Zobacz, z jaką determinacją walczyli, by być w Krakowie
Przyjazd do Krakowa na uroczystości pogrzebowe Prezydenckiej Pary, z powodu chmury wulkanicznego pyłu, która sparaliżowała ruch lotniczy nad niemal całą Europą, okazał się nie lada wyzwaniem. Większość delegacji, które chciały wziąć udział w pogrzebie Lecha Kaczyńskiego, nie dotarła do Krakowa. Ci, którzy byli tam obecni, musieli pokonać wiele trudności.
Początkowo na pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich miało przybyć prawie sto delegacji z całego świata. Ostatecznie przyjechało tylko 20. W Krakowie zabrakło m.in. prezydenta USA Baracka Obamy, kanclerz Niemiec Angeli Merkel, premiera Włoch Silvio Berlusconiego, prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, księcia Walii Karola, szefa Komisji Europejskiej, sekretarza generalnego NATO i wielu innych oficjeli.
Niełatwa podróż
Osoby, którym udało się przyjechać do Krakowa, musiały przebyć często bardzo skomplikowaną drogę. Pomogły im w tym samochody, śmigłowce, czy pociągi.
Najbardziej skomplikowaną podróż do Polski miał chyba gruziński prezydent Michaił Saakaszwili, uważany za jednego z najbliższych przyjaciół Lecha Kaczyńskiego. Trasa Saakaszwilego wiodła aż przez pięć państw. Z USA, gdzie przebywał z wizytą, poleciał do Portugalii. Stamtąd udał się do Włoch, potem przez Turcję do Bułgarii, a stamtąd do Rumunii. Dopiero z tego kraju udało mu się przylecieć do Krakowa. Również żona Saakaszwilego Sandra Roelefs wykazała się niezwykłą determinacją. Aby towarzyszyć mężowi w uroczystościach w Krakowie, Pierwsza Dama Gruzji jechała samochodem aż 13 godzin.
Ostatecznie Micheil Saakaszwili przybył na uroczystości na Wawelu jako ostatni. Jego samolot wylądował na lotnisku w Balicach dopiero około godziny 17.00, gdy w Bazylice Mariackiej zakończyła się już msza pogrzebowa Lecha i Marii Kaczyńskich. Prezydent Gruzji zdążył jednak złożyć kondolencje rodzinie Prezydenta.
Delegacja niemiecka z prezydentem Horstem Koehlerem i szefem MSZ Guido Westerwellem przyleciała do podkrakowskich Balic wojskowym helikopterem. Leciał on na niskiej wysokości, gdzie pyłu jest mniej. Dzięki temu nie był narażony na niebezpieczeństwo tak bardzo jak samoloty odrzutowe latające na większych wysokościach. Wśród członków niemieckiej delegacji nie było jednak najważniejszej osoby, czyli kanclerz Angeli Merkel. Podczas powrotu ze Stanów Zjednoczonych, w związku z zamknięciem przestrzeni powietrznej nad wieloma krajami Europy, utknęła ona w Lizbonie. Stamtąd autokarem dojechała do Rzymu, a potem samochodem do Berlina.
Problem z przylotem do Krakowa miał także były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, bowiem ukraińskie lotniska podobnie jak polskie były zamknięte. Były prezydent Ukrainy nie zrezygnował jednak ze swojego przyjazdu, ale postanowił dostać się do Polski inną drogą. W sobotę o 7 rano wsiadł w samochód w Kijowie i w godzinach wieczornych dotarł do Krakowa. Samochodem przyjechała na uroczystości także prezydent Litwy Dalia Grybauskaite i premier Estonii Andrus Ansie. W podobny sposób miał przyjechać także prezydent Austrii Heinz Fischer, ale ostatecznie zrezygnował z podróży.
Drogę lądową wybrał też prezydent Czech Vaclav Klaus. Przyjechał do Polski pociągiem razem z czeskim premierem Janem Fischerem.
Mimo utrudnień w ruchu lotniczym do Krakowa przyleciał samolot z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Trzy samoloty z rosyjską delegacją wystartowały z Moskwy o 9.47. Dwie godziny później bez większych problemów wylądowały na lotnisku w Balicach. Chmury wulkanicznego pyłu nie przestraszył się także prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. On również przybył na uroczystości samolotem.
Żenująca nieobecność?
Nieobecność na pogrzebie Lecha Kaczyńskiego tak wielu polityków budzi różne emocje. Sytuacja związana z islandzkim wulkanem Eyjafjoell, który sparaliżował europejskie lotniska, dla jednych jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Jednak jak widać powyżej, ci, którym naprawdę zależało, potrafili stawić się pod Wawelem, choć często wymagało to od nich sporego wysiłku. Niektórzy komentatorzy mówili wręcz o "żenującej nieobecności prawie wszystkich zachodnich przywódców". Prezydent Czech Vaclav Klaus był bardzo zdziwiony, że w niedzielę w Krakowie zabrakło unijnych polityków. - Zrozumiałbym, że nie przyjechał kanadyjski premier czy gubernator generalny Australii. Lecz to, że nie przyjedzie nikt z Brukseli, to jest dla mnie niewybaczalne - mówił Klaus Czeskiemu Radiu. Według niego "dowodzi to, że wszelkie mówienie o jedności europejskiej to jedynie puste słowa".
Pył emitowany do atmosfery przez islandzki wulkan Eyjafjoell spowodował zakłócenia w komunikacji lotniczej w Europie na olbrzymią skalę. Nieczynnych jest wiele lotnisk w większości europejskich państw. Według ekspertów, pył może m.in. uszkodzić silniki i aparaturę elektroniczną samolotów. Na razie nie wiadomo, jak długo utrzymają się utrudnienia. Prezes Polskich Linii Lotniczych LOT Sebastian Mikosz powiedział, że najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów. Dlatego w obecnej sytuacji żaden przewoźnik nie będzie ryzykował lotów.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska