"Przemoc szkolna to dla ucznia śmierć społeczna". Krzywda zostaje na całe życie
Może paść na każdego. Grupa uczniów zaczyna się znęcać nad jedną osobą. Bo wyższa od innych, chudsza, ma inny kolor włosów, wolniej się uczy. Jest wielu świadków, rzadko ktoś alarmuje nauczyciela. Przemoc trwa nawet kilka lat. Na żywo i w internecie. Uczniowie zostają z lękiem na całe życie. Niektórzy nie wytrzymują i decydują się na krok ostateczny. - Bullying bierze się z nudy. Uczniowie nie radzą sobie ze szkolną rutyną - mówi dr Radosław Kaczan, psycholog z SWPS, który bada zjawisko znęcania się w szkołach.
Milczenie zabija. Reakcja ratuje. 10 października, w Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, Wirtualna Polska i projekt MŁODE GŁOWY ruszają z kampanią "Ostatni dzwonek. Twoja reakcja może uratować życie". To apel do uczniów, rodziców i nauczycieli: nie odwracaj wzroku od przemocy rówieśniczej. Ambasadorami kampanii są m.in.: Martyna Wojciechowska, Maciej Musiał, Patrycja Kazadi i Michał Sikorski.
Magda Mieśnik, Wirtualna Polska: Od czego zaczyna się przemoc wobec jednej, konkretnej osoby w klasie?
Dr Radosław Kaczan: Niestety, nie wiadomo. Może się zacząć od czegokolwiek. Zazwyczaj nie da się wskazać jednego przełomowego momentu czy sprawy, która mogła zapoczątkować bullying. To są różne rozstrzelone epizody, które dopiero z oddalenia, poskładane w całość, tworzą sytuację bullyingową. Na pewno ogromne znaczenie ma klimat klasy, który wpływa na relacje rówieśnicze. Jeśli nie jest on zbyt dobry i do takiej klasy trafi na przykład uczeń ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, skupi się na nim uwaga części lub całej klasy. Nie chodzi tu o konflikt jeden na jeden.
Czym więc jest bullying?
Bullying to zjawisko dotyczące całej klasy, a nie jedynie konfliktu między dwiema osobami. Uczennica lub uczeń regularnie doświadcza przemocy, nękania, inne osoby robią to intencjonalnie, są silniejsze nie tylko fizycznie, ale coraz częściej interpersonalnie, czują się silne w grupie i ostatni punkt – bullying odbywa się w obecności świadków. Według naszych najnowszych badań w każdej klasie szkoły ponadpodstawowej jeden, dwóch uczniów regularnie doświadcza przemocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatani dzwonek. Spot akcji WP x Młode Głowy
Polska psychiatria w agonii. "W szkole jest często jeden psycholog lub pedagog na 600 uczniów"
Moi rozmówcy mówią, że zaczyna się od pozornie niegroźnych uwag ze strony innego ucznia, do którego dołączają kolejne osoby. Nauczyciel zazwyczaj to lekceważy, bo przecież powiedzenie komuś "nikt cię nie pytał o zdanie" to nie przemoc.
Niestety słowa nie są namacalnym dowodem. Przemoc rówieśniczą ciężko udowodnić, ponieważ często to słowo przeciwko słowu. Od razu też u sprawców włączają się mechanizmy obronne: "My tylko żartowaliśmy", "on źle zrozumiał", "sama się z tego śmiała na początku". Tyle że osoba dręczona przez grupę słyszy takie teksty wiele razy w szkole, a potem jeszcze po lekcjach czyta o sobie różne rzeczy w internecie. Natężenie i powtarzalność takich zachowań bardzo źle na nią wpływa.
Kto pada ofiarą bullyingu?
Statystycznie częściej doświadczają go dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, różnymi typami ograniczeń, ale też potencjalną ofiarą może być uczeń bardziej nieśmiały, wysoki, chudy, właściwie każdy, kto się czymś wyróżni, kto zwróci uwagę klasy. Ta przemoc zaczyna wrastać w tkankę klasową. Część uczniów chce coś na tym zyskać, większość się boi i chce mieć święty spokój, żeby to na nich nikt nie zwrócił uwagi, a część jest obojętna.
Jak szeroki jest wachlarz zachowań wobec nękanej osoby?
Sky is the limit. Nękanie, prześladowanie, dręczenie, upokarzanie na wszelkie możliwe sposoby. Na pewno uczniowie w szkołach podstawowych doświadczają więcej przemocy fizycznej. W szkołach średnich przeważa przemoc psychiczna, na żywo i w internecie. Można kogoś wykluczyć z grupy klasowej, zbanować, regularnie go obrażać, wyśmiewać, rozsyłać jego przerobione zdjęcia. Izolowanie od klasy, odrzucenie doprowadza do śmierci społecznej ucznia.
W jakim wieku to się zaczyna?
Coraz wcześniej, ponieważ dzieci coraz szybciej dojrzewają. W wieku siedmiu, ośmiu lat jeszcze nie. Zaczynają w wieku 10, 11 lat.
A kiedy się kończy?
Często są to kilkuletnie historie nękania. Gdy były jeszcze gimnazja, mieliśmy uczniów, którzy byli dręczeni od szkoły podstawowej do końca gimnazjum. Niestety często bullying kończy się dopiero, gdy dany uczeń skończy lub zmieni szkołę. Zostają jednak konsekwencje przemocy.
Moja koleżanka Małgorzata Wójcik przeprowadziła badania, w których pisze o syndromie postbullyingowym. To są młodzi dorośli, którzy zatrudniają się w miejscach, gdzie nie muszą pracować w grupie. Jedna z dziewczyn, która kilka lat była dręczona w szkole, została ratowniczką na basenie, bo wiedziała, że specyfika tej pracy polega na tym, że sama siedzi na krześle, ma kontakt z pojedynczymi osobami.
Inna ofiara bullyingu mówiła, że boi się urodzić dziecko, bo być może doświadczy ono w szkole tego, co ona. U takich osób nawet po ukończeniu szkoły latami ciągną się problemy ze zdrowiem psychicznym.
Jakie?
Na pewno wysoki poziom lęku, zaburzenia związane z emocjami. Ukształtowanie negatywnego obrazu siebie i innych, czyli nieprawidłowy rozwój osobowości.
Bullying zostawia ślad na całe życie?
W pewnym sensie tak. To doświadczenie porównywalne z ciężkimi doświadczeniami w domu rodzinnym.
Trauma?
Nie lubię tego słowa, ale tak.
Zawsze?
Jeżeli uczeń na czas dostanie wsparcie od osób dorosłych w szkole i w domu, to da się to naprawić.
Uczniowie doświadczający przemocy w szkole bardzo często tego nie zgłaszają. Boją się, że wtedy przemoc się nasili.
Niestety, często tak się dzieje. W sytuacji idealnej po zgłoszeniu przemocy wychowawca powinien powiedzieć wyraźne "stop". Nie ma polskiego, czy matematyki, tylko na tydzień zawieszamy lekcje i zajmujemy się klasą. Tak się dzieje w świecie dorosłych. Jeśli w firmie jest poważny konflikt, wprowadza się mediatorów, którzy mają rozwiązać spór. W szkole nie zawsze jest to poważnie traktowanie i wychowawca szybko zamyka temat. Tyle że nawet jeśli te ataki na chwilę słabną, to w klasie cały czas jest zła atmosfera.
Czy są pierwsze symptomy bullyingu, które dorośli mogą wychwycić?
Każda zmiana zachowania dziecka powinna nas zaalarmować. Dziecko coś robiło, a teraz tego nie robi. Coś chciało, a teraz tego nie chce. Wycofało się, pojawiają się pierwsze objawy somatyczne - bóle brzucha, głowy, które znikają, gdy szkoły nie ma, a pojawiają się na przykład w niedzielę wieczorem lub od poniedziałku do piątku.
Kiedyś jedna psychiatrka powiedziała: "Nie ma szkoły, nie ma połowy moich pacjentów". Czy takie objawy zauważy wychowawca? Musiałby dużo rozmawiać z uczniami, a ja często w szkołach słyszę: "Proszę pana, nas nikt o nic nie pyta. Pani sprawdzi obecność, pogada chwilę i tyle". A wystarczą bardzo proste pytania: "Co tam?", "Potrzebujecie czegoś?", "Coś was niepokoi?".
Gdy za każdym razem w bezpiecznej atmosferze na lekcjach wychowawczych nauczyciel będzie zadawał takie pytania, to jest szansa, że po tej lekcji ktoś zostanie i coś zgłosi. A jak to jest zabetonowane, nie ma żadnej komunikacji między wychowawcą a uczniami, to nauczyciel niczego nie zauważy.
Mówił pan o tym, że część uczniów jest biernych, nie reagują na przemoc wobec koleżanki czy kolegi. Dlaczego?
Niestety panuje kultura "sześćdziesiony" (od art. 60 kodeksu karnego o nadzwyczajnym złagodzeniu kary dla sprawcy przestępstwa, który ujawni informacje dotyczące innych sprawców - red.). Nie wolno donosić, bo od razu zostanie się kapusiem. Za każdym razem, w każdej szkole, gdy zaczynamy z uczniami rozmowę o bullyingu, pytam uczniów, jak powiedzieliby o osobie, która zgłosi, że ktoś padł ofiarą przemocy. "Sześćdziesiona", "kapuś", "donosiciel", "konfident". To dotyczy uczniów, ale i dorosłych. Słyszę to od rodziców: "mój syn na nikogo nie doniesie, nie jest kapusiem", "dlaczego ma się narażać innym?".
Kim są sprawcy bullyingu?
To jest osoba "zatrudniona" przez całą klasę, ma przyzwolenie na swoje działanie. Część mu w tym pomaga, wyraża aprobatę dla jego działań, reszta milczy, czasem nieliczni wyrażają dezaprobatę.
Dlaczego to robi?
Bo mu się to opłaca. Zyskuje prestiż, fame (ang. sława - przyp. red.), inni się go boją, poważają go. Zmniejsza przez to szansę, że to on stanie się ofiarą. Ktoś kiedyś powiedział, że "polska szkoła jest szkołą nudy i lęku". Nie cała, ale jeżeli dzieci się boją i nudzą, to próbują sobie z tym poradzić na różne sposoby. Zaczynają komuś kopać plecak, rzucać w niego czymś, żują papier i plują w innych, i tak to się zaczyna. To się może wydawać niewinne, zwykły żart, ale jeżeli to się ciągnie codziennie, jedna osoba jest opluwana cały czas przez innych od poniedziałku do piątku i po weekendzie od nowa, to mówimy o regularnym prześladowaniu.
Przemoc szkolna z nudy?
Trochę tak. Z nudy, lęku i nieumiejętności poradzenia sobie w inny sposób ze szkolną rutyną. Uczniowie nie są dobrowolnie w szkole. Nie mogą sobie wybrać nauczycieli ani rówieśników. Muszą w tym tkwić. Była chemia, której nie lubią, potem matematyka, też niefajna. Do tego WF, po którym nie mogli się umyć. Nie mają zbyt wielu narzędzi, by sobie poradzić ze szkolną, trudną dla nich rzeczywistością.
Jak można im pomóc w szkole?
Jest trochę bardzo prostych rozwiązań, które działają antyprzemocowo. Dobre ustawienie planu lekcji, żeby nie było kilku trudnych przedmiotów pod rząd, robienie dłuższej przerwy, by uczniowie mogli w spokoju zjeść. Zorganizowanie miejsca z kanapami, poduchami, by mogli odetchnąć. Przecież nawet w pracy, w ciągu ośmiu godzin jest porządna przerwa.
Czy bullying w klasie wpływa na naukę?
Badania potwierdzają, że w klasach, w których jest bullying, są gorsze wyniki nauczania. Gdy pojawia się lęk, hormony stresu, obszary mózgu, które są odpowiedzialne za funkcje wykonawcze, uczenie się, kojarzenie, myślenie, są odcinane. Wtedy organizm koncentruje się na obronie.
W ostatnich miesiącach kilkoro uczniów w Polsce popełniło samobójstwo z powodu bullyingu w szkole. Czy często przemoc szkolna doprowadza do ostatecznego kroku?
Niestety nie ma takich danych. Ale faktem jest, że bullying może doprowadzić do samookaleczania, a także do kryzysu suicydalnego, samobójstwa.
Jak polskie szkoły wypadają na tle innych krajów w kontekście przemocy w szkołach?
W polskich szkołach jest sporo wyższy poziom bullyingu niż w innych krajach europejskich. Jesteśmy w czołówce pod tym względem. Polscy uczniowie czują się wśród rówieśników nieswojo, obco. Nie mają silnego przywiązania do swoich klas.
Przemocy w szkole towarzyszy cyberprzemoc. Czy zakazanie telefonów w szkołach by pomogło?
Jeżeli rodzice zabiorą telefon dziecku, które jest nękane w sieci, to ono i tak się o tym dowie, bo ktoś mu powie. Jeżeli działania mają być skuteczne, to muszą być całoszkolne.
Czy jest szansa, że sytuacja w szkołach się poprawi?
Tu też potrzebne są rozwiązania systemowe. Na pewno pomogłoby dowartościowanie pracy wychowawców. Nauczyciel ma bardzo dużą rolę do odegrania, ale musi mieć do tego narzędzia. Obecnie jest tylko jedna godzina wychowawcza w tygodniu, do tego bardzo niski dodatek dla nauczyciela za wychowawstwo. Zamiast tylu godzin tablicowych uczniowie powinni mieć częściej dyżury z wychowawcą. Jak mają zobaczyć w nim sojusznika, zaufać mu, jak on ma ich poznać, skoro nie ma na to czasu?
Obecnie niestety spotykamy się z sytuacjami, że rodzice zgłaszają przemoc wobec ucznia, szkoła nie podchodzi do tego, tak jak powinna i kończy się na przykład jedną rozmową z uczniami na godzinie wychowawczej, na więcej nie ma czasu. A brak reakcji na przemoc to sygnał dla oprawcy, że może bezkarnie działać, a dla innych uczniów, że sytuacja nie wymaga ich interwencji, że nie muszą tego zgłaszać.
Magda Mieśnik, dziennikarka Wirtualnej Polski
Chcesz się skontaktować z autorką? Napisz: magda.miesnik@grupawp.pl