Jedni przylecieli mimo chmury pyłu, inni grali w golfa
Amerykański prezydent Barack Obama mógł dotrzeć do Krakowa na pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich. USA dysponują środkami, które pozwalają im na ominięcie wulkanicznej chmury. Zabrakło im jednak politycznej woli - uważa politolog oraz były pracownik polskiego MSZ, dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Obecność głów państw i szefów rządów w Krakowie pokazuje motywacje, jakimi kierują się w stosunkach z Polską nasi partnerzy. Przez sąsiadów Polska uważana jest za lidera - sądzą politolodzy.
20.04.2010 | aktual.: 05.09.2011 16:47
- Samoloty amerykańskiego prezydenta, Air Force One, mogą stać się stanowiskiem dowodzenia nawet w czasie światowej wojny nuklearnej. Tym bardziej powinny dać sobie radę z przeszkodami w czasie pokoju - uważa dr Kostrzewa-Zrobas, który ukończył studia politologiczne na prestiżowym uniwersytecie Johna Hopkinsa w Waszyngtonie.
Brak politycznej woli
- Air Force One, jako jedyny samolot prezydencki, może przeprowadzać tankowanie w powietrzu - zauważa Kostrzewa-Zrobas. - Poza tym, amerykańskie satelity mogły dokonać pomiaru rzeczywistego stopnia zanieczyszczenia powietrza na trasie lotu - dodaje. Zjawisko przyrodnicze nie było raczej faktycznym powodem, dla którego Barack Obama nie zjawił się w Polsce.
W USA zabrakło politycznej woli w tej sprawie. - Prawdopodobnie doradcy Obamy uznali, że Polaków zachwycił już sam zamiar przybycia prezydenta USA do Krakowa i że nie ma potrzeby, by rzeczywiście przyjeżdżać do Polski - analizuje były pracownik MSZ.
Jak zauważa dr Kostrzewa-Zorbas, w trakcie uroczystości pogrzebowych Barack Obama mógł przyjechać do polskiej ambasady w Waszyngtonie, by złożyć wpis do księgi kondolencyjnej. Tymczasem, jak ujawniły amerykańskie media, grał wówczas w golfa (czytaj więcej)
.
Unia Europejska nieobecna
Prezydent Czech Vaclav Klaus, zwrócił uwagę na nieobecność w Krakowie przedstawicieli Unii Europejskiej. Do Polski nie dotarli bowiem, mimo zapowiedzi, ani szef Komisji Europejskiej José Manuel Barosso, ani przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
- Zrozumiałbym, że nie przyjechał kanadyjski premier czy gubernator generalny Australii..., lecz to, że nie przyjadą niektórzy Europejczycy, że nikt nie przyjedzie z Brukseli, to jest dla mnie niewybaczalne - powiedział Klaus Czeskiemu Radiu.
Zdaniem Kostrzewy-Zrobasa prezydent Czech pragnie tym faktem udowodnić swój eurosceptyzym. Nie należy jednak przeceniać tego argumentu. - Politycy europejscy nie dysponują taką technologią, jak Barack Obama.
Dotrzeć do Krakowa za wszelką cenę
Do Krakowa mimo trudności, nieraz z kilkoma przesiadkami, dotarli jednak prezydenci Rosji, Niemiec, Czech, Słowacji, Estonii, Ukrainy, Węgier, a nawet przewodniczący izby wyższej parlamentu Białorusi. Zabrakło za to prezydenta Austrii, Francji, czy premiera Włoch.
Najbardziej spektakularną podróż na uroczystości żałobne odbył prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. W drodze z Waszyngtonu do Krakowa przez Lizbonę utknął na lotnisku w Rzymie. Stamtąd poleciał jednak do Turcji, by potem przez Bułgarię i Rumunię dotrzeć do krakowskich Balic (czytaj więcej)
. Choć nie zdążył na mszę w Bazylice Mariackiej, to na czas dotarł na Wawel, gdzie złożył kondolencje na ręce rodziny pary prezydenckiej. - To pokazuje jego ogromną determinację - uważa dr Kostrzewa-Zorbas.
Delegacje z państw bałtyckich przybyły do Krakowa samochodami. Tak samo dotarł z Kijowa do Krakowa były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko.
Polska liderem mimo zgrzytów
Anonimowy przedstawiciel polskiej administracji rządowej, zajmujący się polityką zagraniczną, uważa nieobecność Austriaków w Krakowie za zgrzyt. - Z Wiednia do Krakowa jest bliżej niż z Pragi do Krakowa - zauważa. Razi również brak na uroczystościach sekretarza generalnego NATO.
Obaj rozmówcy Wirtualnej Polski zgadzają się, że przyjazd liderów państw Europy Środkowo-Wschodniej pokazuje, że nasz kraj uważany jest w regionie za lidera.
- Dla niektórych z tych państw Polska jest bramą na Zachód: do Unii Europejskiej i NATO - analizuje dr Kostrzewa-Zorbas. - Nawet jeśli niektóre z tych krajów nie chcą wstąpić do tych organizacji, to zależy im na dobrych stosunkach z UE i Sojuszem Północnoatlantyckim. Droga do tego celu wiedzie przez Polskę.
Zdaniem polskiego politologa, nasz kraj uważany jest przez sąsiadów za wzór sukcesu, zarówno w sprawach wewnętrznych jak i w polityce zagranicznej. Obecność na pogrzebie głowy państwa polskiego była więc znakiem wyjątkowych stosunków z Warszawą.
Potrzeba pojednania
Do Krakowa, mimo trudności dotarły dwie inne ważne delegacje. Mimo zamkniętych lotnisk z Niemiec przyleciał prezydent tego kraju Horst Koehler z małżonką oraz szef dyplomacji Gudio Westerwelle. Dotarli do Balic dwoma helikopterami, które leciały poniżej pułapu chmur. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oraz cała delegacja przylecieli do Polski trzema samolotami.
- Niewątpliwie Niemcy i Rosjanie mieli większą determinację, by pojawić się w Krakowie, niż liderzy pozostałych państw europejskich - uważa dr Kostrzewa-Zorbas. Z jednej strony motywowało ich bliskie sąsiedztwo z Polską. Z drugiej chcieli pokazać potrzebę pojednania z Polską ze względu na trudne karty wspólnej historii, podkreśla politolog. - Amerykanie w ogóle tego nie odczuwają - dodaje.
Paweł Orłowski, Wirtualna Polska