Jarosław Wałęsa komentuje wystąpienie Mateusza Morawieckiego w gdańskiej sali BHP. "Jakim trzeba być draniem"
Spotkanie Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Pomorza w gdańskiej sali BHP zakończyło się awanturą. Zanim jednak do niej doszło premier zdążył wygłosić przemówienie. Chwalił się sukcesami rządu, ganił poprzedników i wyliczał bohaterów "Solidarności". O Lechu Wałęsie nie wspomniał. Ostro skomentował to syn legendy "S".
- Tutaj wspaniali ludzie tacy jak Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda, Alina Pieńkowska, Andrzej Kołodziej i Hilary Jastak odegrali wielką rolę w ruchu Solidarności - powiedział premier podczas spotkania w sali BHP. Ani słowem nie wspomniał przy tym o Lechu Wałęsie, co chwilę później wypomnieli mu zebrani na sali.
Do sprawy odniósł się także syn legendy "S", europoseł Jarosław Wałęsa. "Jakim trzeba być draniem żeby w sali BHP próbować wygumkować Lecha Wałęsę z historii Solidarności?" - napisał na swoim profilu na Twitterze.
W spotkaniu z premierem w sali BHP uczestniczyli zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy rządu. Po przemówieniu Morawieckiego ze strony publiczności padło pytanie, kiedy osoby niepełnosprawne otrzymają pomoc od państwa.
Wówczas przeciwnicy PiS zaczęli skandować takie hasła jak: "kłamca", "Misiewicze", "Lech Wałęsa" oraz "konstytucja". Wniesiono również transparent z napisem "Pycha i Szmal", niektórzy z protestujących mieli w rękach konstytucję. Doszło do przepychanek i szarpaniny. Premier opuścił salę wraz z ochroną.