Kaczyński znów upomina się o odszkodowania od Niemiec. Ale to nic nie da 

Jarosław Kaczyński w weekend po raz kolejny przypomniał o odszkodowaniach wojennych, jakie mają należeć się Polsce od Niemiec. Jednak szanse na ich uzyskanie są znikome, a jako karta przetargowa w negocjacjach okażą się nieskuteczne.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP
Oskar Górzyński

Kwestia reparacji w retoryce polityków Prawa i Sprawiedliwości powraca jak bumerang. Tym razem stało się to podczas kongresu PiS w Przysusze, gdzie prezes partii przypomniał o szkodach poniesionych przez Polskę podczas II wojny światowej.

- Nasi krytycy z Zachodu powinni pamiętać, że Polska była pierwszym krajem, który zbrojnie przeciwstawił się niemieckiemu hitleryzmowi - mówił Kaczyński, podnosząc kwestię zadośćuczynienia za krzywdy. - Czy otrzymaliśmy coś za te gigantyczne szkody, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś? Nie! - grzmiał Kaczyński. - Czy wobec tego, historycznie rzecz biorąc, nie mamy pewnych moralnych praw? - dodawał. Zaznaczył później, że Niemcy i Austria mają wobec Polski ogromne i nieuregulowane zobowiązania, które wciąż są aktualne.

O co chodzi

Skąd takie przeświadczenie prezesa PiS? Sprawa sięga 2004 roku, kiedy Sejm przegłosował uchwałę wzywającą Niemcy do "uznania ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej". Uchwała była odpowiedzią na działalność Powiernictwa Pruskiego i innych stowarzyszeń reprezentujacych wysiedlonych z Polski Niemców, którzy domagali się od Polski odszkodowań. W następstwie uchwały powstały ekspertyzy prawne (jednym z autorów był obecny sędzia Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński) dowodzące tego, że nasz kraj ma prawo dochodzić od RFN reparacji. Nigdy jednak nie zostały użyte, a temat przycichł.

Ponowne odżycie tematu to w dużej mierze zasługa dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa. Choć Polska zrzekła się swojego prawa do reparacji uchwałą Rady Państwa z 1953 r., politolog z WAT i były dyplomata ustalił, że dokument nie został zgłosozny do sekretariatu ONZ. Według niego oznacza to, że był nieważny.

- Niemcy twierdzą, że zrzeczenie obowiązuje, mimo że nie zostało zarejestrowane w ONZ, bo akty jednostronne nie podlegają obowiązkowi rejestracji. Ale wielu prawników twierdzi - i ten pogląd jest to coraz bardziej popularny - że jeżeli akt jednostronny dotyczy spraw uregulowanych w traktatach, to powinien być uregulowany tak samo jak traktaty - tłumaczy w rozmowie z WP Kostrzewa-Zorbas.

Reparacje jako karta przetargowa

Jak dodaje, Polska powinna skorzystać z tej sytuacji i wystąpić do Berlina z propozycją negocjacji. - Gdyby to nie poskutkowało, należy wnieść pozew do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. To nie jest jednoznaczna sprawa i prawnicy mają tu różne zdania, więc o wszystkim powinien zdecydować sąd. Ale podkreślam, że Polska powinna dążyć nie do konfrontacji, lecz do dyplomatycznego rozwiązania . To jest klucz do sukcesu - zaznacza ekspert.

Inni są jednak bardziej sceptyczni. Co więcej, sami politycy PiS traktują sprawę reparacji nie tyle jako realną szansę otrzymania zadościuczynienia, lecz jedną z kart przetargowych w stosunkach z Niemcami. Świadczą o tym słowa samego Kaczyńskiego, który w TVP powiedział, że ponowne podniesienie tematu było "sygnałem" i "przypomnieniem pewnych spraw". Z kolei jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS senator Adam Bielan stwierdził w Radiu Zet, że nie sądzi, by Polska wystąpiłą do Niemiec z wnioskiem o odszkodowania.

Dał nam przykład Tsipras, jak przegrywać mamy

Jednak według dr. Kostrzewy-Zorbasa takie podejście jest błędne, o czym przekonała się Grecja. W 2015 roku Grecy zwrócili się do Berlina o reparacje warte 279 miliardów euro, mimo że w 1960 roku Ateny otrzymały niewielką część odszkodowań, zobowiązując się jednocześnie do zaprzestania dalszych działań w sprawie pokrycia strat. Był to ruch mający wywrzeć presję na Niemczech podczas ostrych negocjacji w sprawie pakietu ratunkowego dla greckich finansów publicznych.

- Grecja traktuje sprawę jako element nacisku. Ta taktyka jest nieskuteczna, Ateny nic nie uzyskały - podsumował ekspert. Podobnego zdania jest też dr Alexander Clarkson, politolog i niemcoznawca z King's College w Londynie. Według niego, działania polskiego rządu nie odniosą efektu - poza pokazaniem, że Warszawa jest niepoważnym partnerem. Jak dodaje, sięganie po sprawy reparacji może świadczyć tylko o słabości pozycji negocjacyjnej Polski.

- Na Niemcach takie rzeczy nie robią już żadnego wrażenia. Co więcej, tym razem sprawa ta nie została tam nawet zauważona - podsumował Clarkson.

Wybrane dla Ciebie
USA zbyt łagodne wobec Rosji? Ekspert mówi o "naiwności"
USA zbyt łagodne wobec Rosji? Ekspert mówi o "naiwności"
Pilny szczyt w Londynie bez Polski. Tematem Ukraina
Pilny szczyt w Londynie bez Polski. Tematem Ukraina
Miedwiediew pisze do Muska. Stanowczy komentarz Sikorskiego
Miedwiediew pisze do Muska. Stanowczy komentarz Sikorskiego
Czarzasty wzywa do protestu. "Odrzućmy łańcuchy"
Czarzasty wzywa do protestu. "Odrzućmy łańcuchy"
"Chyba że coś się zmieniło". Tusk odpowiada na nową strategię Trumpa
"Chyba że coś się zmieniło". Tusk odpowiada na nową strategię Trumpa
Musk znowu szokuje. Chce likwidacji UE
Musk znowu szokuje. Chce likwidacji UE
Prezydent Syrii uderza w Izrael. Wzywa do wycofania się z jego kraju
Prezydent Syrii uderza w Izrael. Wzywa do wycofania się z jego kraju
Negocjacje stoją w miejscu. Nie ma przełomu między USA i Ukrainą
Negocjacje stoją w miejscu. Nie ma przełomu między USA i Ukrainą
Wyrwali ludzi ze snu o świcie. Jest reakcja z rządu
Wyrwali ludzi ze snu o świcie. Jest reakcja z rządu
Ukraina sięgnęła po drony z AI. Pomagają w atakach na Rosję
Ukraina sięgnęła po drony z AI. Pomagają w atakach na Rosję
Youtuberzy wtargnęli na uczelnię w Krakowie.
Youtuberzy wtargnęli na uczelnię w Krakowie.
Radny KO oskarżony o znęcanie się nad żoną. Stanowczo zaprzecza
Radny KO oskarżony o znęcanie się nad żoną. Stanowczo zaprzecza