Czarzasty kocha, ale Lewica nieukochana w umowie [OPINIA]

Z rzeczy najważniejszych: Włodzimierz Czarzasty powiedział, że kocha Władysława Kosiniaka-Kamysza, a mój redakcyjny kolega Patryk Michalski zrobił zdjęcie pokazujące miłość Czarzastego do szefa ludowców. Z rzeczy mniej istotnych: Lewica w umowie koalicyjnej nie zagwarantowała realizacji nawet 10 proc. swoich postulatów - pisze Patryk Słowik.

Liderzy opozycji podpisali umowę koalicyjną
Liderzy opozycji podpisali umowę koalicyjną
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Patryk Słowik

10.11.2023 17:32

Znamy już umowę koalicyjną. Partia Razem, która poznała ją wcześniej, nawet postanowiła nikogo nie wysyłać do rządu, by nie brać odpowiedzialności za to, co powstało.

Ujmując najkrócej: każda koalicja to potrzeba szukania kompromisów, ale Lewica wykazała się największą hojnością dla swoich politycznych partnerów. Do umowy - gdy spojrzymy na konkretne postulaty, a nie ogólnikowe hasła - wpisała co najwyżej dwa założenia, z którymi szła do wyborów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Taki piękny program

Tuż przed wyborami na łamach WP publikowaliśmy wywiady z przedstawicielami startujących komitetów wyborczych.

Lewicę reprezentowała posłanka Anna-Maria Żukowska.

Wyrzucała z siebie postulaty Lewicy, jeden za drugim, z prędkością światła. A ja tylko skrzętnie notowałem, by potem wiernie oddać je Czytelnikom Wirtualnej Polski, wśród których na pewno są tacy, którzy zagłosowali na Lewicę.

Dość powszechnie zresztą Żukowską za tę rozmowę chwalili nawet jej polityczni przeciwnicy - że taka konkretna, dobrze znająca program własnej partii.

Żukowska wymieniała i wymieniała...

System podatkowy musi opierać się na większej progresji podatkowej.

Trzeba dofinansować Państwową Inspekcję Pracy.

Trzeba walczyć z tzw. umowami śmieciowymi.

Minimalne wynagrodzenie musi być liczone inaczej, w praktyce - być wyższe.

Czas pracy powinien zostać skrócony z 40 godzin tygodniowo do 35.

Emerytury stażowe według lewicowej koncepcji.

Urlop menstruacyjny dla kobiet.

Stypendium po 1000 zł miesięcznie dla każdego studenta.

Parytet we władzach uczelni i szkołach doktorskich.

Budownictwo społeczne, oparte m.in. na zaangażowaniu spółdzielni mieszkaniowych. A także rozliczenie patologii spółdzielczych.

8 proc. PKB na zdrowie.

Prawo do przerywania ciąży, zgodnie z wolą i decyzją kobiety, dopuszczalne do 12. tygodnia ciąży.

Zmiana definicji zgwałcenia.

A to tylko wskazania posłanki Lewicy z udzielonego WP wywiadu. W programie Lewicy jest tego dużo więcej. Ot, choćby renta wdowia, czyli jeden z naczelnych postulatów ekipy zarządzanej przez Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia.

Skromny dorobek Lewicy

Wiecie, ile z przypomnianych w wywiadzie przez Annę-Marię Żukowską obietnic wyborczych Lewicy znajduje się w umowie koalicyjnej?

Jedna. Dosłownie jedna. Zwiększenie finansowania Państwowej Inspekcji Pracy.

Gdy weźmiemy pod uwagę cały program Lewicy, być może należy mówić o drugiej - rencie wdowiej. Jest to w umowie zapisane w taki sposób, że może o nią chodzić, ale nie musi ("Wprowadzimy rozwiązania zwiększające aktywność społeczną osób starszych oraz gwarantujące godne warunki dla seniorów po śmierci współmałżonka").

Kilka innych kwestii pojawia się w umowie, ale są ujęte w sposób jeszcze bardziej ogólnikowy. I nie sposób uznać, by stanowiło to realizację obietnicy Lewicy.

Przykładowo wskazano, że nakłady na system ochrony zdrowia muszą rosnąć. Ale nie określono, do jakiego poziomu.

I ktoś teraz powie: to było do przewidzenia. Nie może być przecież tak, że kilka partii tworzy wspólny rząd, a realizowany jest program jednej.

To oczywiście prawda. Ale dziwne jest też, gdy program jednej, przynajmniej na gruncie zawartej umowy koalicyjnej, nie jest niemal w ogóle realizowany.

W podpisanej i opublikowanej umowie jest wpisanych więcej stanowisk dla Lewicy (wicemarszałek Sejmu, a po dwóch latach marszałek, oraz wicemarszałek Senatu) niżeli postulatów, z którymi Lewica szła do wyborów.

Kwestia fundamentów

Dla jasności: nie jestem przesadnie zaskoczony.

Ba, gdy rozmawiałem z Anną-Marią Żukowską, wprost ją o tę kwestię zapytałem.

Zacytujmy:

"Patryk Słowik: Czy czytelnicy mogą traktować obietnice Lewicy poważnie? Wejdziecie w koalicję z Koalicją Obywatelską, Donald Tusk powie, że wasze pomysły są słabe, i tyle zostanie z tych obietnic?

Anna-Maria Żukowska: Każdy rząd koalicyjny powstaje na bazie umowy koalicyjnej. Tam wskazuje się najistotniejsze postulaty wchodzących w skład koalicji partii (...)

Słowik: Nie zawrzecie umowy, nie połasicie się na stanowiska, bez wpisania postulatów Lewicy?

Żukowska: Naszym patronem jest prezydent Aleksander Kwaśniewski. Mocno kojarzy się z nim słowo ‘konsensus’. Umowa koalicyjna będzie musiała być takim konsensusem. Na pewno nie zgodzimy się na to, by fundamentalne postulaty Lewicy nie były realizowane. Nie wejdziemy do ani nie poprzemy żadnego rządu, który np. nie zajmie się tematem budowy mieszkań. Na pewno też, nie ma co się oszukiwać, nie będzie tak, że 100 proc. naszych postulatów zostanie zrealizowanych, ale tak będzie w przypadku każdego z koalicyjnych ugrupowań".

Fakty są takie, że Lewica poprze i wejdzie do rządu, mimo braku gwarancji, że jej postulaty będą realizowane.

Razem nie wchodzi

A właściwie do rządu wejdzie część Lewicy - ta od Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Partia Razem, czyli ekipa Adriana Zandberga, podjęła decyzję, że gabinet Tuska w głosowaniu poprze, ale do rządu nie wejdzie.

Ryszard Łuczyn z "Polityki Insight" wskazał, że członkowie Razem uznali, że nie warto "iść w ministry", skoro nie zagwarantowano realizacji postulatów takich jak depenalizacja aborcji, ułatwienia dla funkcjonowania związków zawodowych, skrócenie czasu pracy, walka ze "śmieciówkami", pełnopłatne wynagrodzenie chorobowe i gwarancja przeznaczania 8 proc. PKB na zdrowie, 3 proc. PKB na naukę i 1 proc. PKB na mieszkalnictwo.

W Sejmie ustalenia Łuczyna potwierdził Adrian Zandberg. I wyjaśnił, że nie chodzi o obrażanie się, lecz o odpowiedzialność za działania przyszłego rządu.

Z wypowiedzi Zandberga wynika, że skoro lewicowe postulaty do umowy koalicyjnej nie trafiły, partia Razem nie może brać odpowiedzialności za ich realizację ani brać winy za brak realizacji.

Jak wykorzystać władzę

Atmosfera w koalicji jest bardzo dobra. Wszyscy są uśmiechnięci, zadowoleni, cieszą się na myśl o odsunięciu Prawa i Sprawiedliwości od władzy.

Teraz mówi, że wspólne rządy kilku partii to konieczność zawierania kompromisów.

Można jednak odnieść wrażenie, że na największe musi iść Lewica. Trochę władzy będzie miała. Pytanie, czy da radę ją przekuć na realizację tego, co obiecała swoim wyborcom.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lewicakoalicjaumowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (394)