Joachim Brudziński. Chyba tylko dzięki niemu w Sejmie nie doszło do awantury

PiS wyciągnęło wnioski z grudnia. Nie tylko postawiono strażników do pilnowania fotela marszałka Sejmu i przygotowano Salę Kolumnową na głosowania, ale przede wszystkim obrad nie prowadził Marek Kuchciński. Gdyby nie spokojna, ale stanowcza postawa Joachima Brudzińskiego, mogłoby być dużo bardziej emocjonalnie.

Joachim Brudziński. Chyba tylko dzięki niemu w Sejmie nie doszło do awantury
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Kamil Sikora

19.07.2017 09:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sejmowy maraton z Sądem Najwyższym zaczął się już we wtorek (a nie w środę, jak planowano) o godzinie 9 i trwał cały dzień. Zwrotów akcji było więcej niż w filmie. Najpierw opozycja próbowała zmienić tryb procedowania i opóźnić przyjęcie zmian. W trakcie dnia zmieniały się wersje dotyczące komisji: zwykle projekt ustawy trafia tam po I czytaniu, ale PiS chciało z tego zrezygnować. W trakcie dnia do gry wszedł też prezydent Andrzej Duda, który zaproponował zmiany w wyborze sędziów do KRS.

Wszystko wskazywało na to, że posłowie będą obradować do białego rana, bo opozycja przygotowała setki poprawek. Wszystko przeciągnęło się jeszcze przez przedłużające się konsultacje kierownictwa PiS. Kiedy politycy partii rządzącej wrócili z gabinetu marszałka, a opozycji z wiecu przed Sejmem, emocje już sięgały zenitu.

Emocje

Chyba najlepszym dowodem tego jest emocjonalne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, który oskarżył swoich przeciwników politycznych o zamordowanie Lecha Kaczyńskiego. Od tego momentu szanse na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję zniknęły. Dlatego decyzja Joachima Brudzińskiego o przerwaniu obrad do rana była jedyną słuszną.

Sytuacja była bliska wrzenia już przed wyjściem Kaczyńskiego na mównicę. Posłowie uderzali w wysokie tony emocji. Brudziński nie pozwalał na długie wywody, uciszał posłów przekraczających czas, do czego jako prowadzący obrady ma pełne prawo. Ale nie był przy tym chamski czy nerwowy, wręcz przeciwnie - mówił stanowczo, ale spokojnie.

Spokój

Błyskawicznie też znajdował podparcie w przepisach dla swoich decyzji. Marek Kuchciński często miewa z tym problemy. Brudziński znalazł nawet prawną podstawę do specjalnego potraktowania prezesa PiS, który wchodząc na mównicę ogłosił, że będzie przemawiał "bez żadnego trybu". Wicemarszałek szybko wytłumaczył, że to był tryb sprostowania, bo wymieniono nazwisko Kaczyńskiego. Wciąż nie było to zbyt zgodne z regulaminem, ale mleko i tak już było rozlane, a Brudziński starał się je choć trochę posprzątać.

Schowanie Marka Kuchcińskiego wydaje się nie być przypadkowe. To jego brak zimnej krwi znacząco przyczynił się do sejmowej blokady w grudniu. I być może gdyby nie Joachim Brudziński, mielibyśmy powtórkę. Bo posłowie to też ludzie, a 14 godzin obrad na najwyższym poziomie emocji o wybuch nietrudno.

Trudno po wtorkowym wieczorze w Sejmie uniknąć wrażenia, że prędzej czy później dojdzie tam do rękoczynów. I to nie wyszarpania telefonu posłance, tylko przepychanek i bójek. Przy tym poziomie emocji to niestety tylko kwestia czasu. Taki mamy dzisiaj Sejm,.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (409)