Ta godzina pokazała, jak niewiele może zdziałać w Sejmie opozycja. PiS zawsze złamie jej opór
Wtorkowy poranek pokazał, jak niewiele może opozycja w Sejmie. Najpierw marszałek Marek Kuchciński kompletnie znienacka przyspieszył I czytanie nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Później w ciągu niespełna godziny utrącił wszystkie próby opozycji, która chciała zmienić sposób prac nad ustawą. Albo chociaż opóźnić je nieco, by do Sejmu mogła przyjechać I prezes Sądu Najwyższego.
18.07.2017 10:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Opozycja może tylko opóźnić przejęcie Sądu Najwyższego przez Prawo i Sprawiedliwość. I to nie o tygodnie czy nawet dni, ale o kilka godzin. Pokazał to wtorkowy poranek. Najpierw jak grom z jasnego nieba spadła na posłów informacja, że Sejm zajmie się ustawą zgłoszoną przez PiS już we wtorek o godz. 9, a nie w środę o godz. 14, jak planowano pierwotnie. Dzięki temu opozycja nie będzie miała czasu na zmobilizowanie ludzi na protest przed Sejmem.
Niemożliwe będą też protesty wewnątrz Sejmu, bo marszałek Sejmu zmienił rozporządzenie i zabronił posłom wchodzenia do tzw. strefy prezydialnej, gdzie znajduje się jego fotel i łąwy rządowe. Tym samym uniemożliwia zablokowanie fotela marszałka, tak jak stało się to w grudniu.
Kiedy już posiedzenie się zaczęło, opozycja błyskawicznie przystąpiła do próby opóźnienia I czytania. W związku z przyspieszeniem prac do Sejmu nie zdążyli dotrzeć nie tylko eksperci zaproszeni przez opozycję, ale nawet I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, której instytucji projekt dotyczy. Szef klubu PO Sławomir Neumann zgłosił więc wniosek o przerwę dla klubu. Funkcjonującym od dawna zwyczajem jest, że marszałek taką przerwę ogłasza, nawet w trakcie najbardziej burzliwych obrad.
Ale Marek Kuchciński sejmowy zwyczaj złamał i przerwy nie ogłosił. Szybko szef klubu PiS Ryszard Terlecki złożył wniosek przeciwny, oczywiście PiS głosowanie wygrało. Na mównicę wchodzili jeszcze kolejni posłowie, wygłaszając krótkie przemówienia. Musieli się ucieć do wybiegu i swoje wystąpienia pod pozorem zgłoszenia wniosku formalnego. Głównie o przerwę. Stąd ciągłe kpiny PiS z opozycji proszącej o przerwę. Ale jeśli posłowie chcą coś powiedzieć, nie mają innego wyjścia.
Marszałek Sejmu zdecydował też, że kluby będą miały jedynie po 5 minut na odniesienie się do zmian. Katarzyna Lubnauer, szefowa klubu Nowoczesnej, złożyła wniosek o tzw. debatę długą, która trwa 6 godzin. Argumentowała, że to projekt de facto zmieniający ustrój państwa, Sejm powinien więc zająć się nim wnikliwie, a nie w pośpiechu. Trwająca 360 minut debata znacząco opóźniłoby przejmowanie przez PiS Sądu Najwyższego, ale ten wniosek także upadł.
Po kilku takich wystąpieniach politycy PiS stracili cierpliwość i postanowili uciąć te występy. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki wyszedł na mównicę i zgłosił wniosek o niezwołoczne przejście do porządku obrad. Posłowie PiS oczywiście wniosek przegłosowali i na mównicę wszedł poseł wnioskodawca z PiS i niespiesznie zaczął argumentować, dlaczego Sejm powinien ustawę przyjąć. Opozycji udało się ugrać może godzinę.