Kalkulacja Andrzeja Dudy. PiS będzie łowił [OPINIA]
Pierwsza personalna decyzja Andrzeja Dudy nie była przypadkowa. Wybór na marszałka seniora polityka PSL był dobrze skalkulowany. Prawica tam widzi swoje tereny łowieckie. Nawet jeśli nie dziś, to w nieodległej perspektywie - pisze dla Wirtualnej Polski dr Barbara Brodzińska-Mirowska.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Prezydent Andrzej Duda powierzył misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. W ten sposób scenariusz przegranej Zjednoczonej Prawicy i tak ostatecznie się dopełni, ale Mateusz Morawiecki w efekcie będzie miał szansę wziąć winę za porażkę na siebie.
Co to zmieni? Pozycja polityczna Mateusza Morawieckiego znacząco się osłabi. Dla prezydenta Andrzeja Dudy, który prawdopodobnie myśli już o swojej politycznej przyszłości, to o jednego potencjalnego rywala politycznego do przywództwa na prawicy mniej.
A zarazem Andrzej Duda będzie miał czyste sumie. Nie zdradził tą decyzją swojego środowiska. Taki ruch prezydenta nie zaskakuje. O wiele ciekawszy jest inny: powierzenie roli marszałka seniora Markowi Sawickiemu z PSL.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duda inspirował się Lechem Kaczyńskim? "Musi wziąć odpowiedzialność"
Andrzej Duda mógł wybrać spośród kandydatów swojego obozu. Mógł wskazać - tak jak poprzednio - na Antoniego Macierewicza czy Ryszarda Terleckiego. Są to bowiem parlamentarzyści starsi od Sawickiego, a przecież zwyczajowo marszałek senior to osoba wybrana właśnie z grona najstarszych członków parlamentu.
Marek Sawicki jest co prawda nieco młodszy, ale jego doświadczenie parlamentarne jest imponujące. Taki jest przynajmniej jeden z oficjalnych powodów. Można jednak przyjąć, że prezydent po prostu wybrał bezpiecznego dla siebie marszałka seniora.
Mianowanie polityka przyszłej większości parlamentarnej oznacza, że zaufanie Andrzeja Dudy do swojego środowiska nie jest - wbrew pozorom - nieograniczone. Warto jednak spojrzeć szerzej, bo jest jeszcze kilka powodów, dla których to właśnie Sawicki rozpocznie pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji.
Po pierwsze, Sawicki to polityk konserwatywny.
Ten gest pokazuje, że Andrzej Duda (przy wsparciu sprawniejszego w politycznych rozgrywkach Marcina Mastalerka) będzie zwracał uwagę na tą bardziej konserwatywną stronę.
Tam właśnie prawica widzi swoje tereny łowieckie. Nawet jeśli nie dziś, to w nieodległej perspektywie. Uważam, że w ruchu Andrzeja Dudy nie chodzi o pomoc PiS. Prezydent wzmacnia wizerunkowo PSL jako partię która może ponownie wejść w rolę ugrupowania obrotowego. Duda upatruje w tym szansy na powstrzymanie procesów rozpadowych w pewnej części PiS poprzez pokazanie wizji, że w dłuższej perspektywie nie wszystko jest stracone. Może koalicji z PSL nie ma dziś, ale kiedyś może być.
Trzeba jednak dodać, że dla PSL wejście w rolę partii obrotowej byłoby jednak wizerunkowo obciążające. Zniweczyłoby pracę tej partii - zwłaszcza jej lidera - nad żmudną i raczej udaną zmianą wizerunku.
Nie jest zatem pewne, czy prezydent stawia w tym wypadku na właściwego konia. To prawda, że w polityce kontekst szybko się zmienia, ale przed nami jeszcze zapowiadane rozliczenia. Jeśli obietnice opozycji się zmaterializują, to integracja z ludźmi ze środowiska skompromitowanego, nie musi być dla PSL ani atrakcyjna, ani opłacalna politycznie.
Po drugie, wybory samorządowe są już za pasem.
Choć wciąż opada kurz po 15 października, to partie już myślą o gorącej i wymagającej politycznej wiośnie. Sytuacja PiS nie będzie łatwa, a dobre relacje z PSL, który działa sprawnie w samorządach - a w szczególności w sejmikach wojewódzkich - mogą okazać się kluczowe dla przetrwania dla tej partii.
Podsumowując: oczywiście prezydent Andrzej Dud prowadzi działania, które są dla jego środowiska korzystne.
Warto podkreślić, że to jakość relacji z nowych rządem ma dziś dla prezydenta duże znaczenie. Kohabitacja z pewnością nie będzie wzorcowa. Nad nowym rządem będzie przez część kadencji wciąż krążyć widmo weta prezydenckiego. I będą z pewnością obszary, w których prezydent będzie chciał pokazać swoją siłę. Zapewne będzie z tego korzystać, ponieważ jego własne środowisko pokazowo lekceważyło jego zdanie. To zatem szansa dla Andrzeja Dudy, aby poczuć swoją moc.
Na tym właśnie polega dziś niełatwa pozycja Andrzeja Dudy. Z jednej strony będzie najmocniejszym ogniwem PiS i całego środowiska jeszcze przez dwa lata. Z drugiej strony, współpraca tylko "ze swoimi" wcale nie musi być dla niego opłacalna.
Nie mam wątpliwości, że zła jakość prezydentury będzie Andrzejowi Dudzie bardzo szkodzić. Dlatego właśnie to środowiska konserwatywne, ale po stronie demokratycznej opozycji, wydają się prezydentowi najbardziej naturalnym łącznikiem. Łącznikiem dla środowiska PiS z prodemokratyczną częścią sceny politycznej.
A ich uosobieniem stał się poseł Marek Sawicki.
PiS osunęło się w regiony, z których powrót do uporządkowanych i w pełni demokratycznych zasad gry może nie być dla tego ugrupowania taki prosty, o ile w ogóle możliwy. Pytanie, czy PSL i bardziej konserwatywna strona sceny politycznej będzie chciała ułatwić życie PiS i wejść w rolę jakiegokolwiek łącznika. Nie mam pewności, czy jest to dziś w interesie ludowców.
Barbara Brodzińska-Mirowska* dla Wirtualnej Polski
Dr Barbara Brodzińska-Mirowska - badaczka polityki i komunikacji medialnej. Wykłada w Katedrze Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa UMK w Toruniu. Jest autorką "Podcast460"