"Jak się tnie w poprzek, to dla atencji". Szkolny hejt bez dzwonka na przerwę

Dopadają Wiktorię w szkolnej toalecie i przyciskają do ściany. Siłą podciągają rękawy. Śmieją się z tego, że się okalecza: "Masz schudnąć, grubasie". I nieważne, że to nieprawda. 62 proc. uczniów polskich szkół ponadpodstawowych doświadcza przemocy rówieśniczej, która czasem trwa latami.

W każdej klasie jest jedno dziecko doświadczające przemocyW każdej klasie jest jedno dziecko doświadczające przemocy
Źródło zdjęć: © Getty Images | Maskot
Magda Mieśnik

- Tłusta świnia.

- Nie jedz tyle.

- Jak tak można wyglądać?!

- Gruba, gruba, gruba.

To tylko najłagodniejsze wyzwiska, które Wiktoria codziennie słyszy w szkole. Po lekcjach, gdy 13-latka wraca do domu, nienawiść przenosi się na specjalnie utworzone grupy na popularnych komunikatorach internetowych.

Zaczęło się w szóstej klasie. Dziewczynki dojrzewają. Bardziej zwracają uwagę na wygląd swój i koleżanek. Wiktoria trenuje akrobatykę sportową i jazdę konną. Jest jedną z najszczuplejszych dziewczyn w klasie, ale to o niej koleżanki coraz częściej mówią: "Gruba". Zaczęło się pod koniec roku szkolnego, gdy jedna z dziewczyn zaczyna nastawiać kolejne przeciwko Wiktorii. Coraz więcej uczniów ją wyśmiewa, zarzucając zły wygląd. W kółko słyszy: gruba, brzydka, tłusta. Przy 160 centymetrach wzrostu waży wtedy 48 kilogramów.

"Po co tyle jesz?!". Wiktoria podwija rękaw bluzki. "Grubas!". Wiktoria nacina skórę. "Ale brzydka!". Wiktoria płacze.

Waga zaczyna spadać

Gdy mama zauważa pierwsze skaleczenia, dziewczynka mówi, że u babci podrapał ją kot. Gdy pojawiają się kolejne, przekonuje, że to ze stresu przed siódmą klasą. W końcu, że sama nie wie, dlaczego to robi.

Na Messengerze i Whatsappie powstają grupy, na których Wiktoria jest wyśmiewana. Koleżanki codziennie robią jej z bliska wiele zdjęć. Wybierają te, na których ma akurat grymas na twarzy lub wygląda mniej korzystnie. Powiększają i udostępniają innym z obraźliwymi komentarzami.

Na początku siódmej klasy rówieśniczki łapią Wiktorię w szkolnej toalecie i przyciskają do ściany. Siłą podciągają rękawy. Śmieją się z tego, że się okalecza. Jedna z nich zaczyna regularnie zabierać dziewczynce jedzenie. "Masz schudnąć, grubasie". I Wiktoria zaczyna chudnąć. Nie je w szkole, bo koleżanka zabiera jej jedzenie, nie je w domu.

- Wiktoria, obiad.

- Nie chcę. Najadłam się w szkole.

Mama widzi, że córka chudnie. Uprawia sport, szybko rośnie - tak to sobie tłumaczy.

Wiktoria dorasta. Chce ładnie wyglądać. Chce się podobać innym.

- Ale masz brzydkie włosy.

- Jakie krzywe kreski sobie dziś zrobiłaś.

- Jak tak można wyglądać?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wraca nauka zdalna. "Te dzieci czują, że są osamotnione"

Wiktoria chudnie pięć kilo. To dużo przy jej szczupłej sylwetce. Pierwszy raz trafia do szpitala. Urodziła się z zespołem tętnicy kreskowej górnej, która uciska dwunastnicę, co może prowadzić do niedrożności jelita cienkiego. Dlatego lekarze wiążą utratę wagi z wrodzoną chorobą. Wychodzi i ciągle chudnie. Skarży się na coraz silniejsze bóle brzucha. Mówi, że ma wstręt do jedzenia. W szpitalu mama słyszy o zaburzeniach odżywiania. Na wadze już 10 kilo mniej. Dziewczyna jest tak słaba, że mama nosi ją na rękach do toalety. Lekarze próbują ją wzmacniać kroplówkami. W kwietniu, gdy Wiktoria ma bardzo silny napad bólu, w końcu wykrzykuje prawdę o tym, co dzieje się w szkole.

Bardzo duża utrata wagi sprawia, że niemal zupełnie traci tkankę tłuszczową, a to ma znaczenie dla jej schorzenia - tętnica dużo mocniej uciska dwunastnicę. Bóle są nie do zniesienia. Lekarze zakładają jej sondę dojelitową i tak ją karmią.

- Walczymy o każdy kilogram. Wiktoria nie jest w stanie jeść bez bóli brzucha, a musi przybrać na wadze, żeby lekarze mogli ją zoperować i usunąć ucisk tętnicy. Nie mam wątpliwości, że stres i wielomiesięczne nękanie doprowadziły ją do takiego stanu - mówi Paulina, mama dziewczynki.

Gdy córka opisała, co dzieje się w szkole, wiele razy interweniowała u wychowawcy i dyrekcji. Słyszała:

- Pani córka jest zbyt wrażliwa.

- Za bardzo się przejmuje.  

- Potrzebny jej psycholog i psychiatra.

- Pani to wyolbrzymia.

- To słowo przeciwko słowu.

A w szkole nikt nie wierzy Wiktorii i jej mamie.

Szkoły pełne prześladowców i prześladowanych

Bullying to systematyczne, celowe i powtarzające się zachowanie, którego celem jest zranienie, upokorzenie lub zastraszenie drugiej osoby. W każdej klasie jest osoba, która doświadcza bullyingu regularnie, przynajmniej raz w tygodniu – wynika z raportu "Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych", opracowanego przez Uniwersytet SWPS, RESQL i Fundację UNIQA.

W badaniu wzięło udział 18 590 uczniów z 96 szkół pod koniec semestru zimowego roku szkolnego 2024/25. Jak pokazują wyniki, 62 proc. uczniów polskich szkół ponadpodstawowych doświadcza przemocy rówieśniczej przynajmniej czasami, a 60,9 proc. było jej świadkami w ostatnich miesiącach. Prawie 58 proc. uczniów deklaruje, że było ofiarą przemocy rówieśniczej sporadycznie, czyli od czasu do czasu, a blisko 4 proc. jest dręczonych codziennie. Prawie 35 proc. uczniów przyznało, że sami stosowali przemoc, ponad 60 proc. było jej świadkami.

Bo odrzuciła chłopaka

Maja ma 14 lat. Średnia w szkole od zawsze powyżej pięciu. Szczupła, niewysoka, w okularach. Trenuje piłkę nożną. Ma wielu znajomych. Często przesiadują u niej w domu. Rodzice cieszą się, że córka ma tylu przyjaciół. Nawet pierwszy w życiu dzień wagarowicza spędzają w domu Mai. Jej mama woli, żeby zostali u nich, niż szwendali się po mieście w czasie, gdy powinni być w szkole.

1 września Maja wraca do szkoły po najlepszym w jej życiu obozie sportowym. Cieszy się, że po kilku tygodniach wreszcie spotka dawno niewidzianych znajomych. Ale coś jest nie tak. Wchodzi do klasy, wszyscy milkną. Nikt nie chce z nią rozmawiać. Pokątne uśmieszki. Szepty. Unikają jej nawet najlepsze koleżanki. Ze strzępów zasłyszanych rozmów dowiaduje się, że to przez chłopaka. Podobała mu się. Nie była zainteresowana. Poczuł się urażony, rozpuścił plotki. W szkole dziewczyna słyszy o sobie:

- Maja się puszcza.

- Maja ćpa.

- Maja się puszcza, żeby mieć na towar i ćpać.

- Maja spała z tym, tym i tamtym.

W ciągu kilku dni mówi o tym cała szkoła. Do hejtu dołączają kolejni. Przemoc przenosi się do internetu. Maja dostaje mnóstwo wiadomości z anonimowych kont, zakładanych tylko po to, by do niej napisać:

"Życzę ci, żebyś zdechła, głupia ku...o".

"Mam nadzieję, że się zaćpasz".

W dniu urodzin czyta: "Wszystkiego najgorszego"

"Obyś dzisiaj umarła"

"Mam nadzieję, że się zabijesz"

Są też telefony z zastrzeżonych numerów z groźbami pobicia, a nawet śmierci. Do skrzynki na listy ktoś systematycznie wrzuca listy z wyciętymi z gazet literami układającymi się w zdania, których nikt nie chciałby o sobie czytać.

Maja: - Do tej pory nie wiem, dlaczego tak to się potoczyło. Odrzuciłam chłopaka i przez to nakręcono spiralę nienawiści wobec mnie, która trwała ponad trzy lata. Uczestniczyło w tym mnóstwo osób, które nigdy mnie nie poznały i wcześniej nie wiedziały o moim istnieniu.

Maja ma 15 lat. W wakacje trochę oddechu, bo przynajmniej nie spotyka się z ludźmi ze szkoły twarzą w twarz. Ale w internecie przemoc nie ustaje. Nowy rok szkolny. Powstaje grupa na Facebooku "Hejted Maja". Należy do niej około 80 uczniów. Gdy ktoś na basenie zauważa, że Maja ma nie do końca wydepilowane nogi, od razu pisze na grupie. Kilkadziesiąt osób szydzi z jej wyglądu. W szkole koleżanki i koledzy robią jej zdjęcia. Wrzucają na grupę zdjęcia aktorek porno z doklejoną twarzą Mai. Część osób nie zdaje sobie sprawy, że to przerobione zdjęcia. Powtarzają kolejnym znajomym, że dziewczyna pozuje nago i występuje w filmach porno.

Maja: - Jak się w takich sytuacjach funkcjonuje w szkole? Nie funkcjonuje się. Całe przerwy siedziałam w słuchawkach na uszach. Nikt ze mną nie rozmawiał. Po szkole nigdzie nie wychodziłam. Siedziałam zamknięta w ciemnym pokoju, w kapturze na głowie. Bardzo źle się czułam. Straciłam wszystkich znajomych. Zaczęłam się ciąć.

By to ukryć, nawet w upalne dni nosi bluzy z kapturem. Ale obok szkoły jest basen. Uczniowie muszą chodzić na pływalnię. Ktoś zauważa ślady. Wrzuca informację na grupę:

"Jak się tnie w poprzek, to dla atencji, a jak wzdłuż ręki, to żeby się zabić. Maja tylko dla atencji".

Ona ma już wtedy nacięcia od nadgarstka do ramienia. Zaczyna się ciąć na nogach. Obszerne bluzy nie podobają się nauczycielce od fizyki. Każe Mai zdejmować je na lekcjach.

"Patrzcie, nie chce mi się żyć, tak jak Mai" - pisze jedna z dziewczyn na grupie, pokazując malutkie zadrapanie na swojej ręce.

Do Mai docierają informacje, że ktoś chce ją pobić. Boi się wychodzić z domu. Coraz częściej nie idzie do szkoły. Rodzice widzą, w jakim jest stanie. Wolą, żeby została w domu, niż znosiła kolejne wyzwiska.

Herbata wszystko załatwi

Maja: - Rodzice wiele razy byli w szkole w sprawie przemocy wobec mnie. Tata błagał wychowawczynię, dyrekcję szkoły, by podjąć jakieś działania. Skończyło się tym, że wychowawczyni zaprosiła uczniów do siebie do domu na rozmowę i herbatę. Rodzice chcieli to zgłaszać na policję. Ubłagałam ich, by tego nie robili, bo wtedy miałabym jeszcze gorzej. Bałam się, że zrobią krzywdę mnie albo komuś z rodziny.

Przez nieobecności i rozwijającą się depresję Maja ma coraz gorsze oceny. Pod koniec roku szkolnego jest zagrożona z większości przedmiotów. Do szkoły chodzi tylko na egzaminy.

Kolejne wakacje. Maja ma 16 lat. Jest pod opieką psychologa i psychiatry. Dostaje silne leki. Pojawia się zespół serotoninowy, wywołany lekami na depresję. Objawy: gorączka, szybsze bicie serca, nadmierne pobudzenie, niepokój, napięcie mięśni i skurcze.

Maja: - Był wieczór. Cały czas myślałam, o tym, że niedługo będę musiała wrócić do szkoły. Stwierdziłam, że to już mój czas. Nałykałam się tabletek. Miałam jakieś przebłyski. Pomyślałam, że zadzwonię na Niebieską Linię. Jeśli ktoś odbierze, to może to jeszcze nie moja pora, jeśli nie, to koniec.

Odbiera konsultantka. Słyszy, że Maja zażyła leki. Że nie ma już siły. W czasie rozmowy z dziewczyną uruchamia procedurę alarmową. Służby szybko namierzają telefon 16-latki i w ciągu kilkunastu minut pod jej dom przyjeżdża karetka.

W szpitalu psychiatrycznym najpierw jest płukanie żołądka. Później silne leki nasenne. Łóżko na korytarzu pod mocną jarzeniówką. Maja przesypia około 15 godzin. Pielęgniarki zabierają jej sznurki od bluz, sznurówki, telefon. Maja: - Na 12-osobowym oddziale spędziłam półtora miesiąca pod stałą opieką psychologów, psychiatrów i pielęgniarek. Straszne doświadczenie, ale bardzo mi pomogło.

Dziewczyna wychodzi ze szpitala w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Dzień później zaczyna naukę w nowej szkole, gdzie nie było już jej oprawców. Nadal jest obrażana i wyśmiewana w internecie, ale z coraz mniejszą intensywnością.

O co chodzi? O twoją skórę

Kamil ma 14 lat. Od dwóch jest na edukacji domowej. Jest w spektrum autyzmu. Zajęcia dodatkowe i terapeuci bardzo pomagają. Chłopak nabiera pewności siebie. Pod koniec siódmej klasy mówi mamie, że chce wrócić do szkoły. W czasie wakacji jedzie na dwa obozy. Mama chce sprawdzić, jak syn radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami. Czuje się tam tak dobrze, że nie chce wracać.

Pod koniec sierpnia uczniowie przyszłej ósmej klasy dowiadują się, że od września dołączy do nich Kamil. Znają go z młodszych klas, z czasów przed jego edukacją domową. Rusza dyskusja na klasowej grupie na WhatsAppie, do której należą wszyscy uczniowie. Ma ona służyć wymianie wiadomości na temat zadanych lekcji i zbliżających się sprawdzianów. Okazuje się, że nie tylko do tego:

"O nie".

"Tylko nie on".

"Zakaz wjazdu dla Kamila".

1 września Kamil wraca do szkoły. Na grupie ogromne poruszenie. Jeden z uczniów wrzuca zdjęcie czarnoskórego mężczyzny. Inny zdjęcie małpy. Koleżanki i koledzy z klasy lajkują i przyłączają się do wyśmiewania chłopaka.

Katarzyna, mama chłopca: - Jesteśmy Polakami. Kamil ma po prostu nieco ciemniejszą karnację i ciemną oprawę oczu. Latem opala się trochę mocniej niż inni.

Uczniowie zapraszają Kamila do grupy. Chłopak widzi zdjęcie małpy i napisy: "Czarnuch", "Cygan", pyta:

- Ale o co chodzi?

- O twoją skórę.

Zbliża się Boże Narodzenie. W klasie będzie poczęstunek. Na grupie uczniowie wpisują, co kto przyniesie. Kamil:

- Pomarańcze.

- Już ktoś przynosi pomarańcze.

-To mandarynki.

- Tak, na pewno kradzione. Jak to u cyganów.

W końcu ktoś pisze:

- Zakaz wjazdu.

Usuwają Kamila z grupy. Dostaje jednak screeny od kolegi i widzi, jak go wyśmiewają. Przyłączają się do tego uczniowie innej klasy.

Mama Kamila wiele razy idzie w tej sprawie do szkoły.

- A dlaczego Kamil tego nie zgłosił?

- Bo bał się, że jeszcze bardziej zaczną się nad nim znęcać.

- Mamy przecież system do anonimowych zgłoszeń.

- Ja to zgłaszam, a i tak nikt nic z tym nie robi.

- Nie mamy prawa sprawdzać telefonów dzieci.

Po kolejnym zgłoszeniu w szkole odbywa się rozmowa z klasą. Wychowawczyni puszcza im film o przemocy rówieśniczej. Reakcja w grupie: "Kamilek się spłakał".

Ktoś wrzuca zdjęcie czarnoskórego mężczyzny.

"Na stówę się poskarży"

"Pani (tu imię wychowawczyni) i tak z tym nic nie zrobi, bo ma go już dość"

"Nie mam go już w znajomych"

W kwietniu Kamil przestaje chodzić do szkoły. Bardzo źle znosi przemoc ze strony kolegów i koleżanek. Dostaje zwolnienie lekarskie. Jest pod opieką specjalistów.

W maju jest bal na pożegnanie ósmych klas. Kamil niechętnie idzie do szkoły. Całą imprezę siedzi z dwoma kolegami w ogrodzie. Podchodzi dwóch innych z jego klasy:

- Co najbardziej dyskryminujesz?

- Jego, bo ma taki kolor skóry.

Katarzyna: - Dobrze, że rok szkolny się kończy. Nie puszczę już tam syna. Nie pozwolę, by go krzywdzili. Powiedziałam: dość. Nie będę biernie czekać, aż stanie się coś strasznego.

Tu znajdziesz pomoc
Tu znajdziesz pomoc © WP

"Decyduje przypadek"

Psycholożka dr Anna Kubiak zauważa, że czasem przypadek decyduje o tym, które dziecko będzie nękane w szkole.

- To może być jedna drobna rzecz. Ktoś rzuci w klasie uwagę na temat dziecka, sprawiając mu przykrość. Jeśli dziecko zareaguje wyraźnym smutkiem, wycofaniem, a inni zauważą, że to je poruszyło, przemoc może zacząć się rozkręcać, zwłaszcza jeśli brakuje reakcji dorosłych. Oczywiście wina nie leży po stronie atakowanego - mówi psycholożka z Uniwersytetu SWPS.

Niestety nierzadko dzieci nie dostają wsparcia od dorosłych.

- Zamiast zapewnienia o wsparciu słyszą: "Musisz się do tego przyzwyczaić", "Tak czasem jest", "Ja też tak miałem, trzeba się nauczyć z tym żyć". W takiej sytuacji dziecko może zacząć wierzyć, że to z nim jest coś nie tak. Przemoc może mieć różne negatywne konsekwencje, na przykład osamotnienie, rozdrażnienie, utratę energii i zainteresowań czy objawy psychosomatyczne. W niedzielę wieczorem, przed pójściem do szkoły pojawia się ból brzucha lub głowy. Dziecko w głowie układa plan, jaką drogą iść do szkoły, żeby tylko nie spotkać tych, którzy je krzywdzą - podkreśla dr Anna Kubiak.

Z czasem, gdy przemoc trwa coraz dłużej, pojawiają się kolejne skutki: - Dziecko traci zaufanie do siebie, może pojawić się bardzo wysoki poziom stresu, samouszkodzenia ciała, by pozbyć się napięcia, a także próby samobójcze.

Przemocy w realu towarzyszy bardzo często cyberprzemoc, która jest nie mniej raniąca. - Obecnie dziecko nie ma wytchnienia od przemocy szkolnej. Ona nie kończy się w piątek po południu, czy wraz z ostatnim dzwonkiem po lekcjach. Za pośrednictwem internetu dotyka dziecko nieustannie. Co gorsze, cyberprzemoc ma więcej świadków, bo w internecie wszystko bardzo szybko się roznosi. Dochodzi do tego anonimowość, która znosi hamulce - mówi psycholożka.

Skutki

Wiktoria: musiała zrezygnować z trenowania akrobatyki sportowej i jazdy konnej. Czeka ją ciężka operacja. Mama przeniosła ją do innej szkoły. Obecnie z powodu złego stanu zdrowia nauczyciele prowadzą lekcje u niej w domu. Mama dziewczynki zgłosiła sprawę na policję. Trwa postępowanie w tej sprawie.

Maja: mieszka już w innym województwie. Ma duże trudności z nawiązywaniem znajomości. Bardzo ciężko jej komukolwiek zaufać. Cały czas jest w terapii. Blizny nie tylko na skórze. Nikt nie poniósł konsekwencji przemocy. Jedna koleżanka z klasy wysłała jej przez internet przeprosiny.

Kamil: cały czas jest pod opieką specjalistów. Od września pójdzie do nowej szkoły. Jego mama zgłosiła przemoc do Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Została skierowana do prokuratury. Wynajęła adwokata. Zamierza złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Ma dowody w postaci wielu screenów z WhatsAppa.

Magda Mieśnik, dziennikarka Wirtualnej Polski

Jeśli chcesz się skontaktować z autorką, napisz: magda.miesnik@grupawp.pl

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Brutalny atak Rosji na pociąg pasażerski. Dziesiątki rannych
Brutalny atak Rosji na pociąg pasażerski. Dziesiątki rannych
Koniec z "flotą cieni" na Bałtyku? Estonia podejmuje działania
Koniec z "flotą cieni" na Bałtyku? Estonia podejmuje działania
Brutalne zabójstwa seniorek w Warszawie. Nowy trop
Brutalne zabójstwa seniorek w Warszawie. Nowy trop
Polska jako portowa potęga na Bałtyku. Tusk kreśli ambitne wizje
Polska jako portowa potęga na Bałtyku. Tusk kreśli ambitne wizje
Zatrzymany zawodnik MMA, znany jako "Bad Boy"
Zatrzymany zawodnik MMA, znany jako "Bad Boy"
Karaoke za miliony. Rodzina Łukaszenki organizuje show dla Białorusinów
Karaoke za miliony. Rodzina Łukaszenki organizuje show dla Białorusinów
Konie wybiegły na jezdnię. Kierowca w szpitalu
Konie wybiegły na jezdnię. Kierowca w szpitalu
Nowy etap w pontyfikacie Leona XIV. Rozpocznie się 9 października
Nowy etap w pontyfikacie Leona XIV. Rozpocznie się 9 października
Zestrzelili rosyjskie drony. "Nasi piloci F-35 wykonali fantastyczną robotę"
Zestrzelili rosyjskie drony. "Nasi piloci F-35 wykonali fantastyczną robotę"
Drugi dzień głosowania w Czechach. Wyniki jeszcze w sobotę wieczorem?
Drugi dzień głosowania w Czechach. Wyniki jeszcze w sobotę wieczorem?
Izrael wstrzymuje ofensywę w Gazie. Decyzja po planie pokojowym Trumpa
Izrael wstrzymuje ofensywę w Gazie. Decyzja po planie pokojowym Trumpa
Rekordowo niski limit uchodźców. Administracja Trumpa wprowadza zmiany
Rekordowo niski limit uchodźców. Administracja Trumpa wprowadza zmiany