PolskaJest wyrok ws. śmierci dziennikarki Anny Karbowniczak. Bezwzględne więzienie dla pasażera auta

Jest wyrok ws. śmierci dziennikarki Anny Karbowniczak. Bezwzględne więzienie dla pasażera auta

- Oskarżony nie udzielił pomocy człowiekowi, który znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia - powiedziała we wtorek sędzia Anna Filipiak, ogłaszając wyrok ws. wypadku, w którym zginęła Anna Karbowniczak. Dziennikarka została śmiertelnie potrącona, gdy jechała na rowerze.

Jest kolejny wyrok sądu ws. śmiertelnego wypadku dziennikarki Anny Karbowniczak
Jest kolejny wyrok sądu ws. śmiertelnego wypadku dziennikarki Anny Karbowniczak
Źródło zdjęć: © Policja

Zapadł kolejny wyrok w sprawie śmiertelnego wypadku dziennikarki Anny Karbowniczak. Sąd w Wągrowcu skazał Mateusza C., oskarżonego o nieudzielenie pomocy kobiecie, na dziewięć miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.

Potrącenie dziennikarki. Początkowe zarzuty dla pięciu osób

Początkowo zarzuty w sprawie usłyszało pięć osób. Kierowca pojazdu Maciej N. usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej i ucieczki z miejsca zdarzenia. Pasażerowie opla: Oliwia P. oraz Mateusz C. usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i zacierania śladów. Zarzuty w sprawie usłyszał także brat kierowcy Krystian N. oraz Tomasz P., mechanik samochodowy, który miał podjąć się naprawy uszkodzonego auta.

Po uzyskaniu opinii biegłego, prokuratura zdecydowała o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia tylko wobec trzech podejrzanych - kierowcy Macieja N. oraz pasażerów auta Oliwii P. i Mateusza C. Oskarżono ich wyłącznie o nieudzielenie pomocy dziennikarce.

Z opinii biegłego, jak tłumaczyła prokuratura, wynikało, że do wypadku miało dojść z winy kobiety, która wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, miała wymusić pierwszeństwo i wjechać wprost pod najeżdżający samochód. Dlatego kierowca Maciej N. nie odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku.

Anna Karbowniczak nie żyje. Zapadł kolejny wyrok

W toku śledztwa kierowca pojazdu oraz Oliwia P. złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. W listopadzie 2020 r. sąd uznał ich za winnych - Maciej N. otrzymał karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a Oliwii P. wymierzono zaś karę ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Obaj objęci są dozorem kuratorskim. Co trzy miesiące muszą też udzielać sądowi pisemnej informacji o przebiegu próby. Otrzymali także karę grzywny.

Drugi pasażer, Mateusz C., nie chciał dobrowolnie poddać się karze. W jego sprawie wytoczono odrębne postępowanie. We wtorek podczas procesu przyznał się do zarzucanego czynu, odmawiając jednocześnie składania wyjaśnień. Mężczyznę obciążono też kosztami sądowymi.

Anna Karbowniczak nie żyje. "Oskarżony mógł udzielić pomocy"

- Nie ulega wątpliwości, że oskarżony nie udzielił pomocy człowiekowi, który znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Ustawa nie wymaga, by sprawca miał się upewnić co do tego, że inny człowiek znajduje się w sytuacji zagrożenia - wystarczająca jest świadomość takiej możliwości - mówiła sędzia Anna Filipiak, uzasadniając wyrok.

- Oskarżony nie tylko miał świadomość, ale wręcz musiał być pewny krytycznego położenia ofiary wypadku, wszak był pasażerem pojazdu, który kolidował z rowerzystką - dodała.

Sędzia przypomniała, że z opinii biegłego wynika, że Anna Karbowniczak zmarła śmiercią nagłą, ale nie natychmiastową.

- Czas przeżycia od urazu do śmierci wynosił kilka minut i - jak wynika z opinii medycznych - czynności ratunkowe nie przyniosłyby pożądanego rezultatu. (...) Dla zaistnienia tego przestępstwa nieistotne jest to, czy działania, którego sprawca zaniechał, rzeczywiście przyniosłoby ratunek. Człowiek ma obowiązek niesienia pomocy nawet, gdy szanse uchylenia niebezpieczeństwa są niewielkie - kontynuowała sędzia.

- Oskarżony pomocy takiej mógł udzielić, bez narażania siebie i jakichkolwiek innych osób na jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu - nie zachował minimalnych standardów. Nie podjął żadnych działań ratunkowych. Nie wykonał nawet anonimowego telefonu na pogotowie ratunkowe - po prostu oddalił się z pozostałymi z miejsca zdarzenia - wskazała. - Oskarżony musiał zdawać sobie sprawę, że wyłącznie od niego i jego towarzyszy zależy podjęcie akcji ratowniczej - zaznaczyła.

Mateusz C. na sali sądowej
Mateusz C. na sali sądowej © PAP | Marek Zakrzewski

"Trzymał w ręku telefon, ale zamiast na pogotowie - dzwonił po brata kierowcy"

- Miał czas i warunki, był moment na refleksję, na zrewidowanie swojej postawy wobec nie tylko prawnego, ale też przede wszystkim moralnego i etycznego obowiązku - obowiązku solidarności z człowiekiem potrzebującym pomocy. Swojego postępowania nie skorygował. Trzymał w ręku telefon, ale zamiast na pogotowie - dzwonił po brata kierującego, powodowany wyłącznie własnym interesem i obawą o własny los - oznajmiła sędzia Filipiak.

Przypomnijmy, że do śmiertelnego potrącenia jadącej rowerem dziennikarki Anny Karbowniczak doszło we wrześniu 2020 r. w pobliżu miejscowości Brzekiniec (woj. wielkopolskie), na drodze między Wągrowcem a Budzyniem. 35-letnia rowerzystka zginęła na miejscu. Kierowca odjechał z miejsca zdarzenia, następnie razem ze swoją pasażerką ukrył auto na terenie gminy Gołańcz.

Źródło: Anna Jowsa/PAP

Przeczytaj także:

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (537)