Jarosław Kaczyński zawiesił Misiewicza. "Rozpoczęła się druga wojna na górze"
- Prezes PiS Jarosław Kaczyński zawieszając Bartłomieja Misiewicza jako członka partii próbuje ratować sytuację. Rozpoczęła się druga "wojna na górze", która pokazuje, że "iskrzy" na linii minister obrony narodowej i szef PiS - ocenił Władysław Kosiniak-Kamysz. Według lidera PSL, decyzja nie była jednak konieczna. Dlaczego?
Zawieszenie Misiewicza jako członka partii PiS to nie wszystko. Kaczyński poinformował, że podejmie decyzję o powołaniu komisji ds. "zbadania całej sprawy". Chodzi m.in. o doniesienia medialne dotyczące wysokich zarobków Misiewicza jako pełnomocnika zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji, które miały one siegnąć aż 50 tys. zł miesięcznie. Rzecznik PGZ zapewnia jednak, że nie jest to prawdą. O sprawie pisaliśmy TU.
"Ohydne i fatalne"
Co na to Kosiniak-Kamysz? - Nikomu nie przeszkadza, że pan Misiewicz jest członkiem PiS-u - podkreślił. Według niego problemem jest to, że Misiewicz nie ma wykształcenia i przygotowania do pełnienia powierzanych mu funkcji.
- Ohydne jest to i fatalne, że musimy się takimi sprawami zajmować. Szkoda czasu na Misiewicza i widać, że prezes próbuje ratować sytuację. Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź ministra Macierewicza - powiedział lider PSL.
- Te iskry są coraz widoczniejsze na zewnątrz, nie da się już tego ukryć, bo trudno inaczej odebrać tak szybką decyzję o zawieszeniu - dodał.
Siemoniak dla WP: "upiorny serial"
W podobnym tonie wypowiadał się w rozmowie z WP były szef MON Tomasz Siemoniak. - Niewiarygodny serial, wielki skandal, aż trudno komentować. Macierewicz z Misiewiczem rządzą. Brak słów - mówił jeszcze przed konferencją Kaczyńskiego.
Były szef MON podkreślił, że nie mniejszy byłby skandal, gdyby Misiewicz na nowym stanowisku zarabiał jednak mniej, niż się mówi, bo - ze względu na brak kompetencji - nigdy nie powinien się takim stanowisku znaleźć.
Źródło: PAP, WP