Kaczyński: Rosiak zginął za mnie; Komorowski milczy
Członek mojej partii zginął w szczególnych okolicznościach, zginął z rąk mordercy, ale można rzec, że zginął także za mnie. Nienawiść, która opanowała mordercę, skoncentrowała się przeciwko jednej partii w Polsce, jej przewodniczącemu. Śmierć Marka Rosiaka być może była ceną mojego życia - powiedział Jarosław Kaczyński podczas żałobnej mszy św. Marka Rosiaka w archikatedrze w Łodzi. - Zabrakło słów "przepraszam" i "żałuję" - podkreślił europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Kondukt żałobny z trumną z ciałem Marka Rosiaka przeszedł ulicą Piotrkowską na Stary Cmentarz przy ul. Ogrodowej. Wbrew zapowiedziom podczas mszy nie przemówił prezydent Bronisław Komorowski.
Przed godz. 16 na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe Marka Rosiaka, zastrzelonego w ubiegłym tygodniu w łódzkim biurze PiS. Trumna z ciałem Marka Rosiaka zostanie złożona w grobie przy głównej alei katolickiej części cmentarza, przy krzyżu.
Asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego pożegnały tłumy ludzi, powiewały biało-czerwone flagi, widać było m.in. transparent z krzyżem i napisem "Obudź się Polsko. Mamy dość". Kondukt żałobny zatrzymał się przed pasażem Schillera, gdzie mieści się siedziba łódzkiego PiS, w której zastrzelony został Marek Rosiak. Tam minutą ciszy uczczono jego pamięć. Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi zastrzelił w ubiegły wtorek Ryszard C.
W kondukcie żałobnym ulicą Piotrowską szli m.in. Jarosław Kaczyński, b. prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, Jacek Kurski, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski, Antoni Macierewicz.
"Nienawiść skierowana przeciwko jednej formacji"
- Nienawiść rozbudza w ludziach demony i popycha do szaleństwa - mówił na mszy żałobnej zabitego działacza PiS Marka Rosiaka biskup Adam Lepa. - Agresorowi wystarczyło, że miał przed sobą kogoś kto w jego mniemaniu uosabiał bardzo groźnego wroga. Dlatego podsycana nienawiść może przerodzić się w bezwzględnego kata - dodał duchowny.
Jarosław Kaczyński, który zabrał głos na zakończenie mszy żałobnej w intencji Marka Rosiaka, powiedział, że Marek Rosiak zginął także dlatego, że nienawiść "skierowana została przeciwko jednej z formacji politycznych". Powiedział to chwilę po tym, jak stwierdził, że "kościół nie jest miejscem na wystąpienia polityczne".
- Marek Rosiak zginął tragicznie, zginął z rąk mordercy, ale zginął także, można rzec, za mnie. Zginął, bo nienawiść, która opanowała człowieka, który stał się mordercą, skierowana została przeciwko jednej z formacji politycznych działających w kraju, przeciwko jej przewodniczącemu - powiedział prezes PiS.
Zdaniem Kaczyńskiego, śmierć była być może "ceną jego życia". - Była ceną tego, bym mógł dalej czynić to co czynię i uważam, iż czynić powinienem - służyć Polsce tak, jak rozumiem jej interesy - oświadczył. Prezes PiS dodał, że "nie wie już który raz przemawia w tym roku na pogrzebie".
- Rosiak należał też do tych, którym nowe czasy przyniosły wolność, ale przyniosły także bezrobocie i ból. Ból, którego było zbyt wiele - dodał Kaczyński.
Prezes PiS mówił, że można było iść inną drogą, która by "tego bólu społecznego przysporzyła znacznie mniej, a przysporzyła dużo więcej narodowych i indywidualnych sukcesów". - Ta droga została zakwestionowana przez dawną naszą formację, później przez Prawo i Sprawiedliwość i może właśnie to było źródło tego wybuchu - ocenił prezes PiS.
Jak powiedział, był to wybuch "socjotechniki nienawiści, która zaczęła być stosowana jako socjotechnika władzy". - I jeśli można dziś o coś apelować, prosić, to o to, by ta socjotechnika, by ten sposób rządzenia został odrzucony, z całym zdecydowaniem, jednoznacznie, bez żadnych uników - podkreślił Jarosław Kaczyński.
"Zabrakło "żałuję" i "przepraszam"'
- Panie Marku, dziś żegna cię rodzina, żegnają cię przyjaciele, współpracownicy, koledzy z PiS, żegna cię Łódź, żegna cię cała Polska, żegna cię Europa - mówił europoseł PiS Janusz Wojciechowski.
- Panie Marku i ja cię żegnam, nieodżałowany mój współpracowniku. Żegnam cię i dziękuję ci za wszystko dobre, co zrobiłeś dla ludzi i co zrobiłeś dla mnie. Żegnam cię z ciężkim sercem i z tą myślą bolesną, że gdybym cię nie prosił o współpracę w prowadzeniu moich poselskich spraw, może 19 października nie byłbyś w tym miejscu, w którym przyszła po ciebie śmierć. Wybacz - powiedział europoseł łamiącym się głosem.
Jednocześnie podkreślił, że Polacy powinni być sobie nie wrogami, ale braćmi, spierającymi się, ale szanującymi się nawzajem i razem dbającymi o nasz wspólny polski dom. - Bo ojczyznę mamy jedną, w tej ojczyźnie każdy z nas ma tylko jedno życie, w dodatku krótkie i kruche. Jeśli to zrozumiemy, ofiara życia i tragicznej śmierci marka Rosiaka nie pozostanie daremna - zaznaczył Wojciechowski.
- Był to człowiek serdeczny, wielkiego serca. Jego śmierć przyszła tak nagle, że zadajemy sobie pytanie, jak to się mogło stać. Nienawiść mordercy była adresowana do znaku, pod którym Rosiak pracował - do Prawa i Sprawiedliwości. Jakże zabrakło słowa "przepraszam", "żałuję". Trzeba otworzyć drogę do prawdziwego pojednania - powiedział podczas przemówienia wzruszony europoseł PiS Janusz Wojciechowski.
"Zabójstwo o charakterze politycznym"
"Komisja Krajowa NSZZ Solidarność przekazuje wyrazy współczucia rodzinie zamordowanego Marka Rosiaka. To pierwsze zabójstwo o charakterze politycznym w dwudziestoletniej historii wolnej Polski. Niewątpliwie przyczynił się do tego poziom debaty publicznej, agresja polityków, kampanie oszczerstwa i wyszydzania przeciwników politycznych, a często po prostu inaczej myślących ludzi" - brzmi stanowisko Solidarności, odczytane przez Waldemara Krenca, przewodniczący łódzkiego regionu związku.
Według Solidarności, do zabójstwa przyczyniły się też brak dialogu i brak szacunku dla drugich. "Wielu ludzi Solidarności oddało życie, by w Polsce nie rządziła nienawiść i przemoc. Apelujemy do wszystkich: nie dajmy się zwyciężyć złu. Zło dobrem zwyciężajmy" - wezwała Komisja Krajowa "S".
"Po 10 kwietnia mieliśmy być inni, ale minęło kilka miesięcy i też dzisiaj mówimy, że będziemy inni. Ileż ofiar Polska poniesie, żebyśmy byli tacy, jakie były nasze marzenia i pragnienia w zniewolonej ojczyźnie?" - powiedział Krenc.
- Zamordowany został dobry i prawy człowiek, przyjaźnie nastawiony do bliźnich. Wobec tej śmierci nie wolno nam przechodzić obojętnie. Potrzeba refleksji nad wymową tej śmierci, powinniśmy przemyśleć motywy i okoliczności zbrodni. Nie wystarczy tylko obniżyć poziomu agresji w Polsce, potrzeba zmian radykalnych - powiedział bp Adam Lepa, który przewodniczy uroczystości.
"Ta tragiczna śmierć pokazuje, jak daleko jesteśmy jeszcze od wzorców szacunku i miłości względem każdego człowieka, jakie podpowiada humanizm i Ewangelia Chrystusowa" - napisał w liście do wdowy po Marku Rosiaku przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik.
List odczytał proboszcz łódzkiej archikatedry ks. Ireneusz Kulesza. Abp Michalik złożył wyrazy współczucia wdowie po Rosiaku - Halinie Rosiak.
Podczas mszy odczytano też list metropolity łódzkiego abp. Władysław Ziółka. "Proszę o to, by ta tragiczna śmierć pogodziła nasze sumienia i pomogła nam wyjść z duchowego chaosu, zagubienia i zamętu, w czym zdaje się pogrążać nasza ojczyzna" - napisał metropolita łódzki.
Abp przywołał w swoim liście słowa papieża Jana Pawła II, który mówił podczas jednej z pielgrzymek do ojczyzny, że Polska potrzebuje ludzi sumienia. "Te słowa papieża są wciąż aktualne i zobowiązują nas, abyśmy rozwiązując nasze problemy społeczne, gospodarcze i polityczne pamiętali, że fundamentem rozwoju człowieka i społeczeństwa jest ład moralny, tego nam dziś szczególnie potrzeba w Łodzi i w całej Polsce" - napisał arcybiskup.
W żałobnej mszy św. w archikatedrze w Łodzi wzięli udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski ,prezes PiS Jarosław Kaczyński, minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, rodzina zmarłego. Przed rozpoczęciem uroczystości Rosiak został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - za wybitne osiągnięcia w działalności zawodowej i społecznej podejmowane w służbie państwu i społeczeństwu. Z rąk prezydenta Komorowskiego odznaczenie odebrała wdowa po Marku Rosiaku. Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński siedzieli w pierwszych rzędach, po przeciwnych stronach świątyni.
W imieniu sejmu wieniec pogrzebowy złożyli szefowie klubów PO, SLD i PSL. W uroczystości uczestniczy ponad 100 posłów, senatorów i działaczy PiS. Jest też rodzina, przyjaciele, łódzcy działacze PiS oraz władze miasta i województwa.
Przed łódzką katedrą pojawiło się kilka osób, które były wśród zwolenników pozostawienia krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Przywieźli ze sobą kilka niewielkich drewnianych krzyży i flagę narodową przewiązaną kirem. Jak mówią, przyjechali oddać hołd zamordowanemu Rosiakowi.
- To jest mój obowiązek, żeby być ze wszystkimi. Z jednej tragedii nie wyszliśmy, a już jest druga tragedia - powiedziała kobieta, która przed katedrą rozdaje zdjęcia pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich.
Zamknięte ulice
Trumna z ciałem Marka Rosiaka zostanie złożona w grobie przy głównej alei katolickiej części cmentarza, przy krzyżu. Przy mogile ustawiono m.in. krzesła dla najbliższej rodziny i przenośną, polową ambonę.
Wokół miejsca pochówku już rano było kilkadziesiąt osób, które przyszły na cmentarz odwiedzić groby swoich bliskich, ale zamierzają zostać również na pogrzebie Marka Rosiaka.
Pilotowany przez policję kondukt z trumną z ciałem Marka Rosiaka przejechał ok. pięciu kilometrów ulicami Piotrkowską, Nowomiejską i Ogrodową.
Na czas uroczystości pogrzebowych zmieniona została organizacja ruchu na ulicach wokół łódzkiej katedry i w okolicach cmentarza przy ul. Ogrodowej. W czasie przejazdu konduktu żałobnego z ruchu ma być wyłączono ulica Piotrkowska i czasowo przylegające do niej ulice. Uroczystości zabezpiecza policja, BOR i straż miejska.
W ubiegłym tygodniu do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, iż krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".