Kartki na mięso? Kaczyński w końcu zabrał głos
- Jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka - powiedział Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci".
W sobotę na portalu wpolityce.pl opublikowano fragment wywiadu z prezesem PiS. Całość ma się ukazać w poniedziałek w tygodniku "Sieci".
Jarosław Kaczyński, komentując propozycje organizacji C40 Cities, do której należy także Warszawa, przyznał, że "objawia się nam wielkie szaleństwo". Zapewnił jednocześnie, że "PiS będzie bronił prawa do wyboru stylu życia, sposobu odżywiania się, normalności".
- Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki - zadeklarował lider Zjednoczonej Prawicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Polityk kpił z Trzaskowskiego. "Pan nie wierzy w to, co mówi?"
Szef PiS zwrócił uwagę, że "z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa" i że jest to mniej niż w czasie stanu wojennego i mniej niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo "na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie".
Kaczyński o PRL i kartkach. "Misiu, co chcesz?"
Pytany, czy sam pobierał taką kartkę, szef PiS odparł: "Nie, wtedy nie miałem stałego zatrudnienia, kartki musiałem więc kupować nielegalnie, na Bazarze Różyckiego".
- Swoją drogą, to mocne wspomnienie: trzeba było stanąć na placu, podchodziła zmęczona pani, która w charakterystycznym dla pewnej profesji stylu pytała: "Misiu, co chcesz?". Odpowiadałem: "Kartkę". "Jaką?", "Fizyczną". Mówiła cenę, z ręki do ręki szła kartka. Handlarze odkupowali je od robotników, którym płacono nędznie na budowie Huty Warszawa, a jako pochodzący ze wsi mieli własne mięso i kartek nie potrzebowali - mówił Kaczyński.
Na uwagę, że "kartka fizyczna, czyli przydział większy", prezes PiS powiedział, że "tak, 4 kg mięsa na miesiąc!". - Ponad trzy razy więcej, niż chce dać Trzaskowski! - dodał. Dopytywany, czy pojawi się to w kampanii wyborczej, Kaczyński zauważył, że "już się pojawiło".
Trzaskowski: nie chcemy nikomu zabraniać jeść mięsa
Raport przygotowany dla organizacji C40 Cities został opisany we wtorek w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Wiceminister sprawiedliwości, polityk Solidarnej Polski Sebastian Kaleta przytaczał rekomendacje dotyczące m.in. zmniejszenia spożycia mięsa do 16 kg rocznie na osobę i pytał, czy Rafał Trzaskowski chce wprowadzić warszawiakom racje żywnościowe.
Na krytykę ze strony polityków Zjednoczonej Prawicy odpowiedział już prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Nie chcemy nikomu zabraniać jeść mięsa. Dementuję te wszystkie głupoty i manipulacje powtarzane przez rządzących. To PiS zabiera mięso Polakom, bo przez ich politykę inflacja i drożyzna doprowadza do tego, że mało kogo stać, by codziennie jeść mięso - wskazał w rozmowie z Wirtualną Polską.
Trzaskowski podkreślił, że "dyskusja zaczęła się za sprawą raportu sprzed lat, w którym eksperci snują teorie dotyczące ograniczenia śladu węglowego". - To nie są żadne zobowiązania, więc bzdurą jest, że ktokolwiek chce Polakom zakazywać jedzenia mięsa, albo wprowadzać jakiekolwiek inne ograniczenia. Nikt nigdy na taki pomysł nie wpadł - zapewnił prezydent Warszawy.
Źródło: PAP/WP