"Musi być obowiązkowy". Najbliższy koalicjant uderza w PSL

- Będę przekonywała kolegów, żeby edukacja zdrowotna była przedmiotem obowiązkowym, bo jest bardzo potrzebna - mówi WP Joanna Mucha. Wiceministra edukacji z Polski 2050 dziwi się deklaracji prezesa PSL, lidera najbliższego koalicjanta w ramach Trzeciej Drogi, który twierdzi, że przedmiot nie będzie obowiązkowy. - Nie ma takich uzgodnień - zapewnia rzeczniczka KO Dorota Łoboda.

Barbara Nowacka
Barbara Nowacka
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Patryk Michalski

Wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza na temat edukacji zdrowotnej wywołała oburzenie w koalicji rządzącej. Wicepremier w niedzielę ogłosił, że będzie ona przedmiotem nieobowiązkowym, a o udziale będą decydować rodzice. Minister obrony przekonywał, że uzgodnił to z premierem, ministrą edukacji i szefem MSWiA, ale zdaniem Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050 "wyszedł przed szereg".

"Ktoś znów pomylił MON z MEN jak czytam" – napisała w reakcji Barbara Nowacka. W resorcie edukacji wsparcia dla pomysłu PSL trudno szukać nawet wśród najbliższych koalicjantów z Polski 2050.

- Będę przekonywała moich kolegów, żeby edukacja zdrowotna była przedmiotem obowiązkowym, bo jest bardzo potrzebna - mówi WP Joanna Mucha. - Ona dotyczy takich działań edukacyjnych, które są dramatycznie istotne np. odpowiedniej diety, higieny cyfrowej czy bezpieczeństwa fizycznego dzieci - dodaje wiceministra edukacji.

Z oficjalnej wypowiedzi rzecznika resortu wynika, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. "Trwają jeszcze prace ekspertów nad podstawą programową po konsultacjach społecznych i finalne decyzje ministra dot. przedmiotu edukacji zdrowotnej pojawia się po zakończeniu tych prac" – przekazał WP Piotr Otrębski, wicedyrektor departamentu komunikacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kosiniak-Kamysz wszedł w kompetencje Nowackiej? Wściekłość w MEN

Mucha: "Absolutnie się nie zgadzam"

Joanna Mucha jest przekonana, że zakres tematów, które mają być poruszane podczas edukacji zdrowotnej, jest tarczą dla uczniów przed licznymi zagrożeniami.

- W moim głębokim przekonaniu to musi być przedmiot obowiązkowy, bo rodzice nie zawsze zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie czyhają na nie w świecie cyfrowym. Absolutnie nie zgadzam się ze stanowiskiem, że rodzice mieliby decydować. Rodzice nie decydują, czy dzieci chodzą na lekcje języka polskiego czy matematyki. Uznajemy, że to jest wiedza potrzebna. Tu też ta wiedza przygotowuje do życia, zabezpiecza przed poważnymi zagrożeniami, z których często nie zdajemy sobie sprawy jako rodzice – podkreśla wiceministra edukacji.

Według ustaleń WP temat napięć na linii MON-MEN pojawi się podczas spotkania resortu edukacji. Z kolei źródła w PSL zapewniają, że już w ubiegłym tygodniu posłowie podczas posiedzenia klubu usłyszeli, że decyzja w sprawie edukacji zdrowotnej została im ogłoszona jako fakt. Potwierdziła to również Magdalena Sroka, rzeczniczka klubu PSL.

- Władysław Kosiniak-Kamysz zakomunikował o ustaleniach, do których doszło. Kwestia wychowania zdrowotnego będzie, ale nie w obowiązkowej formule. To jest komunikat, który przekazał pan wicepremier. Według mojej wiedzy wynika to z ustaleń, które zostały poczynione – stwierdziła Magdalena Sroka w programie "Tłit" WP.

KO: "Nie ma takich uzgodnień"

Według rzeczniczki KO Doroty Łobody, "gdyby wszystko było już uzgodnione, to ministra Nowacka nie zareagowałaby tak szybko w serwisie X i nie napisałaby, że ktoś pomylił MON z MEN". - Nie ma takich uzgodnień. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz postanowił zakomunikować coś, o czym powinna mówić ministra edukacji Barbara Nowacka, jeśli decyzja już zapadnie – podkreśla rzeczniczka.

- PSL od początku sygnalizowało zastrzeżenia do przedmiotu edukacja zdrowotna w zakresie tego jednego elementu, czyli edukacji seksualnej. Być może Władysław Kosiniak-Kamysz postanowił narzucić swoją narrację w tym zakresie, ale decyzje powinny być komunikowane przez ministrę Barbarę Nowacką – dodaje Łoboda. Posłanka ma nadzieję, że "takie sytuacje nie będą się powtarzały".

Krok dalej idzie przewodnicząca klubu Lewicy, która w serwisie X pyta Donalda Tuska, czy zamierza tolerować takie zachowania szefa MON.

Anna Maria-Żukowska zacytowała fragmenty regulaminu Rady Ministrów dotyczące m.in. tego, że "członek Rady Ministrów nie może podejmować publicznej krytyki rządu oraz projektów wnoszonych przez innych członków Rady Ministrów albo decyzji podjętych przez nich w zakresie ich właściwości". Minister Kosiniak-Kamysz łamie ten regulamin. Czy pan premier Donald Tusk zamierza to tolerować? – pytała publicznie Żukowska.

Edukacja zdrowotna w kampanii prezydenckiej

Temat nowego przedmiotu stał się tematem kampanijnym. Wspierany przez PiS Karol Nawrocki już na początku grudnia wziął udział w proteście przeciwko obowiązkowej edukacji zdrowotnej w szkołach. Nie mówił jednak, przeciwko czemu konkretnie protestuje. W poniedziałek do sprawy odniósł się również kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski, a jego deklaracja zdziwiła część koalicjantów.

- Uważam oczywiście, że taka edukacja zdrowotna jest potrzebna, ale powinna być dobrowolna. Tutaj zdanie powinno zostać pozostawione rodzicom, tak myślę, będzie lepiej dla nas wszystkich - powiedział prezydent Warszawy.

Edukacja zdrowotna według planów od września miała zastąpić wychowanie do życia w rodzinie. Przedmiot był przewidziany dla uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych, a także klas I-III szkół ponadpodstawowych. Nowy przedmiot rozbudowano o treści związane ze zdrowiem i aktywnością fizyczną, odżywianiem, zdrowiem psychicznym, społecznym i środowiskowym, internetem i profilaktyką uzależnień, a treści miałyby być dostosowane do wieku uczniów.

Uczniowie mieliby się również dowiedzieć, czym są ruchy antyszczepionkowe, jakie są metody antykoncepcji, czym różni się naprotechnologia od in vitro, a także omawiać zagrożenia związane z różnymi aspektami seksualności oraz sposoby reagowania w sytuacji doświadczenia przemocy seksualnej.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (107)