy" o tyle, że niesłusznie przypisano Kamińskiemu i Wąsikowi sprawstwo określonych czynów, a ostatecznie skazano ich jedynie z tego względu, że nie podobała się ich działalność polityczna.

Ale zacznijmy od oczyszczenia przedpola i ustalenia, kto w ogóle orzekał w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jakkolwiek bowiem sędziowie wydają wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, to niemal wszyscy ulegamy pokusie sprawdzenia, kto konkretnie wyrok wydał.

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie wydany 20 grudnia 2023 r. zapadł w składzie: Anna Bator-Ciesielska, Mariusz Iwaszko, Grzegorz Miśkiewicz.

Podkreślmy: o tym, że panowie Kamiński i Wąsik trafią do więzienia, nie decydował Wojciech Łączewski. On orzekał w pierwszej instancji.

Wyroku nie wydał też sędzia, który ostatnio odpowiadał za przygotowanie nakazów zatrzymania, a który to - powiedzmy sobie szczerze - swoją aktywnością polityczną w mediach społecznościowych udowadnia, że minął się z powołaniem i być może powinien być politykiem, a nie sędzią.

Mówiąc najkrócej: orzekało troje doświadczonych sędziów. Nie ma najmniejszego dowodu na to, by którykolwiek z nich przy podejmowaniu decyzji kierował się kwestiami politycznymi, a nie merytorycznymi.

Dokumenty i nagrania

Teraz możemy przejść do tego, co najważniejsze: czyli za co Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani?

Prezydent oraz przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że za walkę z korupcją.

Z uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie jednak nic takiego nie wynika.

Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz były jego zastępca zostali skazani za to, że nie stosowali się do przepisów, do których mieli obowiązek się stosować. W ten sposób przekraczali swoje uprawnienia.

Mariusz Kamiński jako szef CBA - w ocenie sądu - "przekroczył przyznane mu uprawnienia i nie dopełnił ciążących na nim obowiązków". Kierował bowiem grupą - w postaci funkcjonariuszy CBA - która popełniła czyn zabroniony, pomimo braku podstaw prawnych do przeprowadzenia części czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w celu uzyskania i utrwalenia przestępstwa.

Chodzi zaś o to, że w ramach tzw. afery gruntowej Kamiński uznał, że trzeba dowieść korupcji w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. I aby jej dowieść, postanowiono m.in. podrobić dokumenty oraz nagrać rozmowy pomiędzy działającym pod przykryciem funkcjonariuszem CBA a wystawionym na próbę mężczyzną, prowadzone w hotelowych pokojach.

Sąd jasno wskazał: nie było podstawy prawnej do wyprodukowania fałszywych dokumentów. Nie wolno było też utrwalić rozmów z figurantem bez wymaganej przez obowiązującą wówczas ustawę o CBA zgody prokuratora generalnego i sądu.

Analogiczne przestępstwo, w ocenie Sądu Okręgowego w Warszawie, popełnił Maciej Wąsik. Z tym drobnym zastrzeżeniem, że wykonywał on polecenie swojego przełożonego. Jednocześnie jednak, w świetle art. 71 ust. 2 ustawy o CBA, miał obowiązek odmówić wykonania polecenia, gdyż jego wykonanie łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa.

Skazani za łamanie prawa

To, czy Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, zaciekle walczyli z korupcją i oczyszczali Polskę z nieprawidłowości, czy też polowali na czarownice i niszczyli ludziom życie - to ocena polityczna. Każdy może mieć na tę kwestię własny pogląd.

Fakty są jednak takie, że panowie Kamiński i Wąsik byli funkcjonariuszami publicznymi. Podlegali więc konstytucyjnej zasadzie legalizmu wynikającej z art. 7 konstytucji - "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa".

Prawo było tak skonstruowane, że CBA nie miało prawa sfałszować dokumentów, aby stworzyć sobie legendę na potrzeby prowadzonych czynności.

CBA nie miało też prawa utrwalać rozmów w hotelowych pokojach bez zgody Prokuratora Generalnego i sądu.

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli obowiązek to wiedzieć. A mimo to postanowili działać.

I za to właśnie zostali skazani, a nie za to, że prowadzili postępowania antykorupcyjne.

Zarazem jeśli uważali, że nie da się działać bez możliwości produkowania dokumentów i utrwalania rozmów - powinni przekazać ustawodawcy, że służba nie może właściwie działać, bo prawo jest niedoskonałe. Nie mogli jednak działać wbrew obowiązującemu prawu.

Bez związku z rzeczywistością

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której funkcjonariusze publiczni przekroczyli swoje uprawnienia. Ba, nawet oni sami tego nie kwestionowali, bo przecież Mariusz Kamiński tłumaczył publicznie, że ABW mogła produkować dokumenty, a gdyby nagranie wykonano nie w pokoju hotelowym, tylko na świeżym powietrzu - wszystko byłoby w porządku.

Sęk w tym, że do nagrania doszło w pokoju, a CBA nie była ABW. Być może przepisy były wadliwe, ale takie były. I Kamiński oraz Wąsik nie byli od decydowania, który przepis można pominąć. Państwowi funkcjonariusze tego bowiem robić nie mogą, nie obowiązuje ich nawet zasada "co nie jest zabronione, jest dozwolone".

Niezależnie więc od oceny intencji Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika uznawanie ich za więźniów politycznych to teoria, która ma się nijak do rzeczywistości.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mariusz kamińskimaciej wąsikareszt
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1069)