Kaczyński wystartuje z Kielc? "Mieszanina nadziei i strachu"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński może wystartować do Sejmu nie z Warszawy, ale z Kielc. - PiS chce pokazać, że rywalizacja w Warszawie nie jest dla niego ważna. Tak jak Schetyna mówił, że wybory wygrywa się w Końskich, które jest właśnie w Świętokrzyskiem - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Portal gazeta.pl poinformował, że PiS rozważa scenariusz, by wystawić Jarosława Kaczyńskiego na "jedynce" nie w Warszawie, ale w województwie świętokrzyskim. W stolicy listę miałby "pociągnąć" premier Mateusz Morawiecki.
- Myślę, że wpisuje się to w wielką dychotomię polskiej polityki i społeczeństwa. Dychotomię, która ujawniła się po wyborach w 2005 roku poprzez podział na PiS i Platformę Obywatelską. Podział biedni - bogaci, centrum - peryferie, bardziej konserwatywni - bardziej otwarci kulturowo, południowy wschód - północy zachód. To świetnie było widać w województwie łódzkim. Aglomeracja podąża w kierunku Platformy i Lewicy, a tereny poza aglomeracją zmierzają w stronę PiS - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską prof. UW Rafał Chwedoruk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Świętokrzyskie jako symbol?
- Województwo świętokrzyskie jest województwem dość szczególnym. Trudno powiedzieć jednoznacznie, kto był tam silny. Raz był to PSL, czasem prawica, czasem lewica. Jeden typ formacji był tam słaby - formacji liberalnych. Kiedy podczas przywództwa Ewy Kopacz chciano osłabić Grzegorza Schetynę, to "zesłano" go właśnie do województwa świętokrzyskiego - podkreślił.
Jak wskazuje prof. UW, "nieliberalne województwo" może w związku z tym pełnić rolę symbolu dla Zjednoczonej Prawicy.
- PiS chce pokazać, że rywalizacja w Warszawie nie jest dla niego ważna. Tak jak Schetyna mówił, że wybory wygrywa się w Końskich, które jest właśnie w Świętokrzyskiem - mówił.
Politolog nie wyklucza, że na taką zmianę może wpływać "mieszanina nadziei i strachu". - To obawa przed tym, że mobilizacja liberalnych wyborców w Warszawie, spowoduje duży dystans między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. To pokazały wybory prezydenckie i wynik Rafała Trzaskowskiego - mówił.
Cios w ludowców
Według politologa, PiS może mieć też inny cel - uderzyć w ludowców. - Świętokrzyskie to był główny bastion PSL, jak Busko-Zdrój, Pińczów. To jest też ważne dla PiS. Nawet w ostatnich latach ludowcy tam wypadali lepiej, niż w reszcie kraju - mówił.
- PiS jest partią peryferiów, prowincji. Prezes PiS startując z województwa świętokrzyskiego chce usytuować Platformę po drugiej stronie - mówił.
Prof. UW wskazuje również, że w obecnej sytuacji, gdy notowania PiS są dużo niższe, niż w poprzednich wyborach, partia będzie musiała walczyć zwłaszcza o wysokie wyniki w swoich "bastionach". - W Świętokrzyskiem nie jest to jednak tak trwałe poparcie, jak na Podhalu, czy postszlacheckich obszarach wschodniego Mazowsza. Świętokrzyskie to było województwo bardzo chwiejne. PiS ma tam o co walczyć - mówił.
Co ze Zbigniewem Ziobrą?
W ostatnich wyborach jedynką PiS w Świętokrzyskiem był lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro. Prof. UW Chwedoruk nie uważa jednak, by w ten sposób Kaczyński chciał wymierzyć cios w swojego sojusznika. - Gra toczy się o zbyt dużą stawkę, żeby pozwalać sobie na takie rzeczy. Myślę, że to jest taki element rozgrywki z Platformą o podział centrum - peryferie i z PSL-em, kto jest bardziej wiejsko-rolniczy - mówił.
Walka o region może być także pewnego rodzaju "plebiscytem". - Któż dziś pamięta peron we Włoszczowej? Późniejszy wicepremier Przemysław Gosiewski został zesłany do województwa świętokrzyskiego, by zwiększyć poparcie dla PiS i wymyślił tam przystanek ułatwiający dojazd do dużych miast. Środowiska liberalne kpiły, a okazało się, że po wybudowaniu tego peronu gwałtownie wzrosło poparcie dla PiS. To by się wpisywało, że PiS chce zrobić te wybory plebiscytem, czy utrzymać jego rządy z tym poziomem inwestycji publicznych - mówił prof. UW Rafał Chwedoruk.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: