Jarosław Kaczyński: Stanisław Piotrowicz jest "zły", ponieważ nie jest po "właściwej" stronie
- To, że będzie wściekły atak na naszych kandydatów, było do przewidzenia - mówi prezes PiS Jarosława Kaczyński. - Powiedzieliśmy jasno: nie będziemy się kierowali ocenami "Gazety Wyborczej", TVN-u czy "Polityki", ponieważ są to oceny - najkrócej rzecz ujmując - oparte na kłamstwie - dodał.
27.11.2019 | aktual.: 27.11.2019 07:26
- Oni z honorami żegnali Wojciecha Jaruzelskiego, oni wysłali do Parlamentu Europejskiego całą ekipę PZPR na czele z Leszkiem Millerem, członkiem Biura Politycznego i sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - przypomina w rozmowie z tygodnikiem "Gazeta Polska" prezes PiS. - Ale Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz aktywista partyjny i Danuta Huebner, która miała podobną przeszłość - są dla nich dobrzy - dodaje, broniąc kandydatury Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego.
- Pan Stanisław Piotrowicz, niebawem sędzia Trybunału Konstytucyjnego, był atakowany, ponieważ przeprowadzał reformę sądownictwa - tłumaczy w rozmowie z tygodnikiem "Gazeta Polska" Kaczyński. - Przecież wystarczy dokładnie sprawdzić, co robił w czasie stanu wojennego, w czasach PRL-u, przeczytać akta spraw, które prowadził - dodaje.
Zdaniem prezesa PiS Piotrowicz "nie zrobił nic złego". - Był więc w PZPR, ale należał do tej grupy prokuratorów i sędziów, którzy starali się maksymalnie łagodzić represje - tłumaczy.
- Powiedzmy jasno: Stanisław Piotrowicz jest zły, ponieważ nie jest po "właściwej stronie - i jak już mówiłem - prowadził reformę sądownictwa. Każdy rozsądny człowiek powinien to wiedzieć, bo w tym właśnie tkwią przyczyny tych wściekłych ataków - ocenia prezes PiS.
Lider PiS pytany był także o kandydaturę Andrzeja Dudy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. - Uważam, że Andrzej Duda ma tak duże szanse na reelekcję, iż niespecjalnie chcę rozważać sytuację, że przegra - stwierdza Kaczyński.
Kaczyński przypomniał też okoliczności, w jakich wyłoniono kandydata PiS na prezydenta w 2015 roku. - Doszliśmy wtedy do wniosku, że musi wystartować ktoś, kto będzie przeciwieństwem Bronisława Komorowskiego: człowiek aktywny, energiczny, obyty w świecie, znający języki, umiejący się odpowiednio zachować, erudyta, nie mający trudności w kontaktach z ludźmi. I takim człowiekiem był Andrzej Duda - opowiada prezes PiS.
Były premier wspomina, że początki kampanii prezydenckiej Dudy nie były zachwycające, ale "Andrzej okazał się człowiekiem twardym jak stal".
- Przyszedł raz do mnie i powiedział: "Miałem świetne spotkanie". Zapytałem wówczas, ile przyszło osób. On odpowiedział: "Czterdzieści". I był naprawdę z tego bardzo zadowolony - relacjonuje Jarosław Kaczyński. - Ten optymizm i energia przyniosły rezultaty: z czterdziestu zrobiło się najpierw czterysta, później cztery tysiące, a na finiszu kampanii na spotkania przychodziły nieprzebrane tłumy - dodaje.
Źródło: "Gazeta Polska"