"Jasny sygnał dla Putina". Po szczycie Dudy i Tuska w Białym Domu

- Putin po spotkaniu Tuska i Dudy z Bidenem może nie tyle się przestraszyć, ile mieć świadomość, że zaatakowanie krajów NATO może być dla niego nadmiernie kosztowne. To jest sygnał dobry i pożądany - mówi w rozmowie z WP Jerzy Marek Nowakowski, oceniając efekty wizyty polskiej delegacji w Białym Domu.

Polska delegacja na spotkaniu w Białym Domu, n/z Radosław Sikorski, Donald Tusk i Andrzej Duda
Polska delegacja na spotkaniu w Białym Domu, n/z Radosław Sikorski, Donald Tusk i Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © East News | BRENDAN SMIALOWSKI
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Prezydent Andrzej Duda i Donald Tusk spotkali się w Białym Domu z prezydentem USA Joe Bidenem. Okazją do spotkania w Waszyngtonie była przypadająca we wtorek 25. rocznica wstąpienia Polski do NATO. Dokładnie w tym samym czasie doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan zapowiedział, że prezydent USA ogłosi pożyczkę 2 mld dolarów dla Polski i zaoferuje sprzedaż 96 śmigłowców Apache.

Biden zapewnił, że "zaangażowanie Ameryki w Polskę jest żelazne". - Zawsze mówimy, że atak na jednego z sojuszników jest atakiem na wszystkich. My wszyscy musimy myśleć tak samo - dodał prezydent USA.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Imponująca była jedność poglądów przy tym stole. Nic dziwnego, że po polskiej stronie, ale też nic dziwnego, że w każdym punkcie mieliśmy wspólne stanowisko z prezydentem Joe Bidenem i stroną amerykańską - powiedział premier Donald Tusk po spotkaniu w Białym Domu.

Wcześniej głos zabrał prezydent Andrzej Duda. Jak relacjonował, głównym tematem rozmów była kwestia bezpieczeństwa. Wspomniał, że rozmowa odbyła się "w bardzo podniosłej i miłej atmosferze".

"Nie może być bezpiecznej Europy bez silnej Polski"

- Polska, podobnie jak inne kraje na świecie, wie, że jest cena bezpieczeństwa. Dlatego 4 procent naszego PKB wydawane jest na wzmocnienie naszych siły zbrojnych. Jest to najwyższy wskaźnik procentowy w Sojuszu - powiedział Andrzej Duda na początku spotkania z Joe Bidenem. Dodał, że jego zdaniem niezbędne jest, aby wszystkie kraje podniosły wydatki na obronność do 3 proc. PKB.

Donald Tusk mówił z kolei, że "nasz kraj dziś jest stabilną demokracją". - Traktujemy nasze zobowiązania poważnie. Bardziej niż ktokolwiek inny w Europie. I mamy nadzieję, że żaden z partnerów NATO nie podważy najważniejszego naszego zobowiązania, którym jest art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego - powiedział Donald Tusk.

"Jesteśmy doceniani jako sojusznik"

Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że ze spotkania polskiej delegacji w USA płynie wyraźny przekaz, iż "jesteśmy doceniani jako sojusznik". - Wręcz bardzo doceniani, zdecydowanie powyżej standardu innych krajów i to jest dobra wiadomość - ocenia.

- Zła wiadomość jest taka, że nasz główny sojusznik musi się angażować w łagodzenie kantów naszego wewnętrznego sporu politycznego - dodaje.

Nowakowski odniósł się do wypowiedzi prezydenta Dudy, jeszcze przed wyjazdem, który mówił o słuszności przekazywania większego procenta PKB na obronność przez państwa Sojuszu. - Nie rzuciło to cienia na wizytę, ale zmartwiło mnie, że było nieuzgodnione z rządem. To jest poważna propozycja, która była tak naprawdę gestem w kierunku Donalda Trumpa. On w ten sposób zyska argument, że może żądać jeszcze więcej, niż żądał, od krajów europejskich - ocenia Jerzy Marek Nowakowski.

- Powinniśmy wydawać co najmniej 3 procent jako Europa, żeby się dozbroić, bo Europa się kompletnie rozbroiła. Natomiast nie jestem pewien, czy był to szczęśliwy moment na złożenie takiej propozycji - podkreśla rozmówca WP.

"Mówią jednym głosem w Ameryce"

Dr Marcin Zaborowski z GLOBSEC, analityk i były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że w dosyć jednolity sposób wyszedł przekaz ze strony polskiej. - Mamy tutaj podział zadań. Tusk ewidentnie ma bardzo dobrą chemię i niemałe doświadczenie z demokratyczną częścią sceny politycznej w Stanach Zjednoczonych. Po drugiej stronie mamy Dudę, który z kolei ma ewidentnie bardzo dobre kontakty z byłym prezydentem Donaldem Trumpem i z republikańską częścią sceny politycznej - wyjaśnia.

- Tych dwóch polityków, którzy wywodzą się z odmiennej części podziału politycznego w Polsce, mówią jednym głosem w Ameryce. To samo w sobie jest istotne - podkreśla.

Wsparcie militarne dla Polski

Również przy okazji tej wizyty Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce ponad 800 rakiet ziemia-powietrze JASSM, 745 rakiet powietrze-powietrze AIM-120C i ponad 200 rakiet powietrze-powietrze AIM-9X Sidewinder Block II - podała należąca do Pentagonu agencja Defense Security Cooperation Agency (DSCA).

Jeszcze poważniejszym wymiarem amerykańsko-polskiej współpracy jest ogłoszenie pożyczki w wysokości 2 mld dolarów i oferta sprzedaży 96 śmigłowców Apache. Jak mówił doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, te inicjatywy pomogą Polsce bronić się za pomocą najnowszych technologii, a jednocześnie będą korzystne dla amerykańskiego przemysłu obronnego.

O komentarz poprosiliśmy dr. Zaborowskiego. - Szczerze powiedziawszy, wygląda to trochę tak, że dostajemy pożyczkę na to, żeby móc kupić amerykański sprzęt. Nie odbieram tego ogólnie jako hojnej oferty, a raczej jako zabieg finansowo-marketingowy -ocenia ekspert.

"Trzeba robić wszystko, żeby to utrzymać"

Gen. Roman Polko, były dowódca GROM, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "to jest bardzo ważna wizyta, która pokazuje, iż relacje między Polską a Stanami Zjednoczonymi są bardzo silne".

- I one powinny takie być, ponieważ to głównie Stany Zjednoczone są gwarancją naszego bezpieczeństwa. Trzeba robić wszystko, żeby to utrzymać. Kiedy Rosja przygotowywała się do pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Amerykanie wzmocnili tu obecność. Ponadto zawsze mogliśmy na nich liczyć podczas tych misji, które realizowaliśmy i oni również mogli na nas liczyć. Cenią sobie naszą wiarygodność - dodaje wojskowy.

Jak podkreśla, w tych trudnych misjach polscy żołnierze "nigdy nie zasłaniali się ograniczeniami narodowymi". - Realizowali zadania także w tych trudnych, niebezpiecznych strefach. Podobnie jak Amerykanie, a niestety nie wszystkie kraje NATO miały takie podejście - zaznacza gen. Polko.

"Jasny sygnał dla Putina"

W opinii generała kluczowe jest, że "Amerykanie udostępniają nam nowoczesne technologie". - To nie jest tylko pożyczka finansowa, to udostępnienie nam tego, co dają tylko zaufanym. Wszystko po to, by budować nasze bezpieczeństwo - podkreśla.

- Putin cały czas straszy. Jednak patrząc na zestawienie uzbrojenia - ile ma sojusz NATO, a ile ma Putin - jest to wielokrotna przewaga sojuszu. Putin ciągle liczy, że ten potencjał nie będzie uruchomiony, czy nie będzie rozwijany. To, co płynie z USA, to dla niego jasny sygnał - dodaje.

Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla, że "Rosja w tej chwili testuje naszą obronność". - Warto się uzbrajać, szkolić i budować taką spójność sojuszu NATO, po to, żeby uniknąć tego, co najgorsze. Chcesz pokoju, szykuj się do wojny - przekonuje Polko.

Nowakowski dodaje, że Władimir Putin po spotkaniu Tuska i Dudy z Bidenem "może nie tyle się przestraszyć, ile mieć świadomość, że zaatakowanie krajów NATO może być dla niego nadmiernie kosztowne". - Ten sygnał był bardzo wyraźnie przemyślany przez partnerów amerykańskich i polskich. I to jest sygnał dobry i pożądany - zaznacza.

Zdaniem Marcina Zaborowskiego "Putin na to patrzy i myśli, że jeżeli Biden miałby pozostać przez jeszcze jedną kadencję, to nie jest to dla niego dobre". - W związku z tym Putin może myśleć, że musi się postarać, żeby te wybory jednak wygrał Trump, u którego z wizytą natomiast był Orban - wyjaśnia.

- Z Mar-a-Lago (rezydencja Trumpa na Florydzie - przyp. red.) płynie taki komunikat, że nie będzie żadnego wsparcia dla Ukrainy. Wtedy po polskiej stronie jest jedność, jeżeli chodzi o kwestie bezpieczeństwa i obrony, a po stronie amerykańskiej jej nie ma wtedy. Taka dwuznaczna i ambiwalentna refleksja stąd wynika - dodaje ekspert.

"Polski moment w Białym Domu"

Marcin Zaborowski podsumowuje, że po tej wizycie w USA "udało się zyskać tyle, ile można było w tych okolicznościach". - To bardzo duże wyróżnienie polskich przywódców w 25. rocznicę wstąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Był to ewidentnie polski moment w Białym Domu. Pod tym względem mamy sukces, choćby wizerunkowy - dodaje.

Jak podkreśla, po spotkaniu można stwierdzić, iż istotna była "otwarta amerykańska deklaracja o tym, że artykuł 5. NATO obowiązuje i że Polska nigdy nie będzie zostawiona sama, gdyby doszło do ataku na nasze terytorium". - Nie po raz pierwszy to słyszymy, ale dobrze, że jest to powtarzane - ocenia.

Dr Zaborowski pochwalił także mocne stanowisko Donalda Tuska, który zwrócił uwagę na pat w amerykańskim Kongresie ws. pomocy dla Ukrainy. - Od decyzji spikera Izby Reprezentantów Johnsona ws. dalszego wsparcia Ukrainy zależy życie tysięcy istnień ludzkich, w tym dzieci i kobiet - zaznaczył szef polskiego rządu.

- To nie jest polityczna potyczka, która ma znaczenie na amerykańskiej scenie. Brak decyzji pana Johnsona będzie kosztować tysiące istnień ludzkich w Ukrainie, kobiet i dzieci. On bierze za to odpowiedzialność i wierzę, że ma tego świadomość - stwierdził premier.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie